Im szybciej zrezygnujemy z kosztownej budowy gazociągu Norwegia-Polska, tym lepiej. Rząd po cichu wycofuje się z projektu przesyłania podmorskim rurociągiem 5 mld m3 gazu rocznie z Norwegii do Polski. A jeszcze parę miesięcy temu sternicy naszej gospodarki euforycznie traktowali ten pomysł, mający nas kosztować ok. miliarda dolarów. – Wysłuchaliśmy wszystkich uwag koncernu Statoil dotyczących trasy i gwarancji. Mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, żeby negocjacje w sprawie kontraktu i gazociągu zakończyły się sukcesem. Zrobimy też wszystko, by strona norweska otrzymała odpowiednie gwarancje. Jesteśmy zdeterminowani, by sfinalizować ten kontrakt – mówił pod adresem norweskiego koncernu wicepremier Janusz Steinhoff. Rzeczywiście, determinacja była tak duża, że rząd ignorował wszelkie opinie, wykazujące, iż jest to pomysł nieracjonalny, ogromnie kosztowny dla Polski i przynoszący korzyści przede wszystkim stronie norweskiej. Przychylność dla Statoilu posunęła się tak daleko, że eliminowano inne, kilkakrotnie tańsze i szybsze w realizacji warianty przesyłania gazu. W ten sposób uniemożliwiono budowę gazociągu, który przez Niemcy mógł połączyć Polskę z zachodnimi magistralami, pozwalając na dostarczanie gazu do Polski z wszystkich kierunków. Wiceminister skarbu, Barbara Litak-Zarębska, ostrzegła, że zgoda na ten projekt “będzie oznaczała danie przeciwnikom budowy połączenia Polska-Norwegia poważnych argumentów”. Przedstawiciele rządu konsekwentnie forsowali kosztowną budowę rurociągu łączącego nas tylko z norweskimi złożami. Statoil interesował się też udziałem w prywatyzacji polskiego sektora gazowego. Nie chcę tu, broń Boże, sugerować, że nasi urzędnicy z pobudek osobistych, wbrew interesowi kraju, wykazywali nadmierną życzliwość dla norweskiego inwestora. Faktem jest jednak, że Norwegowie, postawieni przez Polskę w tak komfortowej sytuacji, wysunęli warunki wręcz niesłychane. Cena norweskiego gazu miałaby być o ok. 30% wyższa od cen płaconych przez nas obecnie, a w dodatku Polska musiałaby zagwarantować, że na pewno kupi dostarczany gaz. Gaz, dodajmy, niepotrzebny, bo dostawy “rurociągiem norweskim” byłyby znacznie wyższe od potrzeb naszego kraju. Rezygnacja z norweskiego kontraktu będzie sukcesem rozsądnej większości w naszym rządzie – choć należało o tym zdecydować już kilka miesięcy temu. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Andrzej Dryszel