Ciekawostki zdrowotne

Ciekawostki zdrowotne

ZAKAZANE MYŚLI KOBIET Wszystko może się znudzić. Gdyby dwa lata temu ktoś mi powiedział, że surrealizmy reformy służby zdrowia zejdą z pierwszych stron gazet, nie uwierzyłabym. A dzisiaj? Społeczeństwo znalazło własne drogi, by przeżyć, dziennikarze pasjonują się AWS rozmnażającym się przez podział. Balansowanie na granicy życia, którym kierują kasy chorych, jest tematem mało emocjonalnym. Oglądam gazety terenowe z minionych tygodni. Zlikwidowano oddział chemioterapii w Lublinie. Dziennikarz zamieszcza rzetelny tekst: wypowiadają się pacjenci, zapowiadają, że pewnie umrą; ordynator wyjaśnia, że chemioterapia jest niezbędna w leczeniu nowotworów; urzędnicy tłumaczą, że to niedochodowy oddział. I nic. Nikt się nie buntuje. O tym, że pogotowie nie przyjechało na wezwanie, pisze dziennikarz tylko wtedy, gdy pacjent zmarł, szczególnie cierpiąc. Inaczej nie ma tematu. O przychodniach, w których o godz. 6.15 brakuje numerków, nikt już nie chce czytać. Pewne zainteresowanie wzbudziła informacja, że chorzy skazani na żywienie pozajelitowe mogą umrzeć, bo nie ma pieniędzy na ten kosztowny sposób odżywiania. No cóż, nowotwory się znudziły, ludzie bez jelit – których też może zabić brak pieniędzy – to choć na chwilę wydało się interesujące. Ale tylko na chwilę, bo kasa chorych dała parę groszy. Nie umrą od razu – nie ma sprawy. Można czasami napisać kilka zdań o zamykaniu oddziałów detoksykacyjnych. Nikt, kto miesiącami czeka na “planowaną i niezbędną operację”, nie wzruszy się losem narkomana, który ma być teraz odtruwany w trzy dni. Notatka prasowa ukaże się jedynie wtedy, gdy narkoman puści wiąchę urzędnikom i kwieciście wytłumaczy, co sobie mogą zrobić w parę dni. Wypowiedź ministra Opali, że mamy za dużo szpitali, a ten nadmiar trzeba po prostu pozamykać, tylko raz mignęła w niektórych radiostacjach. Żadna rewelacja. Gorsze rzeczy minister opowiadał. Przyznam, że ja też już uodporniłam się na najstraszniejsze chorobowe historie. Kiedy Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny przysyła mi kolejny biuletyn z historiami kobiet, którym odmówiono nawet zgodnej z prawem aborcji, pomyślałam sobie – znowu. Ile razy można o tym pisać. I za chwilę, gdy czytam kolejną koszmarną historię, wstydzę się. Oto pani Maria jest nosicielką wirusa HIV. Federacja napisała do 12 warszawskich szpitali, które powinny wykonywać zabiegi. Siedem szpitali odpowiedziało odmownie, m.in. tłumacząc, że kobieta z HIV powinna z radością przyjąć ciążę. Pięć nie odpowiedziało wcale. Zabieg wykonano po wielu groźbach. Mniej szczęścia miała kobieta, która (co przewidziano) straciła wzrok lub ta, która urodziła drugie dziecko z chorobą Downa (co, oczywiście, również przewidziano wcześniej). Ciąg dalszy nastąpi. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2001, 2001

Kategorie: Publicystyka