Bilans roku – jak najbardziej pozytywny Już za miesiąc nikt nie będzie pamiętał o wstrętnym komiksie za 30 tys. euro, ale ławeczki grające muzykę na Trakcie Królewskim zapamięta każde przechodzące tamtędy dziecko. A to za sprawą Roku Chopinowskiego. Fryderyk Chopin przeżył tylko 39 lat, lecz jego dwusetne urodziny okazały się największym przedsięwzięciem promocyjnym w historii polskiej kultury. Czy obchody ustanowionego przez Sejm Roku Chopinowskiego były udane, czy spełniły pokładane nadzieje, czy zrealizowano wszystko, co zaplanowano? Opinie na ten temat są – jak zwykle w Polsce – podzielone. Jedni mówią, że był to nasz wielki i wspólny narodowy sukces, drudzy znów są pełni krytyki, wyciągają z pamięci jakieś imprezy czy inicjatywy, które okazały się niewypałem, albo wręcz odsądzają od czci i wiary sztandarowe inwestycje, takie jak Muzeum Chopina i Centrum Chopinowskie, czy też urągają konkursowi chopinowskiemu, podważając zwłaszcza werdykt jury. Coś nam się wreszcie udało Niezależnie jednak od oficjalnych, pełnych samozadowolenia ocen roku czy bardzo emocjonalnych głosów niezadowolenia nie można pominąć ogromu pracy i rozmaitych przedsięwzięć, które się złożyły na ostatnie 12, a właściwie 14 miesięcy. Już samo wyliczenie wydarzeń muzycznych Roku Chopinowskiego (warto przejrzeć zamieszczone poniżej kalendarium) pokazuje, że jak się chce, to można sprawnie wykonać całkiem pozytywną, przynoszącą sporo korzyści pracę, której nie przyćmi nawet przykra wpadka z komiksem zamówionym przez MSZ i polską ambasadę w Berlinie. Musimy odnotować również, że w Roku Chopina, który był potężnym przedsięwzięciem artystycznym i promocyjnym, a także ogromnym wydatkiem dla naszego państwa, zdarzyła się największa w historii Polski katastrofa lotnicza, ale ciężar tego wydarzenia nie zakłócił przebiegu wielkiego święta muzycznego. W tym miejscu trzeba złożyć podziękowania wszystkim decydentom kulturalnym, że nie pozwolili przerwać Roku Chopinowskiego ani przemodelować jego programu, a przesłuchania przedeliminacyjne do konkursu pianistycznego odbywały się właśnie zaraz po 10 kwietnia, dokładnie w epicentrum naszej tygodniowej żałoby narodowej. Cechą obchodów Roku Chopinowskiego była ich kompleksowość i systemowość. Rzadko przy organizowaniu przedsięwzięć na tak wielką skalę udaje się połączyć tyle poziomów percepcji, materię i ducha, inwestycje budowlane, imprezy muzyczne, wydawnictwa książkowe i nutowe, przemysł nagraniowy, promocję zagraniczną i krajową, aktywność samorządową, produkcję gadżetów i pamiątek, przewodniki i trasy turystyczne, rozmaite działania logistyczne, uroczystości religijne i kampanie medialne. W 2010 r. te wszystkie elementy udało się połączyć w jedną całość i w każdej z wymienionych dziedzin jest jakiś fragment poświęcony naszemu kompozytorowi. Jest nowoczesne Muzeum Chopina i chodnik Chopina prowadzący do niego w dół ul. Tamka, w biurach turystycznych są wycieczki szlakami Chopina, opisane zresztą dokładnie w pięknie wydanych przewodnikach, np. „Polska Chopina”. Jest lotnisko Chopina, na którym były wystawy poświęcone Chopinowi, i jest żaglowiec „Fryderyk Chopin”, który zawijał do portów Europy ze znakomitą orkiestrą dającą koncerty z muzyką Chopina. Panowie w duecie Te wszystkie punkty i podpunkty programu Roku Chopina ktoś musiał wymyślić, opracować, a potem dopilnować realizacji. W tym miejscu trzeba wymienić przynajmniej dwa nazwiska animatorów, bez których cała ta koncepcja by się nie powiodła. Jednym jest aktualny minister kultury Bogdan Zdrojewski, drugim zaś były minister kultury Waldemar Dąbrowski, który, o dziwo, mimo „alpejskich podziałów politycznych” wcale nie został przez obecnego ministra odtrącony, ale przeciwnie, zatrudniony jako jego pełnomocnik ds. koordynacji i organizacji Roku Chopinowskiego. Duet Zdrojewski-Dąbrowski okazał się perfekcyjnym zespołem muzycznym, chociaż ich wspólne dziecko – Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, który formalnie odpowiadał za koordynację i organizację Roku Chopinowskiego – doświadczyło wielu komplikacji zdrowotnych i w trakcie wielkiej operacji 2010 zmieniało dyrektora. Wymieńmy przynajmniej te dziedziny, które pod jednolitym nadzorem udało się połączyć w całość. Są to bardzo poważne i kosztowne inwestycje w zbudowanie albo stworzenie nowej infrastruktury takich obiektów jak Muzeum Chopina w Warszawie, Dom Urodzenia Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli, Centrum Chopinowskie, pałac w Sannikach i kościół w Brochowie. Ale nie da się pominąć takiego cacka jak Trasa Chopina na Trakcie Królewskim w Warszawie z grającymi ławeczkami, audioprzewodnikiem, który rozdano w ponad 158 tys. egzemplarzy w sześciu językach i pobrano z internetu ponad 5
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz