Euro 2012 na pewno wygra Malta, do której spłyną zyski zarejestrowanych tam firm bukmacherskich HAZARD NA RYDWANACH Wielkie imprezy sportowe od wieków przyciągały osoby skłonne do hazardu. Zakładano się w starożytnym Rzymie podczas wyścigów rydwanów – Formuły 1 ówczesnego świata. Anglicy w XVII w. mieli ogólnokrajową loterię i namiętnie obstawiali wyniki walk kogutów, psów, a nawet szczurów. W XIX w., gdy sport stał się zjawiskiem masowym, a w krajach Zachodu wyścigi konne, a następnie boks zawodowy, piłka nożna, bejsbol i futbol amerykański przyciągnęły uwagę milionów, bukmacherstwo z dość podejrzanej profesji urosło do rangi szacownego zawodu. Upowszechnienie telegrafu, a następnie telefonu, sprawiło, że w każdym dużym amerykańskim i brytyjskim mieście jak grzyby po deszczu wyrastały lokale, w których przyjmowano zakłady. Klimat tamtych czasów doskonale oddaje film „Żądło” George’a Roya Hilla z 1973 r. z niezapomnianymi rolami Roberta Redforda i Paula Newmana. Nim padnie pierwszy gol na mistrzostwach Europy w piłce nożnej, wiadomo, kto je wygra. Na pewno UEFA, która w Polsce nie zapłaci ani złotówki podatku, spodziewane zyski z organizacji turnieju liczone są zaś w setkach milionów euro. I Malta. Mały, lecz dumny kraj, który na swoją siedzibę wybrały największe na naszym kontynencie firmy bukmacherskie oferujące usługi w internecie. Sieć to jest to! Zakłady bukmacherskie to dziś głównie domena firm działających w internecie. Dla nich imprezy takie jak Euro 2012 czy igrzyska olimpijskie to świetna okazja do zwiększenia zarobków. Pieniądze można stawiać niemal na każde zdarzenie. A do podjęcia ryzyka zachęcają tacy ambasadorzy marki, jak popularny komentator sportowy Mateusz Borek, związany z firmą BetClic, mającą siedzibę w Londynie. BetClic to znany na całym świecie bukmacher internetowy, o którego płynność finansową dba bank Barclays. Niestety, ostatnio coś zatarło się w sprawnie funkcjonującym mechanizmie, bo gdy chciałem zapoznać się z ofertą firmy, na ekranie komputera pojawiła się plansza informująca w kilkunastu językach: „Przepraszamy za przerwę w działaniu serwisu. Dokonujemy niezbędnych aktualizacji, koniecznych do sprawnego korzystania z zakładów sportowych, kasyna, gier oraz pokera”. To niewybaczalny błąd tuż przed Euro 2012. Wielu potencjalnych klientów z pewnością przeniesie się do konkurencji. O wiele lepiej wygląda wywodząca się z Austrii spółka Bet-at-home, która kusi graczy atrakcyjną i działającą stroną internetową. Bet-at-home szczyci się ponad 1,5 mln klientów, lecz mocniejsi są Skandynawowie z Unibet, którzy postawili na zasięg globalny – działają w ponad 100 krajach i mają niemal 3 mln klientów. Oczywiście jest strona w języku polskim i są zakłady na Euro 2012. Unibet zachęca do obstawiania za pośrednictwem nie tylko komputerów, ale też smartfonów, co wyznacza kierunek rozwoju technologicznego branży. W przyszłości wyniki meczów piłkarskich, siatkarskich czy koszykarskich częściej będziemy obstawiali, korzystając z telefonu komórkowego. Teoretycznie spółki bukmacherskie zarejestrowane na Malcie, Gibraltarze czy w innym europejskim raju podatkowym nie powinny oferować usług na terenie Polski. W praktyce nikt się tym nie przejmuje, odpowiedzialny za przestrzeganie i egzekwowanie prawa w tym obszarze resort finansów udaje zaś, że nie ma problemu. Nie słyszałem, by ktoś, kto wygrał w internecie pieniądze, miał z tego powodu nieprzyjemności. Co prawda, obowiązujące w Polsce prawo zezwala na rejestrację hazardu internetowego, lecz nie ma zbyt wielu chętnych. Taniej i łatwiej jest prowadzić ten biznes na Malcie. Zbigniew Boniek, od 2007 r. związany z jedną z największych firm bukmacherskich Expekt, rok temu mówił w jednym z wywiadów: „Firmy bukmacherskie mogłyby dać polskiemu sportowi 100 mln euro zysku rocznie. Te wielkie pieniądze nikogo w Polsce jednak nie interesują. W Polsce oglądamy prawie wszystkie rozgrywki krajowe. Dochodzi do tego także Liga Mistrzów i Liga Europejska. Za kilka dni obejrzymy rewanż pomiędzy Realem i Lyonem. Podczas meczu ten, kto uważnie ogląda, zauważy, że obie drużyny reklamują internetowe firmy bukmacherskie. To w dzisiejszych czasach podstawowi sponsorzy większości drużyn, od Hiszpanii począwszy, na Grecji skończywszy. Zyskują wszyscy oprócz nas… Polaków”. Dawny mistrz ma rację, jeśli bowiem wierzyć ostatnim wypowiedziom przedstawicieli Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie, uzależnionych od hazardu jest milion rodaków! Dwa lata po wejściu w życie najbardziej restrykcyjnej ustawy hazardowej w Europie liczba ofiar
Tagi:
Marek Czarkowski