Cena Wąsacza

Krzaklewski w narożniku. Minister wygrał, ale przegrał. Czy klub AWS jeszcze istnieje?

Emil Wąsacz przeczołgał się dwoma głosami. W sobotę za jego odwołaniem głosowało 229 posłów. Gdyby głosowało 231, byłaby to bezwzględna większość. Wąsacz musiałby się żegnać ze stanowiskiem.

W obronie ministra wystąpiło zaledwie 176 posłów. De facto oznacza to, że Buzek kieruje rządem mniejszościowym, a klub AWS znajduje się na krawędzi może nie rozpadu, ale niebezpiecznej dezintegracji. W każdym razie Marian Krzaklewski nie panuje już nad wszystkimi swoimi posłami – przez tydzień i on, i jego ludzie namawiali przeciwników ministra skarbu, by zmienili zdanie. Z miernym skutkiem.

Po głosowaniu nad wotum nieufności po tym, jak na tablicy został wyświetlony wynik, w sali sejmowej zaległa cisza. Przed głosowaniem panowała opinia, że Wąsacz się obroni, i to większością 10-20 głosów. Dlatego też ostateczne wyniki przyjęto z takim zdumieniem.

Bo mimo że formalnie minister skarbu głosowanie wygrał, to faktycznie poniósł porażkę. Te dwa głosy, które zadecydowały o jego pozostaniu, można łatwo znaleźć – wystarczyło, by na sejmowej sali zjawili się inicjator odwoła­ła Wąsacza Gabriel Janowski i poseł PSL Waldemar Pawlak. Wystarczyło, by inaczej zachował się inny z liderów „Grupy 74” – Tomasz Wójcik. Jeszcze w piątek Tomasz Wójcik zapowiadał, że będzie przeciwny Wąsaczowi. Ale do soboty, podobnie zresztą jak i Antoni Macierewicz – poseł niezależny – zmienił zdanie. Pewnie wystarczyłoby także, aby przeciwnicy Wąsacza, podczas poprzedzającej głosowanie debaty, byli odrobinę bardziej przekonywujący. Bo wielu posłów AWS do ostatniej chwili nie wiedziało, jaki wciśnie gu­zek. Na przykład Ewa Tomaszewska na kanaście minut przed głosowaniem mówiła, że jeszcze się waha.

Wynik “bitwy o Wąsacza” pokazuje jeszcze jedno. Otóż ustawy w Sejmie grasuje się zwykłą większością głosów, oczywiście, przy zachowaniu, kworum. De facto więc, od soboty, w Sejmie większość mają przeciwnicy rządu. A to oznacza, że rząd dla każdej swej inicjatywy ustawodawczej będzie musiał pozyskiwać przychylność zbuntowanych posłów prawicy. Pytanie brzmi: za ile?

Jak pęka AWS?

Głosowanie w sprawie Wąsacza było de facto węwnątrzwuesowskim referendum na temat Jerzego Buzka i jego działalności oraz samego Mariana Krzaklewskiego i jego metod kierowania klubem Akcji.

Sprawa wotum zmobilizowała wszystkich niezadowolonych w klubie AWS. A jest ich coraz więcej. Jeżeli dwa lata temu klub AWS liczył 200 głosujących jak jeden mąż posłów, to dziś Krzaklewski może liczyć tylko na trochę więcej niż 100 głosów. W sobotę ze 187 posłów klubu z dyscypliny nie wyłamało się jedynie 118… „Klubu AWS już nie ma” – mówił po głosowaniu rozgoryczony Andrzej Szkaradek, odpowiedzialny za dyscyplinę. Faktycznie tylko to, że kontestatorzy w AWS pochodzą z rozmaitych „parafii”, powoduje, że Marian Krzaklewski może jeszcze kierować klubem. Ale jak długo?

Pierwsza grupa niezadowolonych to posłowie (21), którzy głosowali przeciwko Wąsaczowi. Wyróżnia ich przywiązanie do idei powszechnego uwłaszczenia i niechęć do Unii Wolności. No i fakt, że w większości są mało znani. Początkowo do jej liderów zaliczano twórcę programu powszechnego uwłaszczenia, Adama Bielę, Gabriela Ja­nowskiego, Tomasza Wójcika i Jana Marię Jackowskiego. Po tym, jak Ja­nowski zachorował na grypę, a Wójcik wybrał wstrzymanie się od głosowania, na czoło wysunęli się Biela i Jackowski.

Drugą grapą jest ZChN i Polskie Po­rozumienie Chrześcijańskich Demokra­tów Pawła Łączkowskiego. Przed głoso­waniem ZChN był w politycznym roz­kroku – bo AWS-owska lojalność naka­zywała bronić Wąsacza, zaś nastroje bazy – być przeciwko. Ostatecznie ZChN razem z PPChD wybrały wariant niegłosowania. Była to z jednej strony obrona Wąsacza, z drugiej zaś wotum nieufności wobec duetu Krzaklewski-Buzek. Zresztą politycy Zjednoczenia otwarcie zapowiadają, że w najbliższych dniach zażądają rekonstrukcji rządu.

Rekonstrukcji rządu, i to bardzo głębokiej, domaga się również SKL. Krzysztof Oksiuta, jeden z liderów Stronnictwa (nie przyszedł na głosowanie), mówi otwarcie, że zmiana musi nastąpić przede wszystkim na stanowi­sku premiera. Inni liderzy SKL są bar­dziej umiarkowani, ale oni również oczekują zdecydowanych zmian.

Co dalej?

Jacek Janiszewski z SKL, pytany o najbliższe scenariusze po sobotnim glosowaniu, odpowiada: – Są dwie moż­liwości. Pierwsza zakłada, że jest tak, jak do tej pory. Nic się nie dzieje. Dragi wariant przewiduje, że mają miejsce ra­dykalne decyzje, zmieniające obraz AWS. Powinien powstać nowy rząd i to szybko. Jeżeli nie zdecydują się na to Buzek i Krzaklewski, zrobi to za nich ktoś inny. Zmiany muszą nastąpić. W tej chwili walczymy o AWS w roku 2001.

Podobnie argumentuje Maciej Jan­kowski: – Obecna polityka prowadzi do zaniku AWS, zaniku formacji. Jeżeli nic się nie zmieni, przegramy wybory, a AWS w opozycji nie przetrwa. Bo składa się ze zbyt różnych, nie przystają­cych do siebie części. Re­formy, które przeprowa­dził rząd, były dobre, potrzebne krajowi. Ale i one, i rząd, są kompromi­towane przez fatalne zarzą­dzanie, zły dobór ludzi.

Maciej Jankowski ma receptę na poprawę sytuacji: – Musi być rekonstrukcja rzą­du! – Będzie to bardzo trudna technicz­nie operacja, ale można ją przeprowa­dzić. Potrzebne są zmiany w klubie i w rządzie.

Pod wypowiedziami Jankowskiego i Janiszewskiego podpisałoby się pew­nie kilkudziesięciu posłów AWS. Co na to liderzy Akcji? Po sobotniej batalii Marian Krzaklewski i Jerzy Buzek mówili jak ludzie z innego świata. “Na pewno ta dyskusja poprawi funkcjono­wanie w wielu miejscach połączeń mię­dzy rządem a parlamentem. To są pod­stawowe wnioski, które wyciągamy” – mówił po głosowaniu Jerzy Buzek. A zaraz po nim wypowiadał się Marian Krzaklewski: “Dzięki spotkaniom z sy­gnatariuszami wniosku (chodzi o grupę 74 – przyp. RW), dzięki rozmowom, de­cyzjom w sprawie powszechnego uwła­szczenia, regulacji płac w spółkach, te­mu że będzie Polski Cukier, wiele osób udało się przekonać, żeby nie głosowali za tym wnioskiem. To jest podstawa do dalszej współpracy nie tylko z tymi oso­bami, ale także z tymi. dwudziestoma, którzy byli przeciwko. (…) Nie mamy kryzysu, nie ma tu zjawiska, które spo­wodowałoby destabilizację Akcji . Wy­borczej Solidarność. Przed nami, pod koniec lutego, duża dyskusja w samej Akcji Wyborczej Solidarność po to, że­by funkcjonowanie klubu było takie,- że­by ludzie byli bardziej podmiotowi. Wszystkie sprawy zostaną rozwiązane:”

Tymczasem w kilka minut później, parę metrów dalej, wicepremier Leszek Balcerowicz stwierdził, że nie ma mowy ani o żadnym powszechnym uwłaszczeniu (bo jest to idea niepoważna), ani o Polskim Cukrze (bo w umowie koalicyjnej nie ma na ten temat ani słowa, a poza tym wybiera się najlepsze projekty prywatyzacji). Okazuje się więc, że Krzaklewski próbuje łatać prującą się Akcję, obiecuje Niderlandy.

Dwie drogi

Mamy więc w AWS dwa pomysły, na wyjście z obecnego kryzysu. Pierw­szy to zmiana rządu, może i premiera, nowe rozdanie wewnątrz Akcji. Do te­go skłania się coraz więcej posłów AWS. Ich silę osłabia w zasadzie jeden fakt – kontestatorzy wywodzą się z róż­nych nurtów – jest tu i narodowy kato­lik Jan Maria Jackowski, i konserwa­tywny liberał Aleksander Hall, i związ­kowiec Maciej Jankowski. Kontestatorom wyraźnie brakuje przywódcy.

Z drugiej strony mamy establish­ment AWS – czyli Mariana Krzaklew­skiego i jego najbliższych współpra­cowników. Ich taktyka sprowadza się w zasadzie do jednego – przetrwania najtrudniejszego okresu, bo potem re­formy pokażą się z dobrej strony , no i przyjdzie zapowiadana przez Balcero­wicza koniunkturą gospodarcza. Żeby przetrwać do lepszych, czasów, Krza­klewski ucieka w niekończące się de­baty, kupowanie, ustępstwami pojedyn­czych posłów, małych grupek.

Narzuca się więc pytanie: czy Krzaklewski dotrwa do tego mitycznego cza­su, w. którym, karta się odwróci? Maciej Jankowski, pytany o to, wzrusza ramio­nami. – Nawet jeżeli przyjdzie koniunk­tura gospodarcza i gospodarka zacznie się szybciej rozwijać, to niewiele nam to da – mówi. – Bo fatalne zarządzanie ze­psuje to, co moglibyśmy zyskać.

W sobotę po głosowaniu liderzy po­szczególnych odłamów Akcji szybko zamknęli się w gabinetach. Akcja jest w poważnych, tarapatach, wymaga zmian, a lider nie chce ich przeprowa­dzić. Do tego rząd praktycznie utracił większość w Sejmie, co rychło może doprowadzić do paraliżu jego prac. Zmiany wiszą więc w powietrzu.

Pęknięta akcja, zwarta unia, twardy sojusz

– Podczas głosowania nad wotum nieufności wobec Emila Wąsacza najbardziej spektakularnie pękł klub AWS, mimo ogłoszonej dyscypliny. Klub liczy 187 posłów. 21 było za odwołaniem Wąsacza, przeciw 118, jedna osoba się wstrzymała, nie głosowało – 47 posłów. Większość niegłosujących to posłowie ZChN i PPChD. Mimo że siedzieli na sali, nie wcisnęli żadnego guzika. De facto więc, Marian Krzaklewski panuje w tej chwili nad trochę więcej niż setką posłów.

– W SLD także zarządzono dyscyplinę. M.in, w sobotę w Sejmie stawili się chory na serce Ryszard Ulicki czy też Franciszek Potulski, który dzień wcześniej zasłabł. Klub SLD liczy 161 posłów, na głosowanie nie przyjechał tylko jeden. Obecni głosowali przeciwko Wąsaczowi.

– Dyscypliną wykazała się także Unia Wolności – nikt z klubu nie głoso­wał za odwołaniem Wąsacza. Za to w PŚL wszyscy. Wyłamał się jedy­nie Waldemar Pawlak, nie przyjeżdżając do Sejmu.

– Prawicowe koła – KPN, ROP, Porozumienie Polskie, Koło Polskiej Ra­cji Stanu, a także lewicowe PPS, były przeciwko ministrowi skarbu. Na­tomiast w gronie posłów niezależnych przeciwko Wąsaczowi głosował Roman Jagieliński, a w jego obronie Jan Rulewski i Antoni Macierewicz.

A także dwóch posłów Mniejszości Niemieckiej…

 

 

Wydanie:

Kategorie: Wydarzenia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy