Był „Miś”, jest Misiewicz

Był „Miś”, jest Misiewicz

Ile trzeba było czasu, by hasło wyborcze PiS o czekającej nas dobrej zmianie zmieniło się w parodię i obiekt dowcipów? Jeszcze nie ma roku od wygranej w wyborach i przejęcia, w wyniku dość szczęśliwego zbiegu przypadków, pełnej władzy w państwie. Ale przejąć to jedno, a dobrze rządzić – drugie. To zadanie przerasta kolejne partie wygrywające wybory. Nie inaczej jest z PiS, które szybko zaczęło się potykać o własne kadry. Nastało po partii, która nie miała z kim przegrać, ale tak uprawiała politykę kadrową, że wielu wyborców wolało zagłosować na kogokolwiek, byle odsunąć od władzy PO i jej nominatów. Protegowani PO wyglądali i działali, jakby wyszli spod jednej sztancy. Tysiące elegantów w drogich ubraniach i w drogich samochodach, tak powiązanych towarzysko, że interesy robili prawie wyłącznie między sobą. A głównym polem ich działania było państwo i samorządy. Cwani, kompletnie bezideowi, ale sprawni w rozgrywkach, skutecznie ogrywali państwo, które zresztą często reprezentowali im podobni. Państwo prawie nigdy nie wychodziło dobrze na tych relacjach. A że Polska to w sumie nieduży kraj, wielu Polaków widziało te przekręty i zgrzytało zębami. Nie protestowali więc, gdy przyszło PiS ze swoją dobrą zmianą i w kilka miesięcy wymiotło ekipy obsadzone przez PO i PSL. A jaki jest tego efekt? Okazało się znowu, że co zmiana władzy, to z kadrami gorzej. Jeszcze większe rozpasanie i prywata, a kompetencje nominowanych to z lupą w ręku trzeba badać. Tyle że społeczeństwo, na które tak się psioczy, mocno się zmieniło i szybko dostrzega, że ktoś próbuje je okpić. I to bez znieczulenia. Bez udawania, że są jakieś konkursy na stanowiska. Co więc Polacy widzą? Falę niczym nieograniczonego kumoterstwa, które oblazło wszystkie firmy podlegające władzy państwowej. PiS pobiło już nie tylko rekord kraju w szybkości zawłaszczania państwa, ale też rekord mierzony skalą niekompetencji ludzi powoływanych na stanowiska w zarządach i radach nadzorczych. A efektem brutalnej rywalizacji paru grup interesów, które walczą między sobą o wpływy w PiS, będą kolejne fale czystek. Za wypadającymi z gry politykami polecą ci, których zdążyli oni ulokować na stanowiskach. A później kolejni. Karuzela kadrowa będzie się kręcić. Nie zdoła jednak przykryć złych skutków obsadzania stanowisk swoimi ludźmi. Wiernymi i lojalnymi, ale bez pojęcia. Władza, która nie rozumie, że tak już nie da się w Polsce rządzić, szybko przejdzie do historii. I z pewnością nie będą to chlubne karty. Bo życie to nie komedia. Był kiedyś „Miś” Barei, a dziś jest Misiewicz Macierewicza. Widzicie państwo różnicę? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 38/2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański