PRO Janusz Śniadek, wiceprzewodniczący KK NSZZ „Solidarność” Związki pełnią funkcję ostrzegawczą, starają się zwracać uwagę na problemy maksymalnie skutecznie, ale bez wsparcia ogółu opinii publicznej nie osiągniemy sukcesu. „Solidarność”, którą się oskarża o spowodowanie całego zła, od lat utrzymuje, że najpierw trzeba uruchomić mechanizmy mikro- i makroekonomiczne ożywienia gospodarczego, a dopiero na końcu zamknąć debatę kodeksem pracy. Źle się stało, próbuje się nam mydlić oczy, a to jest kosmiczne oszustwo i cała prawda wyjdzie na jaw. Liberalizacja kodeksu pracy musi spowodować zwiększenie, a nie zmniejszenie bezrobocia. To nie jest tylko sprawa związków zawodowych. Jeśli odzyskamy zaufanie i poparcie, nasze działania odniosą skutek. W przeciwnym razie sprawa grozi załamaniem dialogu w Polsce i zakończy się fiaskiem wszystkich. KONTRA Prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog Moim zdaniem, związki zawodowe źle reprezentują interesy pracownicze, bo w trudnych momentach powinny widzieć szerzej, dbać o interes całej gospodarki. Na zachodzie Europy, np. w Niemczech i Holandii, były wyraźne próby budowania pomostu między przedsiębiorcami i związkami zawodowymi, prowadzące nawet do czasowego obniżenia płac, aby stworzyć więcej miejsc pracy. U nas związki działają zbyt wąsko, ograniczają się tylko do ochrony pakietów socjalnych, a zarazem brak im polityki przemysłowej, brak koncepcji i w pewnym sensie podcięły generalnie szanse pracobiorców. Aby być poważnym partnerem, centrale związkowe powinny myśleć w dłuższym horyzoncie czasowym i zakończyć grę między OPZZ a „Solidarnością”, która ma polityczny rodowód. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint