Agnieszka Wolny-Hamkało
Poziome życie w domkach
Mogą Państwo pomyśleć, że nie trzeba promować marzenia, a jednak wokół dobrych utopii warto czasem się zakręcić, skupić na nich uwagę i lepiej je dystrybuować. Wiadomo, niektóre niosą w sobie impuls zmiany, inne są tylko formą obrony lub sposobem na radzenie sobie w tym nie zawsze taktownym i ofiarnym świecie. Jak zwykle, każdy wybiera marzenie na własną miarę: jedni idą po Koronę Wodospadów, drudzy szukają poziomek na Jazdowie. Nie jest to wcale łatwe, zrozumiemy, kiedy uświadomimy sobie, że owoce
Sześć i pół córeczki
Nawet połowy piosenki nie wysłucha klient warzywniaka, który wpada po to i owo, jak zwykle, o stałej porze. Drugą połowę (piosenki) może uchwyci u weterynarza, jeśli wet włączył tę samą stację albo klient ma szczęście do jednorożców i przydarzają mu się rzeczy niesłychane. Na osiedlu widzi czasem pół lisa, zanim lis zniknie za żywopłotem, albo go ogląda jako cień tylko, z daleka – przy pętli, pod parkanem. Połowę artykułu czyta w tramwaju, autobusie, czekając na dziecko, czekając w warsztacie. Drugiej połowy już
Przejście
Zabrał jedno naczyńko i cały swój mały realizm: trzaskanie drzwiami, pełne namysłu stand-upy przy lodówce, powiadomienia z iPhone’a. Kałuże wody przy wannie, szkliste, ścięte powłoczki białka na kuchence. I wyprowadził się. W jego pokoju, którego tak brakowało, wreszcie można postawić suszarkę na pranie i trzy stare walizki. A na półce – katalogi z wystaw i książki benefisy, wydawane z okazji stulecia szacownej instytucji, przewodniki po stoczni, antologie poezji litewskiej. Skarpety sparowane, w szafce czyste kubki (tyle
Porządki sieci
Na dużych miejskich osiedlach, w parkach i nad rzeką, ale też wokół domów na wsiach, przy ławkach, pod sklepami, przy boisku i pod drzewami – można wiosną badać pewne niezidentyfikowane porządki. Większość z nich łatwo zlekceważyć, niektóre wręcz zniszczyć, rozdeptując je w drodze do pracy. Bo nawet jeśli je zobaczymy – raczej nie skupimy na nich uwagi. Nie są bowiem cenne, oczywiście w tym potocznym sensie – nie można ich zmonetyzować ani nawet na nic wymienić. I mimo że są ułożone według jakiegoś planu, np. w określonej
Praca utopii
Produkcja zewnętrznego, czyli relacji, spółdzielni, pól i miejsc, które istnieją poza obiegiem kapitału – np. na obrzeżach uczelni (w salach po godzinach), na ławeczkach pod blokiem – jest czymś, w co warto inwestować. Wymiany ubrań, dzielnicowe konkursy na najsmaczniejszą pastę, skrzykiwanie się na szachy pod dębem oraz – powiedzmy to wprost – każdego rodzaju imprezowanie to dobre składki w nasze wspólne życie. Prawdopodobnie należy to po prostu odwrócić: wszystko, co nazywamy marnowaniem czasu, to przecież czysty zysk. Nieopatrznie spędzona na rozmowie
Rozrusznik
Zima nas rozjechała i teraz, na drżących nogach, stoimy, wkładając sobie ostrożnie do brzucha żołądek, jelita, wątrobę. Zbieramy włosy z poduszki, poruszamy palcami u stóp. Robimy koci grzbiet. Bilans zysków i strat. W każdym razie żyjemy! Nawet ci, którzy jak katedry gotyckie godzą się na ponure dźwięki we własnych wnętrzach – strzyknięcia, trzaśnięcia, zgrzyty – czekają na zmiany. W sklepie prężą się uwodzicielskie nowalijki i jak zwykle więcej obiecują, niż dają. Mają w sobie
Człowiek z gęsią na głowie
Padły nazwiska Flauberta, Barnesa i Carvera. Padły słowa fałda i kapitalizm. Spotkanie literackie dobiegało końca. Zeszliśmy ze sceny niepewni, jak wyszło, bardziej skonfundowani niż zakochani w sobie. Powoli spuszczaliśmy powietrze przy barze. Trochę poszło w plotki, trochę w popisy, trochę w autentyczną radochę w związku z tą czy inną książką lub wierszem. Ale spinka została. Już nie w postaci stresu, bardziej czujności, szybszego wypowiadania zdań. I wtedy wszedł ten gość – w czapeczce, pewnym krokiem –
Nasze życie z owadami
Nigdy nie wiadomo, która była pierwsza. A może od razu było ich dwieście? I po prostu wysypały się wszystkie naraz – jak wąglik – z jakiegoś wrogiego listu? Czasem, rano, wydaje mi się, że są halucynacją, jak małe, czarne kijanki, które w pewnym wieku mogą się pojawić w polu widzenia. Albo nieprzyjemne błyski – przejaw drobnej awarii w obwodzie. A jednak – muszki istnieją. Mimo że wydają się nie mieć ani kształtu, ani ciężaru i bardziej są zbiorem kropek
Dziesiątka kier
Dobrze rozpoznane osiedle to takie, na którym zna się imię każdego psa. Dopiero wtedy osiedle otwiera się jak pudełko. Chyba poznałam imię ostatniego psa, bo osiedle stało się dziwnie ciepłe, jakby zapanował tu mikroklimat. Ale nawet gdyby naraz wyszło 200 psów ze swoich mieszkań, 200 świnek morskich i 50 kilo chomików – i tak nie zrobiłoby się od tego gorąco. I przecież nie dlatego znalazłam ostatnio w nocy dziesiątkę kier – wklejoną w chodnik jak w ramkę. „Gdzieś
To, czego nie wybaczymy Susan
Mówiono, że ukradła kontrkulturze jej najcenniejszą wartość i oddała za darmo mieszczanom z klasy średniej. Podobno nawet po śmierci jej ciało pozowało do zdjęć na lotnisku. I zawsze grała na siebie, za nic mając roszczenia środowisk LGBT czy nierówności klasowe w ówczesnej Ameryce. Kilka dni temu obchodziliśmy 90. urodziny nieżyjącej już myślicielki Susan Sontag. Po przejrzeniu polskiej prasy i portali społecznościowych z ostatnich dni czytelnik może łatwo odpowiedzieć sobie na pytanie, za co lubimy Susan Sontag (do jej sukcesów