Od czytelników

Powrót na stronę główną
Aktualne Od czytelników

Jak sobie radzić z jesienną chandrą?

Franciszek Ostaszewski, psycholog, Uniwersytet SWPS Warto zacząć od tego, że rzeczywiście występuje zjawisko nazywane seasonal affective disorder, sezonowe zaburzenie afektywne. To poczucie bardziej negatywnego nastroju związanego z jesienią czy zimą. Popularnie mówi się o nim właśnie jesienna chandra. Sposobów radzenia sobie z tym poczuciem jest kilka. Tak zwana sezonowa depresja często wiąże się z niedostatkiem słońca i brakiem odpowiedniej ilości witaminy D, którą w tym okresie należy suplementować. Poza tym, ujmując

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 47/2024

Prof. Andrzej Szahaj ma rację Bardzo się cieszę, że wśród felietonistów „Przeglądu” jest prof. Andrzej Szahaj, krytykujący polski kapitalizm, ale także cały system gospodarczy. Moje poglądy na kapitalizm są zbieżne z zapatrywaniami osoby wysoce wykształconej, co przekonuje mnie, że jednak nie jestem sam, choć w Polsce z takimi poglądami człowiek czuje się wyobcowany. Prześmiewcy i krytycy poprzedniego systemu panującego w Polsce przywołują z zachwytem słowa Stefana Kisielewskiego: „Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 46/2024

Udręka 14 mln Polaków W demaskatorskim artykule red. Kornel Wawrzyniak poruszył z jednej strony nabrzmiały, a z drugiej skrywany problem wykluczenia komunikacyjnego mieszkańców małych miejscowości. Obecnie, bez względu na opcję polityczną, często mówi się negatywnie o „czasach słusznie minionych”. Natomiast właśnie wówczas komunikacją publiczną można było dojechać bez problemu nawet do najmniejszej miejscowości. Chociaż w ostatnich czasach też były „próby” (ale tylko wizerunkowe) uzdrowienia sytuacji. Na przykład w 2019 r. (chyba okres przedwyborczy) prezes Kaczyński

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 45/2024

Kłamał, kłamie i będzie kłamał Lekki niesmak patriotyczny. Jakoś nic w historii naszej Ojczyzny nie chce być przejrzyście czyste. Na przykład wolność zdobyta po I wojnie światowej. Nasi walczyli po każdej stronie frontu. Czy wywalczyliśmy sobie tę wolność, czy to tylko przypadek i gra polityczna? Potem ta wojna z bolszewikami… Poszliśmy na nich hen, aż w głąb ich terytorium. Skończyliśmy zaś zwycięstwem pod Warszawą. Również perypetie II wojny światowej: przegrana, ucieczka rządu i pozostawienie narodu samopas. Gehenna czasów wojny, powstania –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 43/2024

Dwa teksty w „Polityce”

Jako stały czytelnik PRZEGLĄDU kolejne numery zaczynam od lektury felietonistów: prof. Jana Widackiego, prof. Andrzeja Romanowskiego, Tomasza Jastruna i innych. Wyrażane w nich treści i opinie w pełni podzielam, są one zgodne z moimi poglądami.

Prof. Widackiemu gratuluję felietonu „Dwa teksty w »Polityce«” (nr 39/2024) i jednocześnie dziękuję za podjęcie tematu. Problematyka lustracji i działalności Instytutu Pamięci Narodowej od wielu lat jest obecna na łamach tygodnika. W tej sprawie ja także zabrałem głos, a redakcja opublikowała mój list w nr. 2/2020. Wskazałem wówczas zasadność likwidacji IPN. Od wielu lat takie opinie wyrażało grono wybitnych historyków polskich, w tym prof. Janusz Tazbir, swego czasu prezes Polskiej Akademii Nauk.

W świetle powyższych faktów mam propozycję, aby redakcja i jej wybitni felietoniści przygotowali list otwarty do premiera Donalda Tuska w sprawie podjęcia pilnych prac legislacyjnych, które doprowadzą do likwidacji IPN, tej instytucji głodnej pieniędzy publicznych, której budżet, jeśli się nie mylę, jest większy od budżetu PAN.

Sądzę, że liczne grono profesorskie, zwłaszcza reprezentantów nauk historycznych i prawnych, z wielką ochotą podpisze taki list. Uczynię to także ja, profesor nauk ekonomicznych.
Czesław Skowronek

 

Ekonomia bez końca historii

Przeczytałem bardzo ciekawy artykuł prof. Grzegorza W. Kołodki „Ekonomia bez końca historii”, ale mam wątpliwości dotyczące fragmentu o zmianie paradygmatu ekonomii. W zależności od tego, jak zawartą w nim tezę o zysku rozumieć, albo z nią się zgadzam, albo uważam, że Pan Profesor się myli. Jeżeli owa teza dotyczy państwa, jest ona jak najbardziej słuszna, natomiast jeśli ma dotyczyć przedsiębiorstw i w pewnym zakresie konsumentów, uważam to za błąd. To moje myślenie wzmacnia zdanie: „Dlatego tak ważne są instytucje państwa i prawa troszczące się poprzez stosowne regulacje o uczciwą konkurencję”, a ja bym dodał: o realizację celów państwa i społeczeństwa. Moim zdaniem najskuteczniejszą metodą oddziaływania na przedsiębiorstwa jest stworzenie takich regulacji, aby największy zysk można było osiągnąć, postępując zgodnie z oczekiwaniami regulatora. Dlatego zysk jest potrzebny. Są udane przykłady stosowania takich regulacji, np. opłaty za emisję gazów cieplarnianych czy dotacje do tworzenia źródeł OZE, a także podatek akcyzowy w przypadku konsumentów. Takie rozwiązanie łączy efektywność ekonomiczną przedsiębiorstw w gospodarce rynkowej z efektywnością planowania długookresowego państwa w celu osiągnięcia celów społecznych.
Paweł Zieliński

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 42/2024

Oburzający atak na pamięć o gen. Jaruzelskim

Z artykułu red. Roberta Walenciaka (PRZEGLĄD 41/2024) dowiedziałem się o oburzającym ataku pani Anny Marii Żukowskiej na pamięć o prezydencie Wojciechu Jaruzelskim. Uważam, że osoba o takich poglądach powinna zostać odwołana z wszystkich funkcji partyjnych i parlamentarnych, gdyż jej poglądy pasują do Prawa i Sprawiedliwości, a nie do Lewicy. Mój stosunek do tej partii uzależniam od sposobu zareagowania na tę sprawę.
Jerzy J. Wiatr

Pani Annie Marii Żukowskiej pod rozwagę

Podpisuję się pod każdym zdaniem, które do Pani zaadresował red. Robert Walenciak w PRZEGLĄDZIE. Gratuluję refleksyjnego tekstu. Czy Pani Poseł zrozumie?
1. Generał „karierowicz”. Frontowa droga Generała, opinie przełożonych, podwładnych i zdobyte odznaczenia bojowe są świadectwem prawdy o żołnierzu.
Odmawiał przyjęcia stanowiska szefa GZP WP (jest odręczny list Generała, dowódcy 12. DZ, do ministra); stanowiska ministra obrony narodowej; premiera; stopnia marszałka Polski. Zrezygnował z kandydowania na prezydenta, gdy opozycja podniosła „tylko słuszne zarzuty”, a uległ racjom prezydenta USA. Nie tylko przed sądem, jako oficer i przełożony, „odpowiadał za wszystkich i za wszystko”. By oceniać karierę oficera, wypada znać chociaż smród żołnierskich onuc. Pani ocena jest obrazą nas, emerytów wojskowych, głosujących na Lewicę.
2. „Czystkę antysemicką” w korpusie oficerskim wyjaśnił Generał na łamach „Więzi” nr 11 z 1998 r. oraz „Wprost” z 8 kwietnia 2001 r. Żaden ze 104 oficerów zwolnionych w 1967 r. nie był ze Sztabu Generalnego, którego był szefem. Przyznał: „Nie miałem dość odwagi i determinacji, by temu się przeciwstawić (1968)… żałować tego będę zawsze”. Wypada to wiedzieć, znać tamtą sytuację, mieć choć odrobinę empatii, wydając taką ocenę, i szacunek dla siebie, kobiety.
3. „Praska Wiosna”. Generał, witając Václava Havla w Sejmie 25 stycznia 1990 r., mówił m.in.: „Sierpniowy dramat 1968 r. stanowi »zadrę moralną« – bez względu na nasze ówczesne poglądy i pełnione funkcje. Wciąż wraca pytanie o istotę tamtych wydarzeń. Ówczesne uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne, atmosfera podejrzliwości i wrogości między Wschodem i Zachodem, jej doktrynalna, nierzadko wsparta dezinformacją wykładnia zrobiły swoje”. Szkoda dla Lewicy, że Pani nie rozumie różnych uwarunkowań.
4. Stan wojenny. Generał nie wprowadził stanu wojennego, nie złamał Konstytucji! Jako premier 12 grudnia 1981 r. o godz. 14 wystąpił z wnioskiem do Rady Państwa.
Gabriel Zmarzliński

Brak elementarnej znajomości historii

Co wspólnego z lewicą ma Żukowska? Jest za zbrojeniami i ładowaniem kasy w MON, wspiera amerykański imperializm, robotnicy są fe, bo nie głosują na formację Żukowskiej, wreszcie historię Polski Ludowej powtarza za IPN. Wystarczy?
Dariusz Staniszewski

Kompromitacja lewicy. Ale nie tylko Żukowska. Pamiętajcie o Biedroniu radującym się z upadku Polski Ludowej w Parlamencie Europejskim.
Łukasz Jastrzębski

Skąd ta pani się wzięła? Naprawdę jej wybitnego intelektu nie da się opisać bez użycia wulgaryzmów. Jedno, o co można mieć pretensje do gen. Jaruzelskiego – za szybko odpuścił i przekazał władzę w ręce Solidarności, która doprowadziła państwo na skraj katastrofy. To był błąd.
Rafał Gonicki

Ta pani (świadomie pomijam nazwisko) zaprezentowała wobec Generała płytkość i brak znajomości historii. Plus nienachalny stan umysłu, chwilami wulgarność zachowania. Takie właśnie postawy są przyczyną spadku notowań i szorowania Lewicy po dnie.
Tadeusz Kalinowski

Dla niej milczenie jest szansą…
Waldemar Matysiak

Ona jest symbolem upadku urzędowej lewicy, dno.
Janusz Kubicki

Ta Nowa Lewica dla ludzi o poglądach lewicowych nie istnieje. Pora na coś nowego.
Andrzej Kościański

Świat odwraca się od Izraela

Izrael realizuje politykę USA. Przez lata kolektywny Zachód mówił tylko o terrorystach i prawach człowieka. Terroryści na pewno są, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale przestępców w poszczególnych krajach jest znacznie więcej. O prawach człowieka lepiej zaś nie wspominać, bo podwójne standardy to norma. Latami Izraelowi dużo było wolno. Liczne wojenki z Palestyńczykami to codzienność. Izraelczycy sądzili, że zawsze tak będzie, ale obecnie zmieniły się okoliczności. Wybuch wojny 7 października ub.r. był gniewem ludzi, którzy żyli w trudnych warunkach, bez perspektyw. Izrael z poparciem USA, które dostarczają najwięcej broni, przystąpił do masakrowania Palestyńczyków. Nieomal 40 tys. zabitych – to przekracza ludzkie wyobrażenia. Liban, a teraz jeszcze Iran. Rozgrywka Izraela z Iranem będzie raczej ostatnią rozgrywką. Iranu nie da się zastraszyć, natomiast USA i państwa wspierające Izrael są w innej sytuacji politycznej, a zwłaszcza gospodarczej. Jedyne, co pozostaje Izraelowi, ale i Ukrainie, to zakończyć wojowanie i przystąpić do rozmów pokojowych.
Andrzej Kościański

Pisanie, że Zachód ma mieszane uczucia, jest cynicznym kłamstwem! Zachód, będąc świadomy ludobójstwa dokonywanego przez Izrael, w niczym mu nie przeszkadza i wspiera jego zbrodnie. Zachód jest współwinny tego ludobójstwa.
Stelios Lotsios

Przesmyk strachu

Chyba po raz pierwszy w naszej prasie kompleksowo opisany został powszechnie używany termin „przesmyk suwalski”. Red. Stanisław Kulikowski jako wieloletni kierownik „Gazety Współczesnej” (oddział w Suwałkach) oraz redaktor „Krajobrazów” doskonale zna z autopsji problemy północno-wschodniej części Polski, zwłaszcza przesmyku suwalskiego. Dlatego wiarygodna, ale i smutna wydaje się konstatacja autora, że Suwałki i tereny na wschód oraz północ od tego miasta tracą na znaczeniu turystycznym oraz ekonomicznym.

W latach 70. i 80. nasza rodzina co roku wypoczywała na terenie gminy Płaska (o której akurat autor nie wspomina), a dwa lata temu dotarłem do Mikaszówki, gdzie diabeł mówi dobranoc, do gospodarstwa agroturystycznego. Rzut kamieniem i jesteś w wodach Kanału Augustowskiego, a kilkaset metrów dalej usiądziesz w Puszczy Augustowskiej i obracając się wokół własnej osi, zapełnisz koszyk prawdziwkami i podgrzybkami. Tak było. A teraz dzięki PRZEGLĄDOWI czytelnik poznaje przesmyk suwalski od podszewki jako przesmyk strachu. Chociaż z tym strachem, skoro nawet ambasador USA pływa w Kanale Augustowskim, bym nie przesadzał. Gratuluję redakcji wysokiego poziomu dziennikarskiego, a redaktorowi naczelnemu Jerzemu Domańskiemu pozyskiwania świetnych publicystów.
Henryk Kin

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 41/2024

Punkty za pochodzenie Na początku lat 70. rozpocząłem studia na Politechnice Wrocławskiej. Jestem beneficjentem tych dodatkowych punktów. Jednak nie one spowodowały, że dostałem się na studia. Trzeba było wcześniej skończyć dobrą szkołę średnią. W moim przypadku technikum mechaniczne. Potem zdać egzamin wstępny na uczelnię i nie było łatwo. Każdy egzamin dawał kolejne punkty do przyjęcia na studia. Teraz mawia się „wymarzone”, a dla mnie były wtedy wielkim osiągnięciem i krokiem w stronę wyższego poziomu życia.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

CPK bez lotniska? System transportowy na miarę planety

Decyzja Lufthansa Cargo o rozbudowie największego na kontynencie lotniczego portu przeładunkowego we Frankfurcie znów dała pretekst do bitwy na słowa i miny między politykami. Bitwa toczy się między narodową prawicą a resztą nadwiślańskich liberałów. Tracą zdrowie w boju o kształt analogicznego lotniska w kraju, zwanego CPK. Ale odbiorcą tego spektaklu jest wyborca. Bo w istocie o jego głos toczy się ta gra. Tu się liczy czterolecie kadencji: od wyborów do wyborów. Ginie perspektywa długoterminowa. Dodatkowo podgrzewane narodowe emocje, pyskówki o intencje odsuwają gdzieś w siną dal najważniejszy problem: przebudowę całego systemu dalekosiężnego transportu towarów. Kolejny dowód na ograniczenia telemeledemokracji: selekcjonuje osoby, które swój pułap kompetencji osiągnęli jako burmistrzowie, zarządcy partyjnych struktur, prezesi banków, wiecowi stand-uperzy. Zarazem uniemożliwia publiczną debatę na argumenty, żeby zdefiniować najważniejsze problemy kraju i cywilizacji i znaleźć dla nich strategie rozwiązania.

TIRY na tory. PiS trafnie dostrzegł dużą rolę, jaką miało dla IIRP zbudowanie magistrali kolejowej łączącej Śląsk z portem w Gdyni. Nie przypadkiem to kraje leżące na Atlantykiem stały się pierwszymi beneficjantami epoki odkryć geograficznych: taniej pracy i taniej przyrody ludów nie znających Pana. Szlachta musiała stworzyć wewnętrzną kolonię eksploatacji chłopów pańszczyźnianych. Port w Gdyni nie tylko umożliwił eksport węgla. Połączył dodatkowo polską peryferyjną gospodarkę z europejskim systemem transportu towarów. PiS też chciał się zapisać w pamięci pokoleń jako kolejna ekipa, która pomaga rozwiązać polski problem millenium, tj. względnego zacofania wobec czołówki cywilizacji. Jednak podobnie jak jest konserwatywna pod względem aksjologii narodowo-katolickiej, tak samo jest anachroniczna w strategii rozwojowej. Wpisuje się ona w rozwiązania transportowe, które należą do epoki taniej energii z węglowodorów. Inwestycja niemiecka ma tę samą wadę. Jednak to gospodarka, która ma ogromną bazę przemysłową – potrzebuje i komponentów, i sama ma co ekspediować w świat. Polska natomiast jako montownia ma co prawda podobne potrzeby w zakresie wymiany z zagranicą. Jednak powoli staje się jednym wielkim magazynem dla produktów ze świata. Ale czy transport lotniczy pozostanie nadal ważnym ogniwem systemu transportowego cywilizacji, która powstanie w odpowiedzi na kryzys planetarny? Na początek prześledźmy, jak jest obecnie pod względem śladu węglowego poszczególnych jego ogniw.

Opłacalność transportu lotniczego jest pochodną wspierania przez państwo (tzn. płacących podatki) tej branży po zakończeniu drugiej wojny światowej. Wsparcie przybrało postać łagodnego opodatkowania paliwa lotniczego. W następstwie możliwe były niskie ceny biletów. To zapewniło opłacalność podniebnemu transportowi, a wymaga on paliwa o dużej gęstości energetycznej. Obecnie transport lotniczy jest pierwszy na liście zużycia energii wśród wszystkich ogniw systemu transportowego. Przy czym połowa emisji z lotnictwa pasażerskiego jest związana z przelotami 1% najczęściej latających osób, w tym zapewne polskich brukselczyków. Orientacyjne zużycie energii w kilowatogodzinach na 100 kilometrów przy transporcie typowego kontenera z ładunkiem 10 ton wynosi: dla transportu morskiego kontenerowcem 15 kWh, dla pociągu z napędem elektrycznym 30 kWh, dla ciężarówki z napędem elektrycznym 200 kWh i dla transportu samolotowego 1200 kWh. To szacunek Marcina Popkiewicza – cenionego znawcy relacji w systemie gospodarka-energia-zasoby-środowisko. To wiedza, jakiej brakuje i politykom, i komentującym ich popisy „ekspertom” w różnych komunikatorach. Dodajmy przy okazji, że np. lot z Londynu do Hongkongu i z powrotem boeingiem 747 z 416 pasażerami na pokładzie spala 116 ton paliwa lotniczego. Ze względu na wysokość lotu współczynnik emisyjności na dużych wysokościach wynosi 1,9. Ślad węglowy wynosi wówczas tyle, co wyprodukowanie 340 tys. plastikowych torebek (szacunek M. Bernersa-Lee).

Wzrost gospodarczy, połączony z konieczności z masową konsumpcją na bogatej Północy, prowadzi prostą drogą do kryzysu planetarnego: pustynnienia, pożarów lasów, utraty ziemi ornej i lasów wilgotnych, osadzania się w atmosferze sadzy, i przede wszystkim – spalania światowych zasobów paliw kopalnych. Oczywiście, można się spodziewać lepszych dla planety nośników energii, przede wszystkim wodoru (i ewentualnie syntetyzowanego z niego amoniaku). Tyle że pod normalnym ciśnieniem i w temperaturze pokojowej potrzeba 3 tys. litrów gazowego wodoru, żeby mieć energię jednego litra benzyny lotniczej. Dlatego, stwierdza Popkiewicz, „towarowy transport morski jest najefektowniejszym energetycznie dostępnym obecnie sposobem transportu”. I dlatego w nadchodzących dwóch dekadach stopniowo nastąpi przebudowa systemu długodystansowego transportu towarów. Będzie on się składał z trzech podstawowych ogniw. Najważniejszym środkiem transportu są i pozostaną wielkie kontenerowce, wykorzystujące jako napęd silniki diesla. Najważniejsze pozostaną też wielkie porty przeładunkowe jak chiński Shanghaj czy europejskie Rotterdam i Hamburg. Duże skupiska konsumentów, jakimi są wielkie miasta, połączą kolejowe huby transportowe. Transport kolejowy to drugie ogniwo systemu. Dlaczego wobec tego politycy nie grzmią, kiedy upada polska firma zajmująca się przewozami towarów PKP Cargo? Trzecie ogniwo to transport drogowy. Będzie on pośredniczył w wędrówce towarów z hubów kolejowych na odległość 100-200 km w systemie ro-ro, a więc również z wykorzystaniem kontenerów. Tutaj wyzwaniem dla branży będzie elektryfikacja ciężkiego transportu drogowego. Zniknie w końcu ta polska specjalność – ruchome magazyny towarów, zajmujące jeden pas na autostradach prowadzących do granic kraju. Stosunkowo niewielki odcinek trasy pozostaje dla TIR-a, bo jeden jego przejazd niszczy drogę tak samo jak 160 tysięcy samochodów osobowych. Transport samolotowy będzie zapewne domykał system, i ze względu na koszty finansowe, i ekologiczne. Pisowszczycy oszacowali na 200 mld złotych wpływy, które by wyekspediował do skarbu państwa CPK i to tylko z ceł i VATu. Powstaje pytanie, czy ta kwota zrekompensuje straty, które powstaną w wyniku pustynnienia centralnych regionów kraju, a także wskutek klęsk żywiołowych. Te powoduje większa dynamika mas powietrza, a potęguje ją bezpośrednio wzrost przeciętnej temperatury. W 2023 r. średnia temperatura powietrza wynosiła w Polsce 10 stopni Celsjusza. To aż o 1,3 stopnia więcej niż średnia z lat 1991-2020, podaje Instytut Metrologii i Gospodarki Wodnej.

Naprzeciw tej oczekiwanej ewolucji systemu transportowego wychodzi częściowo już realizowana Inicjatywa Trójmorza. Połączy ona systemem kolei, autostrad i portów obszar Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej: Morze Bałtyckie, Morze Czarne i Adriatyk. Zacieśni współpracę gospodarczą peryferii UE, przyczyni się do większej integracji i rozwoju całego regionu. I na tym skorzysta Polska. To o wiele poważniejsza i perspektywiczna inicjatywa niż budowa lotniczego hubu w sytuacji, kiedy należy się spodziewać wdrażania zasady, że „zanieczyszczający płaci”. W następstwie wzrosną koszty transportu lotniczego, w tym ceny biletów. Stanie się tak wówczas, gdy zostanie opodatkowane paliwo lotnicze, a także kiedy zostanie wdrożony efektywny system wyceny kosztów zewnętrznych transportu lotniczego. Naprzeciw tej nowej energetyczno-ekologicznej optymalizacji transportu towarów wychodzi również chińska Inicjatywa Pasa i Szlaku. Ona też przewiduje sieć połączeń kolejowych i morskich, które umożliwią kontenerowy transport towarów. Lotnicze cargo staje się powoli anachronizmem. Może chociaż raz Polska będzie w czołówce przemian cywilizacyjnych.

Tej tendencji sprzyja ONZ i jej Sekretarz Generalny Antonio Guterres. ONZ opublikowała w 2022 r. raport dotyczący oceny globalnego ryzyka katastrofy cywilizacyjnej. W raporcie przebija się jako główna myśl, że świat doświadcza przyspieszającego trendu katastrof naturalnych i kryzysów gospodarczych. Coraz wyraźniej widać synergię między katastrofami klimatycznymi i społecznymi, głównie klęskami głodu i migracjami. Związek zagrożeń gospodarczych ze zmianami ekosystemów zwiększa ryzyko scenariusza „globalnego upadku”. Ta ponura konkluzja, jak zwykle, nie wiąże pogłębiającego się kryzysu planetarnego z kapitalizmem jaki znamy. Potwierdza jednak, że bez radykalnych zmian świat zmierza właśnie w tym kierunku. Jak przyznaje raport, wciąż można wiele zrobić. Ale na pewno nie budując kolejne huby lotnicze.

Kogo cenić i podziwiać. Ale jest też inna konkluzja. Jaką funkcję pełnią politycy we wspólnocie życia i pracy? Ich zadaniem powinno być ukierunkowanie rozwoju różnych dziedzin życia społecznego, by całość się złożyła – przede wszystkim, by gospodarkę napędzały potrzeby zapewniające dostatnie życie wszystkim jej członkom; by gospodarka pozostawała w harmonii ze środowiskiem, i by reguły podziału wspólnie wypracowanej nadwyżki były sprawiedliwe. Zamiast tego mącą tylko ludziom w głowach: a to retrocmentarnym patriotyzmem, a to kultem Wuja Sama i jego „inwestorów”, a to budzą strach przed demonem zła w postaci prezydenta Rosji. Ale najgorszy jest kult wolnej przedsiębiorczości. Kult bezpodstawny. Według obliczeń wybitnego badacza społecznego ze Stanów Zjednoczonych Herberta Simona, błogosławionemu „tworzącemu” PKB (jak mawiają nadwiślańscy liberałowie wszystkich formacji) – należy się tylko 10 % nadwyżki, która powstaje dzięki pracy i przyrodzie. Sam może się ewentualnie ogolić. Natomiast należy wysoko wynagradzać prawdziwych wynalazców, gdyż to oni są naszymi dobrodziejami, a nie władcy aplikacji. Np. Vaclav Smil najwyżej ceni wynalazców syntezy amoniaku w procesie Habera-Boscha. Dzięki niej, można rzec, miliony ludzi żyją z powietrza. Galeria naszych dobroczyńców jest ogromna. Począwszy od tego, kto dostrzegł, że mięso schowane w dziupli baobabu smakuje lepiej, kiedy przypadkowe uderzenie pioruna przyrządzi z niego pieczeń. Nasi przewodnicy wyłudzający poparcie wyborców do tej galerii nie należą. Co więcej, u przytomnego obywatela, żyjącego z pracy własnych rąk i umysłu, budzą trudną do opisania reakcję. To coś pośredniego między kompletnym lekceważeniem a pogardą. I Rysio Wędrowniczek nie jest tu wyjątkiem. Mniej niż zero, nawet jeśli punktem odniesienia jest reformator sądownictwa Zbigniew Ziobro.

 

Aktualne Od czytelników

Refleksje popowodziowe

Mijająca Wrocław fala powodziowa, z kulminacją 19 września, tym razem miasta nie zniszczyła. Trochę kłopotów sprawiła Bystrzyca, jeden z dopływów Odry, która zagroziła osiedlom Marszowice i Stabłowice, ale cały system zabezpieczenia hydrotechnicznego, po olbrzymich nakładach finansowych oraz długotrwałych pracach wodnych i ziemnych z minionych lat, zdał egzamin na czwórkę.

Rodzą się teraz refleksje dotyczące całokształtu polityki w materii przeciwpowodziowej. Jak widać, polską bolączką jest nieumiejętność planowego myślenia i bycia sprawczymi wyprzedzająco. Działamy w wielu przypadkach ad hoc, emocjonalnie i na zasadzie „kupą, mości panowie”. A chodzi o wyciąganie racjonalnych wniosków z minionych wydarzeń, gdy woda zalewała na Dolnym Śląsku nowe osiedla, kwartały miast i wsie, niszcząc dobytek ludzi i infrastrukturę.

Nawalne opady deszczu w Sudetach zdarzały się i zdarzają, nie są tylko efektem zmian klimatycznych. Wszystkie rzeki płynące od południa do Odry nieść muszą wody ze zwiększonych opadów deszczu lub śniegu. Dlatego tak ważne jest budowanie suchych polderów na podobieństwo Raciborza Dolnego i progów wodnych, mogących gromadzić wodę z gór lub spowalniać gwałtowny jej napływ. W dzisiejszej sytuacji z racji skali opadów nie obroniłyby Lądka-Zdroju, Stronia Śląskiego, Głuchołazów czy nawet Kłodzka i Barda, ale na pewno zmniejszyłyby skalę zniszczeń. Warto dodać, że tak doświadczona przez kolejne powodzie Kotlina Kłodzka, mająca specyficzny układ wód powierzchniowych – wszystkie rzeki i cieki zbiegają się przed Kłodzkiem w korycie Nysy Kłodzkiej – już przed 1939 r. miała być objęta niemieckimi planami budowy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 40/2024

Robił, co chciał Robert Walenciak w tekście okładkowym z nr. 39 pisze m.in.: „Jarosław Kaczyński zbudował system, w którym zdemontowany został trójpodział władzy (…). Uczynił to najzupełniej świadomie”. Uważam, że to nieprawda. Jarosław Kaczyński nie mógł zdemontować trójpodziału władz, bo za jego życia w Polsce prawdziwego trójpodziału nie było. W PRL i w III RP (a nawet w IX RP, jak to określił pewien socjolog, czyli w III RP do kwadratu) władza była i jest jedna, jak w feudalizmie, tyle że obecnie mieści się nie w dworku, lecz w centrali partyjnej.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.