Jego zeznania kompromitują wojskowy wywiad i polityków PC. Ale ile jest w nich prawdy? „Nie mam żadnych dowodów, żadnych dokumentów, podpisów czy pokwitowań. Posiadam natomiast wiedzę na te tematy” – mówił Jerzy Klemba po przylocie do Polski. Jaką wiedzę? Kilka dni później, podczas konferencji prasowej, zastrzegał się, że nie może wszystkiego powiedzieć: „Boję się byłych kolegów. Oni mogą chcieć mnie unieszkodliwić”. Wycofał się też z oskarżenia, że Jarosław Kaczyński wiedział, że pieniądze, które otrzymywał z firmy Cliff pochodziły z FOZZ. „Ja wtedy nie wiedziałem, że te pieniądze pochodzą z FOZZ, więc on też mógł nie wiedzieć” – mówił. Czy to wszystko oznacza, że zeznania Jerzego Klemby, byłego podpułkownika wywiadu wojskowego, są nic nie warte? Tak nie jest – Klemba mówi rzeczy interesujące i nawet zakładając, że jest w tym masę przemilczeń i niedomówień, może trochę konfabulacji, wzbogacają one naszą wiedzę na temat przełomu 1989-92, roli służb specjalnych i jakości polityków, którzy wówczas rządzili. Opowieść pierwsza: o finansowych operacjach wywiadu Spisane z taśmy magnetofonowej: „- Zacznijmy rozmowę od finansowych przedsięwzięć II Zarządu Sztabu Generalnego, czyli ówczesnego wojskowego wywiadu… – W roku 1988 Zarząd Drugi dostał zgodę parlamentu na tzw. zorganizowanie bazy do samofinansowania, do częściowego finansowania swoich wydatków. – To jeszcze było przed FOZZ-em? – Tak. A oni już zaczęli. Pierwsza transza wynosiła pół miliona dolarów. Nie były to wielkie pieniądze, ale zaczęli od tego. – Mogli zakładać spółki? – Tak. – Kto był za to odpowiedzialny? – Płk Żyłowski i płk Klamecki. – Oni wcześniej odpowiadali w wywiadzie za „nielegałów”? – Bo to był w sumie oddział „nielegałów”. Te struktury, które utworzono tylko tam, miały rację bytu. – Mieli jakiegoś finansistę? – No, to był Żemek. Jako ten odpowiedzialny. Znajomość Żemka i Klameckiego „przyjechała” z okresu Luksemburga. Wtedy w Paryżu był Klamecki, Oni tu przywieźli ten pakiet rozwojowy. – Żemek pracował w Luksemburgu w filii Banku Handlowego. Nie był oficerem wywiadu tylko tajnym współpracownikiem, tak? – Tak. Ale niemniej on był oficerem rezerwy. I gdy MSW deptał mu już po piętach, został mianowany na wyższy stopień wojskowy i odznaczony medalem za zasługi dla obronności kraju. Wtedy Zarząd II SG przykrył Żemka. – Dlaczego MSW deptał mu po piętach? – To była sprawa związana z FOZZ. To był rok 1992. – Cofnijmy się do lat 1988-89, do II Zarządu. Oni otrzymali możliwości, zaczęli tworzyć firmy. Jakie? – To była Carpatia, także firma brata Klameckiego, były i inne… To była firma pana Waltera. Pan Walter znał się z Klameckim. Byli jak rodzina”. Jako pierwszy na te słowa zareagował Mariusz Walter, informując w specjalnym oświadczeniu, że jego firma nie brała jakichkolwiek pieniędzy z FOZZ. Zastrzegł też sobie możliwość podjęcia kroków prawnych. I, biorąc pod uwagę fakt, że Klemba nie ma zbyt wiele na poparcie swoich słów… Jednakże zeznania Klemba, laikowi niewiele mówiące, ludzi ze służb specjalnych przyprawiają o szybsze bicie serca. „Ujawnia niesamowite informacje – mówi jeden z naszych rozmówców. – Podaje nazwiska oficerów odpowiedzialnych za pracę „nielegałów”, czyli agentów, których wysyłamy za granicę pod fałszywą legendą. To są najtajniejsze operacje wszystkich wywiadów. Takiego człowieka nic przecież za granicą nie chroni. Klemba podaje też nazwy firm, które wywiad założył. Takich rzeczy też się nie mówi. No i odkrywa Żemka… Zastanawiam się, skąd Klemba, który zajmował się – jak sam mówi – techniką, mógł to wszystko wiedzieć?”. Na to pytanie odpowiada sam zainteresowany. Otóż przyjaźnił się on z Klameckim. „Klamecki był moim przyjacielem z pracy – mówi. – Ja zajmowałem się techniką, a on był operacyjny. Przyjaźniliśmy się, spotykaliśmy się prywatnie, przyjaźnili się nasi synowie. Była to zażyłość”. W rozmowie w Radiu Zet Klemba wyjaśnia jeszcze więcej: „Miałem bardzo bliskie stosunki z panem Klameckim, od którego po prostu w tak zwanych prywatnych rozmowach – już później, po służbie – dowiedziałem się dużo, dużo, dużo rzeczy na temat powiązań naszej firmy (tj. wywiadu wojskowego) z panem Grzegorzem Żemkiem”. Spójrzmy na słowa Klemby jeszcze z jednej strony. Otóż bardzo ciekawa
Tagi:
Robert Walenciak