Cały czas pozostają wyspy swobody
Troje na jednego JEDEN: ADAM BODNAR TROJE: JOANNA HAŃDEREK LECH M. NIJAKOWSKI PAWEŁ SĘKOWSKI Fragmenty obszernego wywiadu, który w całości można przeczytać w numerze 3/2023 „Zdania” – w wersji papierowej do nabycia w Empikach, w wersji elektronicznej na sklep.tygodnikprzeglad.pl. Adam Bodnar kandyduje do Senatu z listy Koalicji Obywatelskiej w okręgu nr 44 – Warszawa, dzielnice Białołęka, Bielany, Śródmieście, Żoliborz. PAWEŁ SĘKOWSKI: W 2015 r. zostaje pan wybrany głosami posłanek i posłów PO, SLD, PSL i pozostałości Twojego Ruchu, czyli koła poselskiego Ruchu Palikota, na urząd rzecznika praw obywatelskich. Dwa miesiące po zatwierdzeniu pańskiego wyboru przez Senat wybory parlamentarne wygrywa Prawo i Sprawiedliwość, a już wcześniej dr Andrzej Duda został prezydentem RP. Tak oto cała pańska kadencja, do lipca 2021 r., upłynęła pod znakiem rządów obozu Zjednoczonej Prawicy. Na spotkaniu w „Kuźnicy” w 2019 r. mówił pan, że uznał, iż z jednej strony w tej sytuacji wolno panu mniej, ale z drugiej strony, że musi pan robić więcej. Była to swoista wykładnia rozszerzająca: teraz musi pan chronić nie tylko prawa obywatelskie jako takie, ale także prawa instytucji, których zadaniem jest ochrona praw człowieka. Skąd ta rozszerzająca interpretacja pańskiej misji jako rzecznika praw obywatelskich? I czy uważa pan, że to był słuszny wybór, że tak właśnie trzeba było robić – walczyć o ludzi i instytucje jednocześnie? ADAM BODNAR: – Zaprotestuję wobec użycia sformułowania interpretacja rozszerzająca, ponieważ cały czas twierdzę, że wszystko to, co robiłem, było w granicach mandatu. Gdybym twierdził, że to była interpretacja rozszerzająca, to w istocie powiedziałbym, że przekraczałem swoje uprawnienia. Tymczasem broniłem niezależności sądów, ponieważ jest ona niezbędna do realizacji prawa do sądu. Prawo do sądu jest zawarte w art. 45 konstytucji. Mamy też art. 77 konstytucji, który mówi o odpowiedzialności odszkodowawczej skarbu państwa za szkody. I znowu: nie da rady zrealizować tej odpowiedzialności odszkodowawczej, jeśli sądy byłyby podporządkowane władzy. Czyli, broniąc sądów, broniłem de facto środków ochrony wolności obywatelskich, a w którymś momencie broniłem też samych sędziów, gdy stali się oni ofiarami naruszeń praw człowieka. Waldemar Żurek, Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn i wielu innych. Tak samo było z Trybunałem Konstytucyjnym. Trybunał jest absolutnie kluczowym narzędziem w polskim systemie konstytucyjnym pod kątem ochrony praw i wolności jednostki – po to jest skarga konstytucyjna, uregulowana w art. 79 konstytucji. Dlatego tak aktywnie zabiegałem o niezależność Trybunału Konstytucyjnego, bo wiedziałem, że jeśli Trybunał straci niezależność, to obywatele doznają uszczerbku na swoich prawach. To znaczy: stracą realną możliwość składania skargi konstytucyjnej. Jedną z ważnych kompetencji rzecznika było składanie wniosków o kontrolę abstrakcyjną przepisów. Jeżeli Trybunał przestał być niezależny, to nie było sensu, żeby rzecznik kierował takie wnioski. Tak więc mój styl działania jako rzecznika praw obywatelskich był rezultatem głębokiego namysłu, po co to robię. Na każdym kroku starałem się podkreślać, że to nie jest jakaś aktywność polityczna, tylko że służy ona ściśle ochronie porządku konstytucyjnego oraz praw obywatelskich. SĘKOWSKI: A jak się ma do praw człowieka opinia Biura RPO o wątpliwej konstytucyjności Rady Mediów Narodowych? Żeby było jasne: nie kwestionuję samego faktu, że powołanie RMN było sprzeczne z konstytucją, bo odebrało konstytucyjne kompetencje KRRiT. Ale gdzie tu był zamach na prawa człowieka i obywatela? BODNAR: – Otóż nasz krajobraz medialny jest skonstruowany w taki sposób, że mamy gwarancję wolności słowa, zapisaną w art. 54 konstytucji. Mamy też zapisaną rolę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jako tej instytucji, która stoi na straży wolności mediów. Natomiast ten kształt instytucjonalny, który został stworzony w latach 90., opiera się na modelu funkcjonowania mediów publicznych, a z drugiej strony na zachowaniu pluralizmu w kontekście działalności mediów prywatnych. Co więcej, jak spojrzymy do ustawy o radiofonii i telewizji, to zobaczymy, ile zadań mają media publiczne w stosunku do obywateli. Jeżeli pozbawiamy te media niezależności, nie realizują one swoich zadań, to mamy tego konsekwencje z punktu widzenia chociażby realizacji prawa obywateli do dostępu do informacji publicznej czy w kontekście praw wyborczych. Żyjemy w rzeczywistości, w której na poważnie rozmawiamy o tym, że wybory nie będą uczciwe, bo media publiczne są podporządkowane władzy. I uznajemy, że tak po prostu jest, już się przyzwyczailiśmy. A przecież tak nie powinno