Ciemny horyzont

Ciemny horyzont

Gdansk, 14.03.2013 r. Zakonczenie rozbudowy Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego w Gdyni bedacego nowoczesnym kompleksem biur; laboratoriow i prototypowni dla 300 firm mogacych stworzyc ponad 2000 nowych miejsc pracy. Rozbudowa PPNT kosztowala 208 mln zl (137 mln zl pochodzilo z Unii Europejskiej).,Image: 427066011, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Lukasz Dejnarowicz / Forum

Zapewne 99% Polaków nie ma pojęcia, kim są Krzysztof „Kris” Matyjaszewski czy Frank Wilczek, zapewne nigdy nie słyszało o Harrym Kroto, Hilarym Koprowskim czy Joannie Karinie Hoffman. A szkoda. „Kris” Matyjaszewski to absolwent Politechniki Łódzkiej i moskiewskiego Instytutu Petrochemicznego, dziś profesor Carnegie Mellon University w Pittsburghu, autor 20 książek i ponad 1000 recenzowanych artykułów, prawdopodobnie najczęściej cytowany chemik na świecie. Prof. Hilary Koprowski to absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, twórca pierwszej w świecie skutecznej szczepionki przeciw wirusowi polio, wywołującemu chorobę Heinego-Medina. Frank Wilczek to matematyk i fizyk teoretyk, profesor Massachusetts Institute of Technology, laureat Nagrody Nobla w roku 2004. Sir Harold Walter Kroto jest bardziej znany jako Harry Kroto – chemik, noblista z roku 1996, związany z Uniwersytetem Sussex. Jego rodzina pochodziła z Bojanowa w Wielkopolsce, a ojciec nazywał się Krotoschiner (czyli Krotoszyński). A Joanna Karina Hoffman to córka reżysera Jerzego Hoffmana, absolwentka MIT. Była bliską współpracownicą Steve’a Jobsa, współtwórczynią sukcesów firmy Apple. Wszyscy oni, i bardzo wielu innych, odnieśli sukces według ukochanego przez Polaków scenariusza, czyli za granicą. Bo od pokoleń wiadomo – nad Wisłą to niemożliwe. Stracone złudzenia Nasi politycy, bez względu na poglądy, gdy mówią o stanie nauki polskiej, podkreślają ogromne możliwości, jakimi dysponują rodzime uniwersytety i instytuty naukowo-badawcze. I tak jak prezydent Andrzej Duda pocieszają się słowami: „Jesteśmy inteligentnym narodem, jesteśmy ludźmi, którzy wiele zrobili dla świata na przestrzeni historii właśnie jeżeli chodzi o rozwój naukowo-techniczny”. Mają przy tym świadomość, że dziś Polska niewiele może zaoferować młodym, dobrze wykształconym ludziom. 1 października 2018 r. podczas inauguracji nowego roku akademickiego na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie premier Mateusz Morawiecki mówił: „W ciągu ostatnich 25 lat z Polski wyjechało 25-30 tys. lekarzy, co oznacza, że nasz kraj – wychodzący z biedy po okresie PRL – finansował bogatym państwom Zachodu znakomitych polskich lekarzy”. Powinien dodać, że także fizyków, matematyków, biologów, chemików i inżynierów najrozmaitszych specjalności. Wyjeżdżali ci, którzy dobrze znali języki obce i mieli doświadczenia w kontaktach z zachodnimi placówkami badawczymi. Proces ten będzie się pogłębiał, ponieważ dzięki członkostwu w Unii Europejskiej młodzi Polacy mają zapewniony dostęp do zagranicznych tanich kredytów studenckich. I jeśli tylko chcą, mogą wybrać studia na francuskich, niemieckich, włoskich, czy brytyjskich uczelniach. Jest to tym bardziej sensowne, że we wszelkich międzynarodowych rankingach rodzime politechniki i uniwersytety wypadają bardzo słabo. Na przykład w „Times Higher Education World University Rankings 2020”, który obejmuje 1400 uczelni z 92 krajów, najlepszy nasz uniwersytet – Jagielloński – znalazł się między szóstą a ósmą setką w towarzystwie takich potęg jak hiszpański University of the Balearic Island czy Beni-Suef University w Egipcie. Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Politechnika Gdańska zmieściły się w przedziale 801-1000. A krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica poniżej tysięcznego miejsca. Inne nasze Almae Matris wypadły jeszcze gorzej. Politycy uważają, że największym problemem jest brak środków. W latach 90. doszło do tragedii – na naukę z budżetu wydawano symboliczne środki. Pochodzący z Polski francuski uczony Georges Charpak, laureat nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, nazwał przeznaczanie 0,8% PKB na szkolnictwo wyższe i 0,47% PKB na naukę – sabotażem i zbrodnią. Ten stan trwał do roku 2004, gdy Polska została pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Pojawiły się pierwsze większe pieniądze w formie dotacji na badania i rozwój oraz nadzieja, że teraz będzie lepiej. Jak się okazuje, niewiele się zmieniło. Co prawda rodzima nauka ma coraz więcej środków, lecz według unijnych rankingów stoimy w miejscu. I to w końcówce tabeli. Pieniądze cudów nie czynią Fakt, że dzięki unijnym dotacjom polskie wyższe uczelnie dysponują nowoczesnymi, coraz lepiej wyposażonymi laboratoriami i placówkami badawczymi, teoretycznie powinien wpłynąć na poprawę wyników prac, większą liczbę wynalazków i wdrożeń w przemyśle. Dzięki czemu polska gospodarka stałaby się nowocześniejsza, a uczeni mogliby sięgnąć po kolejne środki. W praktyce od lat liczy się jedno – kto najskuteczniej „zaabsorbuje” przyznane

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 34/2020

Kategorie: Kraj