To był rząd jedności narodowej

To był rząd jedności narodowej

Warszawa, 1989-09-14. W dwa dni po zatwierdzeniu przez Sejm 12.09.1989 r. rządu Tadeusza Mazowieckiego, prezydent Wojciech Jaruzelski przyjmuje w Belwederze premiera i jego ministrów. Nz. przed gmachem Belwederu stoją prezydent, premier oraz jego ministrowie. W pierwszym rzędzie: Aleksander Paszyński (L), Izabella Cywińska (2L), Wojciech Jaruzelski (3L), Tadeusz Mazowiecki (4L), Jan Janowski (5L), Henryk Samsonowicz (6L), Aleksander Hall (7L). W drugim rzędzie: Florian Siwicki (L), Krzysztof Skubiszewski (2L), Jerzy Osiatyński (3L), Leszek Balcerowicz (4L), Czesław Janicki (5L), Czesław Kiszczak (6L), Bronisław Kamiński (7L), Artur Balazs (8L), za nim Jacek Kuroń (9L), Andrzej Kosiniak-Kamysz (10L). W trzecim rzędzie: Witold Trzeciakowski (P), Tadeusz Syryjczyk (2P), Jacek Ambroziak (3P), Franciszek Wielądek (4P), Aleksander Bentkowski (5P), Marek Kucharski (6P), Marcin Święcicki (7P). W rogu z lewej Józef Czyrek - minister stanu w Urzędzie Prezydenta, obok Michał Janiszewski (2L), szef Kancelarii Prezydenta. oe/mw PAP/Damazy Kwiatkowski

O gabinecie Tadeusza Mazowieckiego mało kto dziś pamięta, a jeśli już, to zwykle w kontekście negatywnym Skład rządu Tadeusza Mazowieckiego w dniu zaprzysiężenia 12 września 1989 r. Tadeusz Mazowiecki (Solidarność) – prezes Rady Ministrów Leszek Balcerowicz (Solidarność) – wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Czesław Janicki (ZSL) – wiceprezes Rady Ministrów, minister rolnictwa, gospodarki żywnościowej i leśnictwa Jan Janowski (SD) – wiceprezes Rady Ministrów, minister-kierownik Urzędu Postępu Naukowo-Technicznego i Wdrożeń Czesław Kiszczak (PZPR) – wiceprezes Rady Ministrów, minister spraw wewnętrznych Jacek Ambroziak (Solidarność) – minister-szef Urzędu Rady Ministrów Artur Balazs (Solidarność) – minister-członek Rady Ministrów Aleksander Bentkowski (ZSL) – minister sprawiedliwości Izabella Cywińska (Maria Cywińska-Michałowska) (Solidarność) – minister kultury i sztuki Aleksander Hall (Solidarność) – minister-członek Rady Ministrów Bronisław Kamiński (ZSL) – minister ochrony środowiska i zasobów naturalnych Andrzej Kosiniak-Kamysz (ZSL) – minister zdrowia i opieki społecznej Marek Kucharski (SD) – minister-członek Rady Ministrów Jacek Kuroń (Solidarność) – minister pracy i polityki socjalnej Aleksander Mackiewicz (SD) – minister rynku wewnętrznego Jerzy Osiatyński (Epaminondas Jerzy Osiatyński) (Solidarność) – minister-kierownik Centralnego Urzędu Planowania Aleksander Paszyński (Solidarność) – minister gospodarki przestrzennej i budownictwa Henryk Samsonowicz (Solidarność) – minister edukacji narodowej Florian Siwicki (PZPR) – minister obrony narodowej Krzysztof Skubiszewski (niezależny) – minister spraw zagranicznych Tadeusz Syryjczyk (Solidarność) – minister przemysłu Marcin Święcicki (PZPR) – minister współpracy gospodarczej z zagranicą Witold Trzeciakowski (Solidarność) – minister-członek Rady Ministrów Franciszek Wielądek (PZPR) – minister transportu, żeglugi i łączności Sezon sierpniowo-wrześniowy to w polityce historycznej naszego państwa okres wzmożonej aktywności i patosu. Zaczyna się od rocznicy wybuchu powstania warszawskiego (1 sierpnia), potem jest rocznica bitwy warszawskiej i zarazem Święto Wojska Polskiego (15 sierpnia), następnie rocznica paktu Ribbentrop-Mołotow (23 sierpnia), która od pewnego czasu eksponowana jest nawet bardziej niż rocznica agresji niemieckiej na Polskę (1 września), ta ostatnia zaś wyraźnie blednie przy rocznicy agresji radzieckiej (17 września). I tak się dzieje co roku, a odkąd rządzi PiS, przesłanie władzy i jej agend (zwłaszcza IPN) jest jasne: zawsze byliśmy zagrożeni z dwóch stron – przez Rosję i przez Niemcy, które działały przeciwko Polsce ręka w rękę. W ten sposób Jarosław Kaczyński narzucił państwu polskiemu swoją koncepcję „kondominium niemiecko-rosyjskiego”, którym rzekomo byliśmy aż do 2015 r. i którym znów będziemy, jak tylko PiS straci władzę. Główny problem naszej polityki historycznej polega na tym, że każda rocznica, każde upamiętnienie musi być przeciw komuś. Oczywiście najłatwiej upamiętniać przeciwko Rosji: zabory, powstania, wojnę z bolszewikami, Katyń, łagry i całą PRL, a jakby tego było mało, nasi pomysłowi „historycy” stworzyli pojęcie „hołdu ruskiego”, który miał złożyć car Wasyl Szujski z braćmi królowi polskiemu w 1611 r. (cóż z tego, że profesjonalni badacze dziejów zaprzeczają takiemu faktowi, skoro można o nim przeczytać nawet w podręcznikach do szkoły podstawowej). Równie łatwo znaleźć w naszej historii elementy, które uderzałyby w Niemców: od bitwy pod Cedynią (której znaczenie od dawna jest mocno przeceniane), przez Grunwald i hołd pruski (choć Krzyżacy nie reprezentowali państwa niemieckiego, był to katolicki zakon podległy papieżowi), po Bismarcka i Hitlera. Ale przecież tak samo instrumentalnie „polityka historyczna” wykorzystuje różne okazje, by pokazać naszą moralną wyższość nad Ukraińcami, Litwinami, Białorusinami, a nawet Francuzami czy Anglikami. I rzecz najbardziej zdumiewająca: te rocznice, których nie da się wykorzystać przeciw sąsiadom, wrogom zewnętrznym albo wiarołomnym sojusznikom, służą atakowaniu jakiejś części własnego społeczeństwa i jego elit. Po to głosami PO-PiS ustanowiono święto „żołnierzy wyklętych” (1 marca), by co roku oficjalnie delegitymizować Polskę Ludową, ludzi wywodzących się z PZPR i „resortowe dzieci”. Nie inaczej wyglądają obchody Święta Konstytucji 3 Maja: prawicowa władza bez żenady obsadza swoich przeciwników w roli współczesnych targowiczan, a siebie kreuje na niezłomnych patriotów i reformatorów państwa (choć akurat ideowo

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 38/2022

Kategorie: Historia