Cicho sza, to nasz, polski terrorysta

Cicho sza, to nasz, polski terrorysta

W przeddzień 11 Listopada przez niemal wszystkie polskie media, duże i małe, publiczne i prywatne, ogólnopolskie i lokalne, przetoczyła się fala niejasnych doniesień z podwarszawskich Włoch (taka dzielnica), gdzie na ulicy Paganiniego pojawiły się spore zastępy policji, antyterrorystów, pirotechnicy i karetki. Ulicę wyłączono na wiele godzin z użytkowania. Była to tzw. powtórka z rozrywki, bo przed kilku laty dokładnie w tym samym budynku dokonano podobnego przeszukania i zatrzymania jednego ze współpracowników Brunona Kwietnia, doktora nauk chemicznych skazanego później za przygotowywanie materiałów wybuchowych i zamachu. Pojawiały się informacje o polskim Sejmie jako ewentualnym celu. Skazany na dziewięć lat więzienia Kwiecień w sierpniu tego roku został znaleziony martwy w swojej celi we wrocławskim więzieniu. Nic nie wiadomo o jego wcześniejszych kłopotach ze zdrowiem. Podczas ostatniej listopadowej akcji zatrzymano kilka osób, w tym także współpracującą czy współpracujące wcześniej z Kwietniem. Ich celem nie miał być polski Sejm, tylko polscy muzułmanie. Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, poinformował, że „poza szykanami i prześladowaniami (muzułmanów) grupa planowała również bardziej radykalne działania z wykorzystaniem broni palnej i materiałów wybuchowych”. Dodał, że grupa wzorowała się na zamachach terrorystycznych dokonanych m.in. przez Andersa Breivika w 2011 r. w Norwegii, Brentona Tarranta w tym roku w Nowej Zelandii i Philipa Manshausa również w tym roku w Norwegii. Pierwszy z norweskich zamachowców został skazany za zamordowanie 77 osób: 8 w zamachu bombowym i zastrzelenie 69 dzieci z młodzieżówki norweskiej Partii Pracy (socjaliści) na wyspie Utøya. Drugi po zamordowaniu przyrodniej siostry ostrzelał meczet, ale po wdarciu się do środka został obezwładniony i nikt nie zginął. Wedle wszystkich dostępnych nam definicji podobnych działań (przemoc lub przygotowanie się do radykalnego aktu przemocy, zamach bombowy, strzelanie do przypadkowej, nieznanej wcześniej napastnikowi grupy, motywowane politycznie, w tym wypadku nienawiścią o podłożu islamofobicznym) mamy do czynienia z terroryzmem, działaniami terrorystycznymi, terrorystami. W polskich doniesieniach medialnych to określenie właściwie się nie pojawia. Nawet mając informacje o przygotowaniach do ataków, polskie media wystrzegały się jak ognia słowa terroryści. Nie wierzycie Państwo? Proszę, oto krótki wybór tytułów i nagłówków. TVN 24: „Akcja ABW we Włochach. Zatrzymani są podejrzewani o szykowanie zamachu”; Radio ZET: „Tajemnicza akcja ABW w stolicy. Planowano zamach w Święto Niepodległości?”; WP.pl: „ABW zatrzymało niedoszłego zamachowca. Sprawdziliśmy, kim jest podejrzany z Warszawy”; RMF 24: „Warszawa: Tajemnicza akcja ABW na ulicy Paganiniego”; „Fakt”: „Arsenał materiałów wybuchowych w Warszawie! Miały wybuchnąć 11 listopada?”; Polsat News: „Mieli szykować zamach na muzułmanów. Wzorem był dla nich Breivik”; „Wyborcza”: „Tajemnicza akcja ABW we Włochach. Służby nabrały wody w usta”; TVP Info: „Agenci ABW w warszawskiej dzielnicy Włochy. Na miejscu pracują pirotechnicy”; „Newsweek”: „Wspólna akcja ABW i policji w warszawskiej dzielnicy Włochy”. Gdzie są terroryści? Nie ma, rozpłynęli się w czystym polskim powietrzu. Wyobraźmy sobie sytuację, że podobna informacja dotyczy zatrzymania i rewizji Belga o korzeniach marokańskich z Brukseli, paryżanina z rodziny algierskiej, mieszkańca Liverpoolu z muzułmańskiej rodziny. Od słowa terrorysta byśmy się nie opędzili, byłyby czołówki, temat na wiele dni. A tu cisza. Podobna do tej, która zapanowała po zatrzymaniu w Lublinie małżeństwa zmierzającego z gotową bombą domowej roboty na Marsz Równości, którego ta dwójka była skrajnymi przeciwnikami. Cisza. Nic. Nie wiemy, co dalej. To milczenie pokazuje przerażające, powszechne, ponadpolityczne przekonanie, które pozwala w taki medialny sposób zdjąć realną odpowiedzialność za rodzący się, czyhający za rogiem polski prawicowy terroryzm. On już tu jest. Oni tu już są, cali biali, cali katoliccy, cali rodzinni. Nienawidzący muzułmanów, gejów, lesbijek, lewaków, ateistek, feministek. Tym razem rewizja wyprzedziła zamach (czy dlatego, że zamachowiec z wyrokiem nawet nie zmienił piwnicy do majstrowania bomby?). Ale za ich terroryzm in statu nascendi odpowiadają politycy i media. Polscy. Polskie. Wasze. To jest wasza prawica. Po raz kolejny udało się uniknąć ofiar. Tak się spełnia sen o rządzeniu za pomocą nienawiści. I tylko nie zapominajmy, żeby nic nie mówić o faszyzmie, bo gdzie tu faszyzm? No tu, we Włochach pod Warszawą. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 47/2019

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz