Buffett nie ma w Polsce naśladowców – rozmowa z Piotrem Kuczyńskim

Buffett nie ma w Polsce naśladowców – rozmowa z Piotrem Kuczyńskim

Nasi bogacze uważają, że nie są nic winni społeczeństwu, bo wszystko, co mają, zawdzięczają sobie Z Piotrem Kuczyńskim rozmawia Krzysztof Pilawski Amerykański miliarder Warren Buffett stwierdził, że płaci zbyt niskie podatki, i domaga się ich podwyższenia, a jego śladem podąża grono bardzo bogatych obywateli USA i państw zachodnioeuropejskich. Logicznie rzecz biorąc, inicjatywa w tej sprawie powinna wyjść od rządów, a nie od tych, którzy na takim rozwiązaniu stracą. Co się dzieje? – Buffett i inni najwyraźniej uznali, że państwa są opanowane przez elity, które idą w kierunku wskazanym przez rynki finansowe. Politycy oburzają się, gdy mówię im, że demokracja na świecie jest ułomna. Myślą, że podejrzewam, iż są skorumpowani. Ale nie o to chodzi. Po prostu nacisk biznesu na świat polityki bardzo mocno ogranicza państwom pole manewru. Rządy w większości nie myślą o nałożeniu obciążeń finansowych na najbogatszych. Dlatego ci bogaci ludzie, którzy czują się współodpowiedzialni za przyszłość, sami domagają się wyższych podatków. Buffett zawsze podkreślał, że jego fortuna jest nie tylko efektem jego pracy, ale także tego, że działa w społeczeństwie. Ma poczucie, że jest temu społeczeństwu coś winny. Nasi bogacze uważają, że nic nie są winni, bo wszystko, co mają, zawdzięczają sobie. Być może postawa Buffetta bierze się jeszcze z opisanego przez Maksa Webera kapitalizmu opartego na etyce protestanckiej. – Wiele osób mówi, że to pokłosie protestantyzmu, chociaż nie wiem, co wyznają Gates czy Buffett. Natomiast wiem, że nasze społeczeństwo zostało ukształtowane w duchu tego kapitalizmu, który panował na świecie w okresie przemiany ustrojowej – kapitalizmu neoliberalnego. Thatcher i Reagan byli jego prekursorami. Wbito Polakom do głowy, że podatki to rzecz zła, dlatego muszą być jak najniższe. Jednocześnie wciąż słychać narzekania na usługi publiczne – opiekę medyczną, żłobki, przedszkola, edukację, komunikację itd. Prawie nikt nie widzi tu sprzeczności, bo w Polsce niepodzielnie rządzi dogmat neoliberalny. W neoliberalnym dogmacie Z pana wypowiedzi wynika, że kształt polskiego kapitalizmu jest dziełem przypadku. – Gdybyśmy wchodzili w kapitalizm w latach 60., gdy dominował model państwa opiekuńczego, wielu naszych bogaczy mówiłoby dzisiaj to co Buffett. Nasze społeczeństwo – ukształtowane przez inną politykę – byłoby przyzwyczajone do innych standardów, zachowań i postaw. Ale rozpoczęliśmy życie w kapitalizmie w najgorszym momencie, w rozkwicie neoliberalizmu. Elity – politycy, ekonomiści, media i inne środowiska opiniotwórcze – poszły w jednym kierunku, powtarzając mantrę: mniej państwa, mniej podatków. To okazało się niezwykle skuteczne. Kolejne roczniki wchodzące w dorosłe życie po przemianie ustrojowej są w większości opanowane przez dogmat neoliberalny. Większość młodych Polaków uważa podniesienie podatków za coś niewyobrażalnego. Ludzie bronią zaciekle bogatych, którymi sami prawdopodobnie nigdy nie będą. Jednak Janusz Korwin-Mikke zebrał za mało podpisów, by wystartować w wyborach do Sejmu we wszystkich okręgach. – I to mnie bardzo dziwi. Obserwując w internecie młodych ludzi, widzę, jak wielu prezentuje neoliberalne, bliskie Korwin-Mikkemu postawy. Sądzę, że źródło porażki Nowej Prawicy Korwin-Mikkego tkwi nie w ewolucji opinii młodej generacji Polaków, lecz w niezwykle niskiej aktywności politycznej tej grupy. Jednak zmianę poglądów młodych uważam za nieuniknioną, idziemy bowiem nie w kierunku świetlanej przyszłości, lecz ku okresowi poważnych perturbacji. Obecny system gnije, kończy się, choć nowego nie widać. Nasze elity wciąż niezwykle mocno tkwią w neoliberalnym mainstreamie, ale gdzieniegdzie widać zaczątki zmian. Myślę tu nie tylko o Grzegorzu Kołodce, lecz także o doradcy prezydenta do spraw ekonomicznych Jerzym Osiatyńskim i Janie Krzysztofie Bieleckim, który zdecydowanie nie przypomina dogmatycznego liberała z okresu, gdy kierował rządem. Można powiedzieć, że z neoliberalnego tramwaju wysiadł na przystanku pragmatyzm. Warren Buffett walczy z powszechnym także w Polsce poglądem, że wyższe podatki dla bogatych zmniejszają ich ochotę do rozwijania biznesu i tworzenia nowych miejsc pracy, hamują rozwój gospodarczy. – Zgadzam się z Buffettem, że wysokie podatki nie muszą zabić wzrostu gospodarczego. Szwecja – mimo bardzo wysokich podatków – rozwija się najszybciej w Europie. Jej przykład jest w Polsce dobrze znany, ale konsekwentnie ignorowany. Powtarza się, że Szwecja to inna kultura i tradycja, w żaden sposób nie przystaje do polskich realiów. Jednak jeśli chcemy mieć zapewnione usługi publiczne na podobnym poziomie jak tam, konieczne są wysokie podatki. Oczywiście zaraz usłyszę,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 37/2011

Kategorie: Kraj, Wywiady