Cieszmy się z Euro – rozmowa z dr hab. Zbigniewem Dziubińskim
Sukces poprawia naszą samoocenę, podsyca dumę narodową. On nas integruje Dr hab. Zbigniew Dziubiński – socjolog sportu, profesor Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, kierownik Zakładu Socjologii, autor i współautor książek: „Socjologia kultury fizycznej”, „Kultura fizyczna w społeczeństwie nowoczesnym”, „Sport a agresja”, „Humanistyczne aspekty sportu i turystyki”, członek kadry narodowej i olimpijskiej w kajakarstwie klasycznym. Rozmawia Krzysztof Pilawski Co pan poczuł, gdy zaprojektowany przez Nike odcisk piłki udający orła na koszulkach kadry na Euro poległ w walce z symbolem zgodnym z ustawą? – Odczułem wielkie zadowolenie. Jestem przywiązany do polskiej tradycji i polskich symboli. Jako były reprezentant nie wyobrażam sobie, żeby można było rywalizować bez orzełka na piersi. Poprzez niego dokonuje się proces identyfikacji z pewną zbiorowością. Orzeł to symboliczny wymiar polskiej tożsamości. Zawalczyli o orzełka Firma Nike do tego symbolu odniosła się bez szacunku, w przeciwieństwie do własnego logo, które umieściła na koszulkach bez żadnej stylizacji. Jak pan to tłumaczy? – Żyjemy w epoce globalizacji. Światem rządzą wielkie korporacje, które wykorzystują każdą okazję do mnożenia zysków. Mieliśmy próbę podporządkowania interesów państwa narodowego interesom międzynarodowej korporacji? – Tak jest. Ale nie ma czemu się dziwić. Mamy wielki międzynarodowy rynek z przepływem myśli, towarów i kapitałów. Komercjalizacja i globalizacja od lat dotyczy także sportu, który jest w orbicie wpływów wielkich korporacji. Nike postępowała zgodnie z logiką współczesnego świata. Ja to rozumiem, tyle że są pewne obszary, enklawy, które należy uszanować i pozostawić w dawnej postaci. Powinniśmy być narodem wśród narodów Unii Europejskiej. Powinniśmy respektować pewne wzory i normy charakterystyczne dla Unii, a jednocześnie zachowywać odrębność, tożsamość narodową. Politycy zawalczyli o orzełka. Prezydent przesłał do Sejmu nowelizację ustawy zobowiązującą członków kadry narodowej i olimpijskiej do noszenia przepisowego godła, parlament ją uchwalił. Państwo narodowe zwyciężyło, angażując w to jednak najwyższe władze. – Cieszę się, że władze wymusiły przywrócenie orzełka, ale powinny wykazać jeszcze więcej aktywności w przeciwdziałaniu zanikaniu tożsamości, identyfikacji kulturowej. Biało-czerwona w butelce Z Nike jakoś sobie poradziliśmy, ale nikt nie reaguje na wykorzystywanie polskich symboli państwowych do promocji marki. W czasie poprzedniego Euro do piwa Tyskie – należącego do międzynarodowej korporacji – dodawano biało-czerwoną flagę z logo piwa. Z telewizji nie znikała reklama: „Wspieraj naszych. Wywieś flagę!”. Teraz inny międzynarodowy koncern, właściciel marki Warka, prowadzi kampanię wspierającą hymn państwowy… – Pan chciałby, aby w świecie wszystko było poukładane i prawdziwe. Czy Adam Małysz jadł czekoladę Goplany, którą reklamował? Przecież jako skoczek musiał przestrzegać ścisłej diety. Dzisiejszy świat jest na wpół rzeczywisty, a na wpół fantastyczny. Wszystko się miesza, coraz trudniej oddzielić prawdę od fikcji. Euro to prawdziwa czekolada czy wyrób czekoladopodobny? – Należę do grupy, która wierzy, że w czasie rywalizacji sportowej przeważają postawy szlachetne. Rywalizacja na Euro będzie prawdziwa. 8 czerwca mecz otwarcia: na murawę Stadionu Narodowego wybiega reprezentacja Polski z orzełkami na piersi: Damien Perquis, Ludovic Obraniak, Sebastian Boenisch… Ten sam prezydent, który bronił godła państwowego przed Nike, ulega logice globalizacji, podpisując wnioski o obywatelstwo. Z jednej strony, broni tożsamości, z drugiej, ją rozcieńcza. – Bronisław Komorowski nie jest pierwszy – tak samo postępowali Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński. Podobnie dzieje się w innych krajach. Nie uważam za naganne podpisywania przez prezydenta wniosków o przyznanie obywatelstwa sportowcom, którzy chcą reprezentować Polskę. Razi mnie jednak bardzo szybki tryb i zbyt duża skala zjawiska. Jednak gdyby Obraniak strzelił decydującego gola w ważnym meczu, nikt nie miałby do prezydenta zastrzeżeń. Dzięki bramkom Emmanuela Olisadebe Polska zagrała na mundialu w Korei. W kadrze zagrają też piłkarze z zagranicznych klubów. Czy Robert Lewandowski nie zawaha się w ewentualnym meczu z Niemcami, w sytuacji gdy jego bramka odebrałaby kolegom z Bundesligi wszelkie nadzieje? – Zawodowi piłkarze grają przede wszystkim dla pieniędzy. Lewandowski zarabia je w Borussii Dortmund. Gdyby odebrał Niemcom szansę na Euro, pewnie miałby ciężką przeprawę z częścią kibiców swojego klubu. Z drugiej strony – z punktu widzenia profesjonalnego sportowca – strzelenie bramki Niemcom w ważnym