Do 2014 roku z lotniska w Szymanach może korzystać 200 tysięcy pasażerów rocznie, a do 2020 – dalsze 120 tysięcy. Unia Europejska chce dofinansować jego rozbudowę 20 milionami euro Jarosław Jurczenko opowiada, że gdy na jakimś branżowym spotkaniu przedstawiany jest jako prezes „z tych słynnych Szyman”, z miejsca wzrok obecnych zwraca się na niego. A potem słyszy pytanie: – To jak, lądowali tam talibowie? Talibowie kojarzą się z Klewkami, wsią położoną akurat na trasie z Olsztyna do Szczytna, wylansowaną przez Andrzeja Leppera. Tam właśnie, w byłym pegeerze, mieli lądować terroryści z Afganistanu, o czym przewodniczący Samoobrony jak najpoważniej informował z mównicy sejmowej. Gdy więc teraz ktoś wspomni o „talibach z Klewek”, od razu robi się śmieszniej. Darmowa promocja Akurat takiej promocji spółka Porty Lotnicze Mazury-Szczytno nie potrzebuje. Ale chyba żadne lotnisko na świecie nie doczekało się reklamy na takim pułapie co Szymany po ujawnieniu sensacyjnych wieści o lądowaniu tam samolotów CIA z terrorystami odpowiedzialnymi za zamach 11 września 2001 r. na Amerykę. Po raz pierwszy nazwa wsi koło Szczytna wypłynęła na szerokie wody w „Washington Post” i ABC News w grudniu 2005 r. Wtedy te dwa wpływowe media podały informację o locie nr N313P boeinga 737, który leciał z Kabulu i 22 września 2003 r. lądował na Mazurach. Potem z tajnej bazy CIA w Starych Kiejkutach miał zabrać więźniów i odlecieć aż do Guantanamo na Kubie, gdzie są trzymani arabscy terroryści. Ten lot, a także inne wskazujące na przewożenie więźniów wyśledziła organizacja Human Rights Watch, której pomagali amatorzy obserwujący niebo na całym świecie. Jednak to nie tajemnicze loty wzbudziły zaniepokojenie obrońców praw człowieka, choć można mówić o naruszeniu konwencji chicagowskiej, zgodnie z którą każde państwo „sprawuje pełne i wyłączne zwierzchnictwo nad przestrzenią powietrzną” swojego kraju. Świat po 11 września się zmienił jednak na tyle, że takie międzylądowania ułatwia porozumienie NATO z 4 października 2001 r. Jeśli Human Rights Watch, Rada Europy czy wreszcie komisja Parlamentu Europejskiego ds. rzekomych więzień CIA wysuwała pod adresem Polski jakieś podejrzenia, to o naruszenie artykułu 1 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, który stanowi podwaliny pod wszelkie inne prawa, w tym do życia, do niebycia poddawanym torturom i nieludzkiemu bądź poniżającemu traktowaniu lub karaniu. A tajne więzienia – argumentowano – z natury rzeczy pociągają za sobą naruszenie praw człowieka. Tym bardziej że prezydent George W. Bush 6 września 2006 r. potwierdził prowadzenie przez CIA programu w zakresie tajnych więzień poza terytorium Stanów Zjednoczonych. I że kraj ten stosuje tzw. program wydania w trybie nadzwyczajnym, zgodnie z którym osoba podejrzewana o udział w działalności terrorystycznej zostaje bezprawnie porwana, aresztowana i/lub przekazana pod kontrolę urzędników amerykańskich i/lub przewieziona do innego kraju na przesłuchanie, które obejmuje także przetrzymywanie w pełnej izolacji i poddawanie torturom. Tajemnicze operacje Przeciętny Polak tymi zależnościami się nie przejmował, ale na świecie zawrzało. Wszyscy pytali, czy w Polsce (ale i np. Rumunii) dochodziło do torturowania podejrzanych Arabów? – Zainteresowanie Szymanami było potężne – wspomina prezes spółki, Jarosław Jurczenko. – Kogoż tu nie było? BBC, CNN, ZDF, nie licząc rodzimych mediów. Jurczenko należy do pionierów lotniska w Szymanach, bo został zatrudniony jako dyrektor portu zaraz po jego powstaniu w 1996 r. Ale za pierwszym razem pracował tam tylko do początku 2003 r. Nieco wcześniej prezesem spółki został Jerzy Kos, powołany przez radę nadzorczą, której szefem był przedstawiciel Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze z Warszawy, jednego z głównych udziałowców. Jurczenko wspomina, że prezes zaczął od oszczędności, także w ochronie obiektu, a ta była oczkiem w głowie dyrektora. Potem prezes zaproponował mu pół etatu, na co on się nie zgodził i odszedł. Gdy wybuchła sensacja z tajemniczymi lotami, Jurczenko zaczął się zastanawiać, czy nie było to działanie celowe. „A może chodziło o obniżenie bezpieczeństwa lotniska, do czego przykładałem taką wagę?”, pytał w wywiadzie z niżej podpisanym na łamach „Gazety Olsztyńskiej” (9 grudnia 2006 r.). Podtekst był wyraźny: a może to Jerzy Kos był nasłany przez służby specjalne, by ułatwić tajemnicze operacje? Taka hipoteza była bardzo kusząca, ponieważ Kos po odejściu z Szyman, już jako pracownik wrocławskiej firmy budowlanej Jedynka, został
Tagi:
Marek Książek