Dzielenie weteranów wojny na gorszych (szturmujących Berlin) i lepszych (walczących pod Monte Cassino) to zwykłe draństwo pseudohistoryków z IPN W czasie wojny byłem żołnierzem 2. pułku piechoty 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. W dniach 1-2 maja 1945 r. oddziały dywizji uczestniczyły w szturmie na Berlin, a po zatknięciu biało-czerwonej flagi na kolumnie Zwycięstwa wyruszyły w kierunku Łaby. W godzinach popołudniowych 8 maja 1945 r. nasz pułk zatrzymał się w pobliżu miejscowości Klosterfelde i właśnie tu dotarła do nas wiadomość o kapitulacji hitlerowskich Niemiec. Trudno opisać radość, jaka ogarnęła żołnierzy. Tego dnia nigdy nie da się zapomnieć. Był jednym z najszczęśliwszych w życiu moim i chyba każdego frontowego żołnierza. To był dzień zwycięstwa. Zwycięstwa antyhitlerowskiej koalicji, a zatem i naszego, bo byliśmy jej uczestnikiem i stanowiliśmy jej czwartą siłę (po ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii). Wkład Polski w dzieło zwycięstwa był niebagatelny. Polscy żołnierze walczyli z wrogiem od pierwszego do ostatniego dnia wojny. Biliśmy się na wszystkich frontach w Europie, a nawet w Afryce, m.in. pod Narwikiem, Tobrukiem, Lenino, Monte Cassino, w Normandii i w samym Berlinie. Byliśmy i zawsze będziemy dumni z udziału w pokonaniu wroga. Może nie wypada do tego się przyznać, ale my, kościuszkowcy, pamiętając ruiny Warszawy, które ujrzeliśmy w styczniu, odczuwaliśmy ogromną satysfakcję, widząc kilka miesięcy później gruzy w Berlinie. Niebywałą radość sprawił nam widok białych płacht – prześcieradeł, ręczników, nawet koszul – zwisających prawie z każdego okna gmachów butnej do niedawna stolicy III Rzeszy. Niektórzy historycy i politycy, a zwłaszcza „prawdziwi patrioci”, twierdzą, że nie możemy obchodzić Dnia Zwycięstwa, a jedynie Dzień Zakończenia Wojny. Upowszechniane na siłę określenie nie odzwierciedla faktów historycznych i jest wyjątkowo obraźliwe dla polskich weteranów wojny, zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie. Polscy żołnierze nie przelewali krwi na froncie dla przyjemności. Mieli przed sobą konkretny cel – pokonać wroga – i konsekwentnie do niego zmierzali. Kapitulacja Niemiec była ukoronowaniem ich pełnej poświęcenia walki. 8 maja 1945 r. był dla nich dniem zwycięstwa osiągniętego w ramach koalicji. Dzień Zakończenia Wojny mogą obchodzić tylko ci, którzy w czasie wojny dbali wyłącznie o własne interesy, nie narażali się i czekali, aż ktoś inny okupanta pokona. Udział polskich żołnierzy w pokonaniu niemieckiego agresora jest obecnie lekceważony. Robi się wszystko, aby garstkę żyjących jeszcze weteranów wojny wdeptać w ziemię i pozbawić poczucia dumy z frontowych dokonań. Świadczą o tym niedawne „obchody” rocznicy zwycięstwa. Na Wschodzie i na Zachodzie podniosłe uroczystości, wyrazy uznania i wdzięczności dla weteranów walk. A w Polsce? Absolutna cisza. Żadnych uroczystych spotkań z udziałem nielicznych już kombatantów, którzy z bronią w ręku walczyli z niemieckim najeźdźcą. Żadnych rocznicowych publikacji w prasie. Podobnie w telewizji. Nikt nawet nie zająknął się o bohaterstwie naszych żołnierzy w walkach, np. w Kołobrzegu, pod Monte Cassino czy w ostatnim akordzie wojny – w szturmie na Berlin. Jestem przekonany, że świętującym rocznicę zwycięstwa weteranom w innych krajach jest bardzo przykro, że ich polscy towarzysze broni zostali tak potraktowani. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby któryś z nich przysłał sąsiadowi z okopów list z wyrazami współczucia. Szczególnie rażący jest brak szacunku dla polskich żołnierzy, którzy zmierzali do Berlina ze wschodu. Indagowany na ten temat Antoni Dudek z IPN ujawnił – chyba niechcący – że „pewną rolę może tu odgrywać nasza obecna wiedza na temat tego, kto tymi żołnierzami dowodził” („Przegląd” nr 19, 15 maja 2011 r.). Zdumiewające kryterium. Jaki związek może mieć uznanie dla żołnierzy szturmujących Berlin z „obecną wiedzą” na temat ich dowódcy? Myśmy taką wiedzą nie dysponowali, a poza tym – nie było to dla nas takie ważne. Istotne było to, że 1. Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki organizowano do walki z niemieckim najeźdźcą. Organizowano ją pod hasłami walki o Polskę wolną, niepodległą i demokratyczną, do której miały być przyłączone prastare piastowskie ziemie na zachodzie. Żołnierze walczyli z niemieckim agresorem pod takimi właśnie hasłami. Niechże „wybitny” historyk przejrzy wreszcie nasze frontowe gazetki, konspekty pogadanek, a także przeczyta hasła, które można znaleźć na zdjęciach ilustrujących nasz
Tagi:
Czesław Bielejewski