Tomasz Jastrun

Powrót na stronę główną
Felietony Tomasz Jastrun

Wiatr w żagle

W końcu idę do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Patrzę najpierw z dala na bryłę nowego budynku, tak ją obsmarowano, że powinna być czarna. Ogólnonarodowa histeria. W środku imponujące przestrzenie, ogrom światła, a jednak największe estetyczne wrażenie zrobił na mnie widok Pałacu Kultury i lasu wieżowców z panoramicznego okna na drugim piętrze. Wstrząsający miejski krajobraz.

Obiektów sztuki na razie niewiele, a te, które są, nie podobają mi się. Zresztą mam problem ze sztuką najnowszą. A przecież wyrobiłem sobie oko i uwielbiam malarstwo, zdarzało mi się o nim pisać. Co mają mówić ludzie, którzy nie mieli treningu estetycznego? Dla nich sztuka nowoczesna to jedno wielkie oszustwo. Z obiektów w muzeum najbardziej, o zgrozo, podobała mi się socrealistyczna rzeźba Aliny Szapocznikow „Przyjaźń” z 1954 r. Obok siebie stoją polski i radziecki robotnik bez rąk. Ten brak rąk, jak w greckich uszkodzonych rzeźbach, robi wrażenie. Naiwny myślałem, że stalinowskie władze na to pozwoliły. Jak ktoś głupieje, to wszystko zmieści się w głowie. Czytam, że rzeźba stała w holu Pałacu Kultury. Gdy wynoszono ją na fali dekomunizacji, okazało się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Klocek czy sztuka

Otwarto Muzeum Sztuki Nowoczesnej w centrum Warszawy. Od tego aktu nareszcie zaczyna się zabudowa placu przed Pałacem Kultury. Sporo lat temu rozpisano wielki konkurs na zabudowanie tej przestrzeni w samym sercu miasta, największego placu w Europie. Napłynęły prace z całego świata, ze dwie setki. Ściągnąłem te najlepsze do Instytutu Polskiego w Sztokholmie, zrobiliśmy wystawę. Przyznano nagrody, nawet pierwszą, ale żaden projekt nie był wystarczający. Pamiętam, jak Alek Wołodarski, wtedy naczelny architekt Sztokholmu, mówił mi, że jest błąd w założeniu. Jedna osoba czy zespół nie może robić tak wielkiego projektu, to zawsze będzie ułomne, najlepiej się nie śpieszyć, niech to idzie z latami, niech plac jak las zarasta różnymi formami różnych autorów. Tak zaczęło się dziać. Po muzeum szykuje się budowa teatru, który już bierze pod uwagę, że obok będzie miał bryłę muzeum. W ten sposób architektura zaczyna rozmawiać ze sobą. Dobrze więc, że się nie śpieszono.

Nie byłem na otwarciu muzeum, nie miałem zaproszenia, a wiedziałem, że będzie trudno się dostać. I przyszły tłumy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Ścięcie Lipy

Bielsko-Biała, Lipa, 42. konkurs literacki dla dzieci w wieku szkolnym, czyli od pierwszej klasy do maturzystów. Do niedawna było 100 równorzędnych nagród, poezja i proza. Prace przychodzą z całej Polski. Dzieci i opiekunowie mają zapewniony hotel i jedzenie. I jest zawsze koncert. Wręczanie nagród, warsztaty literackie. Jestem w jury od roku 1988. Wydawano też zawsze katalog z nagrodzonymi utworami. Pamiętam czasy, gdy szedł do cenzury.

Teraz niekiedy w konkursie uczestniczą wnuki pierwszych laureatów. Mówię także o cenzurze ze sceny do młodych, którzy oczywiście nie wiedzą, co to jest. Dowcipny koncert Czesława Mozila. Pamiętam, jak tu śpiewał Jacek Kaczmarski, potem biesiady z nim. Po koncercie debata młodych: do czego jest nam potrzebna literatura, i w końcu warsztaty z trzema grupami. Zawsze tak było, ale w tym roku uderza, że ponad 90% spośród sześćdziesięciorga nagrodzonych to dziewczyny. Nie ma żadnych wątpliwości, kobiety podbijają świat, zaczynając od kultury. Połowa z tych dzieciaków pisze dziennik w prawdziwym papierowym zeszycie. Ale dla nich nasz kontynent wiedzy i kultury już nie istnieje. Wymieniam kilkanaście nazwisk do niedawna tak znanych i cenionych pisarzy – nic im nie mówią. Bez sensu, że pytam, przecież wiem i mam młodych w domu. Tamci jednak czytają książki, moi synowie nie bardzo. Mam zatem przybyszów z Marsa w domu, ale bardzo ich kocham.

Ta Lipa jest ostatnia. Rena Edelman, szefowa domu kultury, która organizowała konkurs od samego początku, nie ma już sił i brakuje pieniędzy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Niemoralna propozycja

Dwie konwencje, jedna po drugiej, Platformy i PiS. Dwa osobne światy, to widać nawet po twarzach. Media liberalne transmitowały obie, pisowskie oczywiście tylko swoją. Połączenie paranoików z PiS z kołtunami z Suwerennej Polski – a niech się łączą w obłędzie. PiS jeszcze się ukołtuni. Ujawniono 10 pisowskich przykazań. Na końcu realizacja wielkiego marzenia prezesa – rozliczenie rządów Tuska. Tym żyje prezes, który ma już plany na wprowadzenie dyktatury w Polsce, jak wygra wybory. Rozsierdzony i rozmarzony.

Tusk rozpoczął niebezpieczną grę o rząd polskich dusz, sugerując „zawieszenie w Polsce prawa do azylu” i postawienie tamy imigracji. Obiecując Polakom, że zatrzyma napływ imigrantów, zabiera propagandowe pole prawicy. Rozumiem tych, nie tylko z lewicy, którzy się oburzają. To walka premiera z populizmem przy użyciu populizmu, ryzykowna taktyka. Ale usypiam swoją empatię wobec biednych i prześladowanych, którzy próbują dostać się do Europy przez Polskę.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Wolność wyboru

Znowu widowiskowe zatrzymanie, tym razem Janusza Palikota. Poznałem go już dosyć dawno temu, kilka godzin rozmawialiśmy w jego mieszkaniu, bodaj w alei Przyjaciół. Robił dobre wrażenie, interesuje się filozofią, poezją, w ogóle sztuką, co zawsze mnie ujmuje. I ma sporo wdzięku. Dlatego ludzie, szczególnie z naszego środowiska, chętnie inwestowali w jego interesy. Ma być w sumie 5 tys. pokrzywdzonych, to się w głowie nie mieści. Jeżeli finansowo nadużył zaufania tylu osób, to okropne. Ale czy konieczny był

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Polska wyładniała

Wspomniałem tydzień temu o książce Jerzego Chociłowskiego o Józefie Becku, ministrze spraw zagranicznych w latach 30. – bardzo ciekawej, chociaż kontrowersyjnej. Beck to w sumie postać tragiczna. W skali europejskiej mamy w Polsce wyjątkowo wielu ludzi, których los był tragiczny. Zaciekawił mnie pewien cytat, jakby z innej beczki. W Polsce tuż przed wybuchem wojny przebywał Galeazzo Ciano, włoski minister spraw zagranicznych. Po pobycie w Warszawie napisał: „Miasto szare, płaskie, bardzo smutne, bez charakteru”. Lecz podobnie mówili mi o Warszawie Jerzy Giedroyc i Czesław Miłosz. Może więc trochę mniejszy żal, że zmieniono ją w ruinę – myślę teraz tylko o stronie architektonicznej, na którą jestem tak wrażliwy. Ale zwykle domy, które uchodziły wtedy za nijakie, dobrze się zestarzały, a odnowione są ładne, widać to nawet na kiedyś biednej Pradze. Przybysze z Zachodu – zbierałem ich relacje z różnych wieków – jednym głosem mówili o Warszawie, że smutna, a ludzie się snują ponurzy. Teraz to się zmienia, nadal jednak mniej uśmiechów i wzajemnej życzliwości niż na Zachodzie, choć kierunek zmian jest wyraźny i szybki.

Późnym wieczorem w restauracji na Foksal, cała ulica zajęta stolikami, biesiadujemy po spotkaniu autorskim. Ania Janko wydała w PIW wiersze zebrane „Załamanie pogody”. Są też ciekawe psiarki – Ania Piwkowska i Agata Tuszyńska. Potem idę Nowym Światem, lśni neonami. I tłumy, wszędzie kawiarnie, pachnie Paryżem.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Wyposażenie kulturowe

Duda, już nie potrafię pisać „prezydent Duda”, nie daję rady, wybierał się spotkać z Trumpem w tzw. Amerykańskiej Częstochowie, sanktuarium w pobliżu Doylestown w Pensylwanii, czyli udzielić mu wsparcia w stanie, w którym mieszka 800 tys. Polaków. A Pensylwania najważniejsza w amerykańskich wyborach. W tym samym czasie Beata Kempa, najpiękniejsza i najmądrzejsza w PiS, stała się doradcą Dudy. To, co chciał zrobić, pachnie zdradą, Trump zdaje się być na pasku Rosji. Ale nie, Duda nagle dostał czarną polewkę – Trump się z nim nie spotkał; nawet z Kempą Duda okazał się za mało powabny. Ale chwali się: „Trump to mój wielki przyjaciel”. Rzeczywiście jest między nimi powinowactwo duchowe.

Co do zdrady, Kaczyński maniacko powtarza, że rząd i Tusk to agentura trochę niemiecka, a trochę rosyjska – więc zdrajcy. Żyjemy w strasznym czasie i w strasznym kraju rządzonym przez zdrajców, których popierają miliony Polaków, gdy za naszą granicą wojna. I jest nowy ulubiony zwrot prezesa: „wyposażenie kulturowe”. Tusk i my wszyscy, jego zwolennicy, mamy wadliwe „wyposażenie kulturowe”, jesteśmy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Lis o wilczych oczach

„Oni jedzą psy, należące do ludzi, którzy tam mieszkają. Jedzą koty”, postraszył podczas debaty prezydenckiej Donald Trump, oskarżając w ten sposób imigrantów z Haiti, że zjadą Amerykanom zwierzęta domowe. Bardzo cenne słowa, kolejny dowód, że to osioł i paranoik. Ale przecież to zupełnie w stylu banialuk prezesa, że imigranci roznoszą zarazki i gwałcą kobiety. Kamala Harris dobrze wypadła w tej debacie, rośnie nadzieja, że zostanie prezydentem – jakoś mi jednak trudno napisać: prezydentką.

Tego samego dnia kolejna dobra wiadomość: Ryszard Czarnecki zatrzymany na lotnisku przez CBA. Naczelny lizus Rzeczypospolitej, pieczeniarz, pączek w pisowskim maśle. A wracając do prezesa, martwię się o niego, taki ważny człowiek, a bierze udział w chuligańskich przepychankach pod pomnikiem smoleńskim; siłowanie się, duszenie, przypominało to starożytną rzeźbę Grupa Laokoona. Ów „spisek smoleński” jest czymś niesłychanym, przynajmniej w Europie, w Wenezueli by to uszło.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Zespół stresu pourazowego

Klęska wyborcza była traumą dla prawicowców – doświadczają tego, co nazywa się zespołem stresu pourazowego, to się zdarza po traumatycznym doświadczeniu. Natręctwo nienawiści, obsesyjne myśli, żądza zemsty, wszystko będzie zapamiętane i oddane w dwójnasób. W tym stanie człowiek jest podatny na wygłaszanie idiotycznych sądów. „Wiarygodność »Gazety Wyborczej« jest jak radzieckiej »Prawdy«”, mówi Mateusz Morawiecki. I pomyśleć, że taki ktoś był premierem dużego europejskiego kraju. Kiepska pociecha, że Donald Trump gada podobne głupstwa.

Andrzej Duda, który z Gitanasem Nausėdą zawitał do Lublina, powiedział: „Czyżby ta współpraca między służbami rosyjskimi a służbami Rzeczypospolitej pod rządami pana premiera Donalda Tuska nadal była kontynuowana?”. Taki międzynarodowy donosik, też do NATO. Te słowa celnie skomentował Leszek Miller: „Andrzej Duda w obecności prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdy insynuuje, że za wiedzą premiera Tuska Służba Kontrwywiadu Wojskowego współpracuje z rosyjską FSB. Nie tylko oskarża polskiego premiera, ale czyni to w obecności szefa obcego państwa. Podłość najwyższego rzędu!”. Podłość, a może raczej szczególny stan umysłu. Do bogatych dziejów głupoty polskiej dopisujemy nowe rozdziały.

Po raz pierwszy od politycznej zmiany i po ośmiu latach jestem w telewizji publicznej. Stara część siedziby na Woronicza niezmieniona od półwiecza, idę więc długim, wąskim korytarzem, przy którym są barki, a dalej studia. Podłoga pokryta linoleum, tym korytarzem szła zamaszyście Krysia Janda w filmie „Człowiek z marmuru”. W roku 1995, kiedy prowadziłem program „Pegaz”, szedłem nim w stronę studia z Czesławem Miłoszem. Pytałem go, na które ucho gorzej słyszy – musiałem zapytać, to była kwestia, jak mam z nim usiąść, a przecież wiedziałem, że się tego wstydzi, że go to zaboli. Teraz „Sprawa dla reportera”, zaprosiła mnie Elżbieta Jaworowicz, okazuje się, że od lat czyta moje felietony w PRZEGLĄDZIE. W programie kłębowisko ludzkich dramatów. I to ludzie ludziom gotują piekło.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Unicestwianie Polski

Greckie ostatki. Lunch i samochodem do Pargi. Półtorej godziny jazdy, górskie drogi z prześwitami, w których widać błękitne morze. Miasteczko skupione wokół przystani, domy gęsto wspinają się na wzgórze, jak kolorowe schody. Zęby skał wystają z wody, ruiny zamku na wysokiej skarpie. – Pamiętasz? – zapytała Ewa. – Chyba widziałem to miejsce na fotografii – powiedziałem. Okazuje się, że już kiedyś tu byliśmy, przypłynęliśmy statkiem z Korfu na dzień. Niemal 20 lat temu. Przeszłość jest malowana wodnymi farbami, które zmywa upływ czasu.

Powrót do Polski bezbolesny, chociaż przez Radom; puste lotnisko na chwilę zaludniło się pasażerami z naszego samolotu. Też pustym busem Lotu do Warszawy. Polska o zmroku wygląda na kraj dostatni, też w kontraście z Grecją, chociaż ona jest kolebką naszej cywilizacji, o czym we współczesnej Grecji, jeśli nie ma ruin, łatwo się zapomina, inna sprawa, że byliśmy tam głównie na prowincji. Na tej prowincji robiły wrażenie sterty śmieci na poboczach dróg, nieprawdopodobne niechlujstwo.

Warszawa piątkową nocą jawi się jako miasto bogate i tętniące życiem, moje, a już nie moje; w centrum rój nowych szklanych domów, luksusowo, ale obco.

Sensacja, bo Państwowa Komisja Wyborcza zabrała Prawu i Sprawiedliwości kilkadziesiąt milionów na kampanię wyborczą. Reżim Tuska nas ograbił, krzyczy PiS. Nie szkodzi, że w PKW są ludzie z różnych opcji politycznych i bardzo stateczni. Jak się wydaje, nie mieli wyjścia, fakty były takie, że PiS wydało 3,6 mln zł na kampanię z pieniędzy publicznych. Teraz prezes zarządza comiesięczną składkę od swoich posłów i senatorów, będzie też żebrał o pieniądze u wyznawców sekty.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.