Seszele, małe państwo wyspiarskie na Oceanie Indyjskim, zmaga się z potężną falą zakażeń SARS-CoV-2. To dziwne, bo aż 63% dorosłych mieszkańców wysp otrzymało dwie dawki szczepionki przeciw COVID-19, a 70% jedną dawkę. To więcej niż w Izraelu, USA, Wielkiej Brytanii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie zakażenia znacznie spadły. Okazuje się, że przyczyną wzrostu zachorowań na COVID-19 na Seszelach może być chińska szczepionka Sinopharm albo odpowiednik preparatu AstraZeneca – Covishield. Mieszkańcom wysp podawano tylko te dwie szczepionki.
Ze słów przedstawicieli firmy Sinopharm wynika, że ich szczepionka wykazuje ponad 70-proc. ochronę przed zakażeniem koronawirusem. Jednak niedawno kierownik państwowego chińskiego Centrum Kontroli Chorób i Prewencji Gao Fu przyznał, że chińskie szczepionki przeciw COVID-19 (Coronavac, Sinopharm, CanSino) mają stosunkowo niską skuteczność. Wobec wielu niewiadomych Europejska Agencja Medyczna (EMA) nie zatwierdziła żadnej z nich do użytku na terenie Unii Europejskiej. Mimo to chińskie szczepionki są stosowane na Węgrzech, a poza Europą także m.in. w Chile, Indonezji, Brazylii i Meksyku.
Odpowiednik szczepionki AstraZeneca wyprodukowany w Indiach (Covishield) ma taką samą skuteczność jak pierwowzór (76%). Niestety, AstraZeneca jest mało skuteczna w starciu z południowoafrykańskim wariantem koronawirusa, który prawdopodobnie rozprzestrzenił się na Seszelach (choć brakuje jeszcze danych na ten temat).
– Trzeba będzie przeprowadzić porównanie chorych zaszczepionych preparatami Sinopharm, Covishield i niezaszczepionych – powiedział prof. Daniel Lucey, ekspert wakcynologii z Dartmouth Geisel School of Medicine. – Będzie to możliwe dzięki sekwencjonowaniu genomów i po ocenie ciężkości przebiegu COVID-19 u poszczególnych pacjentów. Biorąc pod uwagę, że te dwie szczepionki są powszechnie używane na całym świecie, to co się dzieje na Seszelach, może mieć ogromne konsekwencje dla całego świata – powiedział prof. Lucey.
Chociaż władze Seszeli utrzymują, że fala zakażeń COVID-19 jest związana ze słabym przestrzeganiem zasad reżimu sanitarnego i wznowionym ruchem turystycznym, lekarze mają wątpliwości.
– To już drugi taki przypadek podawania w wątpliwość jakości i skuteczności chińskich szczepionek – napisał na swoim Facebooku prof. Krzysztof Filipiak, specjalista w zakresie kardiologii i farmakologii klinicznej. – Przypomnijmy, że pierwsze takie zarzuty pojawiły się odnośnie do sytuacji w Chile. Tam również, przy bardzo wysokim odsetku zaszczepionych, obserwowano wzrost nowej liczby zakażeń. Rząd chilijski tłumaczył to podobnie jak rząd Seszeli, wskazując na dodatek, że prawdopodobnie niebezpieczny wariant brazylijski odpowiadał za wzrost zakażeń w Chile. Jakie szczepionki stosowano jednak w Chile? 93% podanych szczepionek to tanie, zakupione przez chilijski rząd chińskie szczepionki CoronaVac produkowane przez firmę Sinovac w fabryce w Pekinie – skomentował lekarz.
fot. Karol Makurat
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy