Był yass

Był yass

Komercja bierze dziś sporo, buntownicy znów siedzą w piwnicy. Nawet hip-hop trzęsie ostatnio tyłkiem RYSZARD TYMON TYMAŃSKI (ur. 1968 r.) – kompozytor, multiinstrumentalista, autor tekstów. W latach 80. założył nowofalowy zespół Sni Sredstvom Za Uklanianie, przemianowany później na Miłość, dołączył też do skandalizującej grupy performerów Totart. Z Miłością, jednym z najważniejszych zespołów polskiego jazzu lat 90., istniejącym do 2002 r., nagrał sześć płyt, w tym jedną z amerykańskim trębaczem Lesterem Bowiem. Drugą sztandarową formacją Tymona były założone w 1992 r. Kury, których drugi album, „P.O.L.O.V.I.R.U.S.”, został obsypany nagrodami i stał się niemal kultowy. Udzielał się jako lider lub członek grup Trupy, Czan, NRD, The Users i Masło; komponuje muzykę filmową, teatralną, pisuje felietony w prasie, obecnie jest liderem dwóch zespołów: piosenkowego Tymon&Transistors oraz Tymański Yass Ensamble. – Myślałeś kiedyś o emigracji? – Zupełnie nie, a już szczególnie ostatnio, ponieważ polityka zajmuje coraz mniej miejsca w moim życiu. Ale oczywiście śledziłem ostatnie wybory, bo jestem patriotą. Blisko było mi do Cimoszewicza, ostatecznie zagłosowałem na Tuska, choć niespecjalnie podoba mi się Platforma Obywatelska. Donalda znam prywatnie, uważam, że jest przyzwoitym człowiekiem. No ale wygrali ci, którzy wygrali. – Dlatego zapytałem o emigrację: czy nie miałbyś ochoty zwiać z tego ideologicznego zaduchu, którego przedsmak już mamy? – Jest strasznie, to fakt. Ale nie chcę rozdzierać szat. – Jednak na płycie „100 lat undergroundu” twojego zespołu Kury byłeś radykalnym krytykiem polskiej rzeczywistości. Przeszło ci? – Nie, to nie tak. Wówczas, to były czasy rządów AWS, byłem wściekły na to, co mnie otacza, i zacząłem o tym śpiewać, żeby sobie ulżyć. Poza tym byłem wtedy w kiepskiej kondycji artystycznej, nie szło mi, rozsypywało mi się też życie prywatne i to mnie dodatkowo frustrowało. Ale w pewnym momencie przestałem narzekać, zacząłem działać, nagrywam płyty, moje studio nieźle funkcjonuje, można powiedzieć, że teraz wiedzie mi się całkiem dobrze i że przyszedł do mnie sukces. Pewnie dlatego inaczej patrzę też na otaczającą mnie rzeczywistość. Ale jak będzie trzeba, zacznę walczyć. – Maciek Maleńczuk twierdzi, że najlepsze czasy dla artysty są wtedy, gdy dławiona jest wolność słowa, bo to jest bardzo twórcze. – W świecie polityki działa ten sam mechanizm – jeżeli Tuskowi brakowało charyzmy i ostrości, to będąc w opozycji, ma szansę je zdobyć. Podobnie powinno być z lewicą. Ale wiesz, Polska jest w Unii Europejskiej i z tych torów już nie wyskoczymy. A że jakiś debil będzie opowiadał w telewizji bzdury, to trudno. – Ale właśnie te bzdury mogą nas w świecie skompromitować, te różne wystawy antyaborcyjne, nieprzemyślane decyzje gospodarcze, ciągłe opowiadanie o Bogu etc. – Na pewno, ale za Wałęsy też było dziwnie. Jak jechał gdzieś w świat, to często się za Lecha wstydziłem, bo choć uważam go za zacnego człowieka, nie chciałem, żeby był moim prezydentem. Był dobry, jak skakał przez płot. Teraz jest gorzej, ponieważ Kaczyńscy to są rzeczywiście szczwane lisy. Oni naprawdę są gotowi na wszystko. Wciągając do władzy Lepperów i Giertychów, pokazali, że nie mają klasy. No ale trudno… – Tymon, a może ty wybrałeś emigrację wewnętrzną, jak wielu młodych ludzi? – Że to wszystko olewam, tak? – Że bardzo spokojnie o tym, co się dzieje w Polsce, mówisz. – Wiesz, gdy przegrał Tusk, byłem naprawdę wściekły i wk… na ludzi, że wybrali Kaczyńskiego. Oczywiste było dla mnie to, że Polska podzielona jest na wsteczną ciemnotę i ludzi światłych, którzy myślą o przyszłości. Potem napisałem parę ostrych felietonów na ten temat i emocje opadły. Teraz czekam, co będzie dalej, choć poczynania nowej władzy, jak choćby policyjne represje wobec uczestników poznańskiej demonstracji, nie nastrajają mnie optymistycznie, a wręcz ciarki po plecach mi idą. – A nie myślałeś o tym, że być może gdybyś dziś wydał taką płytę jak „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” Kur, gdzie nabijałeś się z polskich świętości, papieża, tradycji etc., czekałby cię sąd? Chodzi mi o wymiar praktyczny tej sytuacji – Paweł Huelle czy Dorota Nieznalska poczuli to na własnej skórze. – Zapewniam cię, że nie bałbym się nagrać jeszcze raz takiej płyty.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 48/2005

Kategorie: Wywiady