Buntownik dokumentalista

Buntownik dokumentalista

Kocham różnorodność. Bez niej pewnie bym zwariował Rozmowa z Pawłem Kukizem, liderem zespołu „Piersi” – Czy jest pan fanem kobiecych piersi? – Właściwie nie zwracam większej uwagi na biust. Chyba, że jest to coś monstrualnego, wybryk natury, jak u Loli Ferrari. Jednak nie odpowiada mi poprawianie Pana Boga. W ogóle nic sztucznego i poprawianego nie pociąga mnie ani w figurze, ani w życiu. Przecież dotykając sztucznego biustu, czułbym te woreczki silikonu. O wiele bardziej interesuje mnie moja kobieta, a nie konkretny biust, jakikolwiek by nie był. – Są jednak piersi ładniejsze i brzydsze. – Oczywiście, każdemu facetowi odpowiada młody, kształtny biust. To chyba normalne. Piersi l7-latki, coś takiego, czym mogła się wykazać partnerka Bogusława Lindy z filmu “Sara”. – Skąd „piersi” w nazwie zespołu? – To była jakby odpowiedź na propagandowe, socjalistyczne hasła. Mieliśmy być “piersi” w szkole, „piersi” w pracy, wypinało się piersi do odznaczeń. A więc nie konkretne biusty, lecz hasła ”piersizmu socjalistycznego” stanęły u początków zespołu. – A zatem rodowód grupy był raczej polityczny. Za czasów PRL-u miałby pan spore kłopoty. – Za Bieruta w ogóle nie miałbym szans i trafiłbym od razu do pudła. Za Gomułki pewnie też nie udałoby się dać tylu koncertów. Ale i w 1984 roku, gdy zaczynaliśmy, miałem kłopoty, jednak niczego mi nie można było zrobić. Także cenzura była właściwie bezsilna i nie udowodniła nam buntowniczych intencji. Na początku zespół „Piersi” śpiewał typowe teksty socrealistyczne do muzyki punk-rockowej. Po naszym występie w Jarocinie miałem rozmowę z cenzorem, który zarzucał mi atakowanie idei socjalistycznych i walkę z systemem, ale nie mógł niczego udowodnić. Teksty bowiem wynalazłem w książeczce wydanej w latach 50. przez MON. Były to piosenki dla dziecięcych zespołów w wojsku. Dla cenzora ich połączenie z muzyką punkrock było zwykłą kpiną z ustroju, ja natomiast twierdziłem, że jestem z natury przekonań lewicowych, a użyłem muzyki rockowej tylko po to, aby lepiej z wartościowymi tekstami do współczesnej młodzieży. Nie przynoszę więc żadnej szkody ustrojowi. Wręcz przeciwnie. – O “Piersiach” stało się w kraju głośno po nagraniu piosenki “ZCHN już się zbliża”. Czy tylko dlatego, że przedstawiciele partii mające] w nazwie te same litery poczuli się dotknięci? – Te same, ale inaczej napisane – tłumaczyłem rzecznikowi śląskiego oddziału tej partii. To był skrót: Zenek, Czesiek, Herbert, Norbert zbliżają się – mówiłem. A w ogóle, to nocą podczas burzy do pokoju sfrunęła przez okno kartka z podpisem ”szatan”. Kartka ta, oczywiście, spłonęła w ogniu piekielnym. Dyskusja na temat istnienia szatana zakończyła dyskurs z przedstawicielem ZChN. – Czyli znowu łgał pan w żywe oczy? – Nie. Starałem się być uczciwy w tych nienormalnych warunkach. Przed nagraniem naszej pierwszej płyty ”Piersi” dość długo zastanawiałem się, czy włączyć do niej właśnie tę piosenkę. Właściwie trudno to było nazwać piosenką, bo utwór ani estetycznie, ani muzycznie nie odpowiadał temu słowu. To był raczej manifest, wyraz buntu, niezgody na wynaturzenia, na zachowanie pewnej części kleru. Musiałem zwrócić uwagę na pewne rzeczy, które się rozpowszechniły. To nie był atak na Kościół ani na partię ZChN, o co mnie podejrzewano. Nie bałem się konsekwencji, bo prawnie była to sprawa nie do ugryzienia. Zastanawiałem się raczej, czy nie przekroczyłem jakichś norm, czy sam siebie nie niszczą. Po prostu zrobiłem bałagan, zburzyłem jakiś porządek rzeczy, ale taki miałem sposób na życie i zrobiłem to w dobrej wierze. To nie była piosenka tylko o pijanym księdzu, bo tak samo obśmiałbym i pijanego prezydenta, to miała być przestroga dla wszystkich. Gdy byłem bardzo młody i potem, gdy zostałem studentem, Kościół był dla mnie namiastką wolności. Kiedy się jednak przekonałem, że walczył on nie za mnie, ale o siebie, o władzę, zbuntowałem się, i Pan Bóg mi dopomógł. Zrobiła się straszna afera z tą piosenką. Groziło mi dwa lata kryminału. – Autor buntowniczego manifestu w sądzie – to chyba sytuacja wymarzona? Czy wie pan, jakie konsekwencje przyniosła ta jedna piosenka? – Zwróciła uwagę kleru na różne wynaturzenia w Kościele, a tzw. prawica zyskała świadomość, że nie wszystko jest do końca takie, jak się oficjalnie mówi do ludzi. – Co jakiś czas powołuje się pan na Opatrzność Bożą. – Jestem wierzący i rzadko

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2000, 2000

Kategorie: Wywiady