Chodzenie boso może szkodzić. Nawet bardzo. Wojciech Cejrowski jest dowodem, jak taki stan zakłóca równowagę między stopami a głową. Pogonili go z filmem o buddyzmie z telewizji publicznej, jednak się nie poddał. Cejrowski może być bosy, ale nie płaczący. Przygarnęła go, jak innych mu podobnych, TVN. Umościli mu wygodne gniazdko. I w cyklu „Boso przez świat” pokazali film, którego nie chciała telewizja Brauna. Wychodzi na to, że słusznie. Bo teraz Rada Etyki Mediów ma zajęcie z czytaniem setek listów, protestów i sprostowań. Cejrowski potraktował buddyzm jak osobistego wroga. Jego wyznawców porównał do wyznawców Lucyfera. To takie pieszczoty słowne. Ale dla TVN ten nierzetelny film, ksenofobiczny i obrażający innych ludzi, nie jest niczym zdrożnym. Puścili go więc dwa razy. Z myślą, że ciemny lud wszystko kupi. Po protestach telewidzów widać, że trafili jak z detektywem Rutkowskim. Kolejny samobój tej stacji. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint