Bush pożegnał się z mózgiem

Bush pożegnał się z mózgiem

Prezydentowi USA przydarza się coś takiego, co przytrafiłoby się Lechowi Kaczyńskiemu, gdyby rozstał się z nim jego brat Jarosław Korespondencja z Waszyngtonu Politycznym tematem nr 1 w Ameryce jest ogłoszona oficjalnie rezygnacja Karla Rove’a, najbliższego doradcy George’a Busha i jego stratega oraz człowieka bliskiego mu jak mało kto, być może bliższego niż rodzony brat Jeb. Przekładając ten związek na strukturę więzów rodzinnych, tak bliskiego prezydentowi jak brat bliźniak, którego akurat nie ma. Chcąc jeszcze bardziej przybliżyć te relacje swoim polskim słuchaczom, bardzo znany politolog amerykański powiada: „Bush to Lech Kaczyński, a Rove to Jarosław Kaczyński. Jeden zrobił drugiego prezydentem, stając się jego mózgiem”. Analogia i alegoria mózgu w odniesieniu Karla Rove’a to temat niemal żelazny. Dla zwolenników był „Richelieu naszych czasów” i „najważniejszym człowiekiem na świecie”. Złośliwi dodawali, że najważniejszym, o którym… nikt nie słyszał. Dla przeciwników – znienawidzonym mistrzem politycznego przekrętu, który wyeliminował dwóch kolejnych rywali Busha – Alberta Gore’a i Johna Kerry’ego, odbierając Biały Dom Demokratom na osiem długich lat. Można zatem zrozumieć ich radość, gdy w listopadzie ub.r. strategia Rove’a przywiodła Republikanów do klęski wyborczej („zatarcie mózgu”), a kolejne miesiące znaczone aferami korupcyjnymi osłabiały jego pozycję („wyciek mózgu”, „wyjadanie mózgu”). Rove związał się z Republikanami jeszcze w czasach szkolnych i studenckich, organizował akcje, które zwróciły na niego uwagę ówczesnego przewodniczącego Partii Republikańskiej, George’a H.W. Busha (seniora), który wziął go do kwatery głównej Republikanów na stanowisko asystenta przewodniczącego, stał się jego idolem i mentorem. Karl robił mu także różne prywatne uprzejmości. W listopadzie 1973 r. Bush posłał go z kluczykami od samochodu do swego syna, George’a W. Busha, który akurat przyleciał do domu na Święto Dziękczynienia z Harvardu, gdzie studiował prawo. Nie mógł znaleźć drugiego kompletu, a chciał gdzieś jechać. Gdy tylko Karl zobaczył George’a juniora, zaraz przypadli sobie do gustu. To dowiezienie kluczyków miało zmienić biografie ich obu. Szpan Busha, jego pewność siebie i kowbojski styl noszenia się oczarowały Rove’a. Już wtedy zrozumiał, że George ma w sobie coś takiego, co zaprowadzi go daleko. Choć jeszcze nie wiedział dokładnie dokąd. Zapewne pod wpływem nowego przyjaciela Karl postanowił dokończyć przerwane studia. Zapisał się na niedawno otwarty George Mason University w podwaszyngtońskim Fairfax. Potem przeniósł się do Teksasu. W październiku 1976 r. poślubił w Houston pochodzącą z jednej z najlepszych rodzin w tym stanie Valerie M. Wainwright. Kontynuował studia na University of Texas w Austin. Bezskutecznie. Chodzenie na zajęcia i ślęczenie w bibliotekach nie bardzo odpowiadało jego temperamentowi. Poza tym miał pełne ręce partyjnej roboty. Podobno nie dostał dyplomu przez matematykę i języki obce. Machiavelli w kowbojkach W Teksasie dostał posadę dyrektora Fund for Limited Government, kierowanego przez Jamesa Bakera, adwokata i kolegę Busha seniora. Organizacja ta przekształci się potem w biuro kampanii Bush-for-President. Na razie jednak, w 1978 r., Karl Rove walnie przyczynia się do wygranej Billa Clementsa w walce o fotel gubernatora Teksasu, od ponad 100 lat pozostający w rękach Demokratów. Namawia też młodszego Busha do walki w Teksasie o mandat do Izby Reprezentantów USA. Tę batalię przegrywa. W 1980 r. bez reszty angażuje się w kampanię prezydencką starszego Busha. Ostatecznie nominację republikańską otrzyma Ronald Reagan, ale wybierze Busha na swego wiceprezydenta. Rove wchodzi do sztabu wyborczego. W połowie kampanii zostaje jednak wywalony z hukiem, bo inicjuje bez jakiejkolwiek konsultacji przeciek do mediów, który – jego zdaniem – ma dobrze służyć parze Reagan-Bush. Gdyby nie ta wpadka, Karl Rove trafiłby do Białego Domu już w 1981 r. wraz z transition team przejmującym władzę od administracji Jimmy’ego Cartera. A tak otworzy w Austin swoją firmę politycznego marketingu Karl Rove & Co. Pochowa matkę, rozwiedzie się z żoną. W 1982 r. wprowadzi konserwatywnego demokratę Phila Gramma do Kongresu, a dwa lata później do Senatu, z tym że już jako republikanina. W 1984 r. w kampanii Reagana będzie kierował segmentem direct-mail, bezpośredniego adresu wyborczego, kierowanego do wyborców pocztą lub telefonicznie. Notabene pozostaje do dziś wielkim zwolennikiem tej metody,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 35/2007

Kategorie: Świat