Ludwik Stomma
Strzeż się złodzieja
Dzieckiem będąc, nie chciałem nigdy być żołnierzem, strażakiem ani policjantem (mam alergię na mundury). Najpierw marzyły mi się egzotyczne podróże; potem pod wpływem szlachetnych lektur postanowiłem walczyć samodzielnie z przestępczością i złem zagrażającym światu. Początkowo widziałem się w postaci kogoś na kształt Jamesa Bonda (acz bohater jeszcze wówczas nie zaistniał w kulturze masowej) ratującego ludzkość przed zagładą. W wieku pięciu lat trochę mi jednak wychudło i postanowiłem być już tylko detektywem demaskującym morderców, gwałcicieli i innych
Duda pod Cecorą
Prezydent Władimir Putin pogadał sobie o Polsce (do meritum jego wypowiedzi ustosunkowałem się w PRZEGLĄDZIE nr 4/2020 i wszystko podtrzymuję). Andrzeja Dudy nie było akurat w Warszawie, miał więc wyjątkową okazję, żeby się zamknąć. „Ej, gadajta, co chcecie”, pisał Kazimierz Laskowski, a znudzona radczyni w „Weselu” wytyka samemu panu młodemu: „Ach, pan gada, gada, gada”. Wiadomo – pogada człek i przestanie. Wmieszała się w to jednak tzw. opinia publiczna, z PO tym razem na czele. Odpowiedź trzeba dać!
Ja – kacapski idiota
W noworocznym numerze „Gazety Polskiej” pisze Piotr Lisiewicz: „Kto znając Rosję, nie jest rusofobem, jest albo kacapskim agentem, albo idiotą”. Najprościej byłoby oczywiście odpowiedzieć, że kto czyta „Gazetę Polską”, jest albo całkowicie ogłupiałym fanatykiem, albo samozakłamanym ciemniakiem. Znalazłoby się zresztą w pisemku Tomasza Sakiewicza nader wiele materiałów potwierdzających tę tezę. Żeby jednak nie być oskarżonym o „wyrywanie zdań z kontekstu”, na co skarżą się wciąż miłościwie nam panujący, gdy tylko coś nakłamią, wygłupią się lub nawiążą
Opłatek
Nie miałem dotąd specjalnej sympatii dla Włodzimierza Czarzastego. Ot, polityk – wprawdzie lewicowy i inteligentny, ale jak wszyscy unurzany w rozgryweczkach, kokieterii i półprawdach. Z wielką przyjemnością donoszę, że zmieniłem zdanie. W „Kawie na ławę” zapytany o sejmowe „opłatki”, podczas których uczestnicy z prawa i lewa spijają sobie miód z dzióbków przy dźwiękach kolęd, bez względu na to, co który dzióbek świergotał godzinę wcześniej, odpowiedział rzeczowo, że nie ma zwyczaju brać udziału w takich festiwalach obłudy i zakłamania w pseudokatolickim sosie. Brawo, panie Włodzimierzu!
Nie boję się Wigilii
Zbliża się Boże Narodzenie, a wraz z nim wszystkie intelektualne kłopoty. 25 marca Anioł Pański (podług apokryfów Gabriel mu było, jak Narutowiczowi albo Márquezowi) poinformował męża Maryi, cieślę Józefa, że „z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus”. Czy więc Jezus jest z Ducha Świętego, czy z Boga Ojca, bo Trójcy Świętej (Jezus dopiero miał przyjść na świat) jeszcze nie było (co najwyżej Dwójca, a Bóg nie był jeszcze Bogiem Ojcem,
Czyj jesteś? Księży
Wpadła mi w ręce ciekawa książka „Państwo i Kościół w krajach Unii Europejskiej” pod redakcją Gerharda Robbersa. Pomysł był taki: rzecz składa się z 25 opracowań, mających podobną strukturę, która uwypukla relacje prawne państwa i Kościoła, napisanych przez specjalistów z 25 państw (każdy o swoim podwórku). Następnie wszystkie te referaty są wydawane w poszczególnych krajach, przetłumaczone na ich narodowe języki. Powstaje w ten sposób swoisty leksykon stosunków Kościół-państwo w UE. Wersja polska ukazała się w 2007 r., 12 lat
Do Tomasza Jastruna
Tomku, Znamy się już 50 lat. Bodaj przez cały ten czas byliśmy z jednego politycznego brzegu (no, ja bardziej na lewo). Czytałem twoje wiersze i niektóre mnie urzekły. Nie podobają mi się natomiast twoje felietony. I nie chodzi o to, że z co trzeciego dowiadujemy się o twojej współpracy z „Kulturą” Giedroycia, z co drugiego o spotkaniach autorskich, podczas których publiczność jest tobą zachwycona, a już w każdym spotykasz jakiegoś celebrytę, z którym jesteś per ty i znasz się intymnie albo od kołyski. Egocentryzm jest nudny, ale daje się ostatecznie wytrzymać.
Gliński z łasiczką
Minister Piotr Gliński nie wypożyczył Francuzom „Damy z łasiczką”. Ich prośbę zbył grubiańskim listem do dyrektora Luwru: „Możemy rozważyć ten pomysł. Pod warunkiem, że pan wypożyczy nam »Mona Lisę«”. Potem jeszcze chwalił się publicznie, jak to zagrał żabojadom na nosie. Jeśli chciał potwierdzić powszechną opinię ludzi kultury, jak bardzo nie nadaje się na zajmowane stanowisko, to zaiste dobitnie ją udowodnił. Otóż, panie ministrze, dzieła Leonarda da Vinci to nie są znaczki wymieniane na podwórku przez młodocianych
Próżny odpływ PiS
PiS wygrało wybory. Kwestionowanie tego faktu wydaje mi się śmieszne i bezcelowe. Senat może ewentualnie spowolnić destrukcyjne poczynania Kaczyńskiego, ale nie ma szansy im zapobiec. Lewica weszła do Sejmu, z czego bardzo się cieszę, jest jednak skazana na jałową opozycję i sukcesem będzie, jeżeli ugruntuje swoją jedność, co przecież niełatwe. Czekają nas więc kolejne cztery lata rządów Nowogrodzkiej i reelekcja marionetkowego Dudy (chyba że, na co się nie zanosi, opozycja znajdzie i wspólnie poprze jakiegoś pozapartyjnego, charyzmatycznego
Powrót inkwizycji
Wizja renesansowych i późniejszych polowań na czarownice (w tym chociaż względzie dajmy spokój średniowieczu) opiera się na utrwalonym schemacie: z jednej strony, krwawi prześladowcy (inkwizycja, władze, kaci), z drugiej – zaszczute, przeważnie biedne i przeważnie kobiety. Mit ten zanegował i unieważnił (chociaż ma on do dzisiaj twardy żywot) dopiero w latach 60. XX w. wielki hiszpański antropolog i historyk Julio Caro Baroja. Zaczyna od kwestii, wydawałoby się, oczywistej. Oto w pewnym okresie dziejowym wierzono powszechnie,