Cannes – reaktywacja?

Cannes – reaktywacja?

Ostatnio wielcy reżyserzy niechętnie startowali we francuskim festiwalu. Robert De Niro i Uma Thurman w jury mają odnowić wizerunek szacownej imprezy Gilles Jacob i Thierry Frémaux, tandem zarządzający Międzynarodowym Festiwalem Filmowym w Cannes, nie miał ostatnio najlepszej prasy. Zarzucano im, jeśli nie nepotyzm, to faworyzowanie wciąż tych samych nazwisk w pejzażu światowego kina, elitarne gusta i obsesyjne popieranie europejskich produkcji, wreszcie inercję i brak otwarcia. Niesnaski wokół nagród i samej selekcji sprawiły, że rola Cannes jako kuźni artystycznych talentów zdecydowanie podupadła, a realizatorzy coraz częściej rezerwowali swoje tytuły dla festiwali w Wenecji, Toronto czy w Rzymie. Wygląda na to, że organizatorzy postanowili w tym roku odnowić wizerunek szacownej canneńskiej imprezy: 64. edycja festiwalu zapowiada się bardzo interesująco. Żywą reakcję światowych mediów wzbudziło już samo nazwisko Roberta De Niro – tegorocznego przewodniczącego jury, kiedy zaś okazało się, że u jego boku zasiądą m.in. Uma Thurman i córka Ingmara Bergmana Linn Ullmann, a przewodniczącym bloku Certain regard (Pewne spojrzenie) zostanie Emir Kusturica, stało się jasne, że Gilles Jacob postawił na znaczące osobowości, wielkich artystów i profesjonalistów kina, organizując całą selekcję pod znakiem różnorodności artystycznej i kulturowej. Almodóvar zawalczy o Złotą Palmę 49 tytułów, które zostaną pokazane w trakcie rozpoczynającego się 11 maja festiwalu, reprezentuje 33 kraje (Polska jest, niejako rytualnie już, nieobecna, mimo że nasza kinematografia naprawdę ma się czym ostatnio pochwalić; jedynie Jerzy Skolimowski jako juror będzie oceniać krótkie metraże w bloku Tydzień krytyki) i rzeczywiście bardzo zróżnicowane formy – od wielkiego hollywoodzkiego widowiska wyświetlanego zwyczajowo poza konkursem (kolejny sequel „Piratów z Karaibów” z Johnnym Deppem i Penélope Cruz) po zrealizowany w technice 3D remake epickiego fresku z 1962 r. „Hara-Kiri: śmierć samuraja” Japończyka Takashiego Miike („Ichimei”), nakręcony cyfrową kamerą kameralny esej Francuza Alaina Cavaliera „Pater” czy niemą komedię Michela Hazanaviciusa „L’Artiste” („Artysta”). Sam konkurs to w tym roku 19 tytułów, zapowiadających się na prawdziwy filmowy festyn. Wielkie nazwiska i – miejmy nadzieję – wielkie filmy. Wśród reżyserów ubiegających się o Złotą Palmę znalazł się m.in. wciąż niedoceniony w Cannes Pedro Almodóvar z „La Piel que habito” („Skóra, w której żyję”). Ta adaptacja „Tarantuli”, francuskiego kryminału Thierry’ego Jonqueta, malująca sugestywny obraz toksycznych stosunków międzyludzkich pozwoliła na powtórne spotkanie Almodóvara z Antoniem Banderasem, który wcielił się w postać makiawelicznego chirurga, wyspecjalizowanego w operacjach plastycznych. Po raz dziewiąty na Croisette pojawi się też ulubieniec Gilles’a Jacoba – skandalizujący Duńczyk Lars von Trier, twórca słynnej, opartej na improwizacji „Dogmy” („Melancholia” z Charlotte Gainsbourg, Kirsten Dunst i Kieferem Sutherlandem – analiza rozpadu rodziny w kontekście globalnej katastrofy zagrażającej ziemi). Obecny będzie także Fin Aki Kaurismäki, prezentujący w tym roku „Le Havre” („Hawr”) – nakręconą we francuskim porcie przemysłowym historię przyjaźni dwóch ofiar społecznej i politycznej rzeczywistości – małego chłopca z Afryki i doświadczonego przez życie mężczyzny. Belgię reprezentować będą bracia Jean-Pierre i Luc Dardenne’owie. Ci dwukrotni zdobywcy Złotej Palmy pozostają wierni poetyce realistycznych analiz społecznych – młody bohater „Chłopca na rowerze” („Le gamin au vélo”), zbuntowany outsider, z trudem odnajduje się w otaczającym go świecie, odrzucając nawet dar miłości. Do stałych bywalców festiwalu należą również Włoch Nanni Moretti (groteska o instytucji papiestwa „Habemus Papam” z Michelem Piccolim w roli tytułowej, której premiera wywołała we Włoszech gorące protesty Watykanu i konserwatywnych mediów), turecki realizator Nuri Bilge Ceylan („Pewnego razu w Anatolii” – studium stosunków międzyludzkich opartych na rywalizacji, nawet w warunkach anatolijskiego stepu) i Włoch Paolo Sorrentino, autor niezapomnianego pamfletu politycznego „Il Divo”, który tym razem zainteresował się tragedią rodzinną osadzoną w kontekście zbrodni hitlerowskich oraz prowincjonalnej Ameryki (Sean Penn poszukujący po latach oprawcy swojego ojca w „This Must be the Place”). Pierwsza dama na czerwonym dywanie? Wielka szkoda, że największy miłośnik Cannes, Woody Allen,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2011, 2011

Kategorie: Kultura
Tagi: Joanna Bonis