Co należy zmienić w metodach wykorzystywania zeznań świadków koronnych?
Barbara Piwnik, sędzia, b. minister sprawiedliwości Zlikwidować ustawę? Jestem na tyle doświadczonym sędzią, że pamiętam czasy, kiedy także były zorganizowane grupy przestępcze, a przepisy ówczesnego kodeksu przewidywały możliwość obniżenia kary dla kogoś, kto złamie solidarność współoskarżonych. Taki oskarżony ryzykował, ale niczego nie ma za darmo. Jeśli teraz ustawodawca liczy na to, że złamie solidarność grupy przestępczej, odwołuje się do tej samej metody. W okresie „przedkoronnym” też byli tacy, ale obecnie przepis wręcz stwarza okazję, by mówić cokolwiek i tym wzbudzić zainteresowanie swoją osobą. Zyskuje się duże przywileje i zostaje świadkiem koronnym. Kiedyś takiego „skruszonego” weryfikowały życie i proces karny, w którym doceniano jego postawę i prawdomówność, czego efektem było złagodzenie lub nawet zawieszenie kary. Odkąd istnieje instytucja świadka koronnego, oskarżony nie tylko ryzykuje, lecz także kalkuluje własny interes. Jeśli stawia się go na piedestale, wręcza wynagrodzenie, a nie sprawdza, czy jest szczery, doprowadza to do takich zdarzeń jak ostatnio. Czas od 1 września 1998 r., od kiedy funkcjonuje taka instytucja, pokazał, na ile efektywne są szczerość tych ludzi, wysokie honoraria od państwa i inne gwarancje. Wszystko już zaszło tak daleko, tyle tego narosło, że trudno mówić o likwidacji ustawy. Chodzi jednak o to, że jeśli bezkrytycznie będzie się wykorzystywać wszystko, co świadkowie nagadali, nadal będziemy mieli niesprawiedliwe rozstrzygnięcia oraz nieuzasadnione promowanie i faworyzowanie tych osób, które przez nadanie statusu świadka koronnego wcale nie stały się lepsze. Nie działają z czystych pobudek, tylko kalkulują korzyści. Najchętniej, zamiast podawać suche, konkretne fakty, składają zeznania w formie ogólników, które można dostosować do wszystkiego i do każdego. Ilość tych zeznań wcale nie przechodzi w jakość, a my ulegamy magii ilości. Trudno dziś z tego wyjść, choć państwo daje na to pokaźne środki, a niektórzy na tej instytucji budują karierę i siłę. Czasem jednak trzeba odwagi cywilnej, aby powiedzieć: pomyliłem się. Prof. Leszek Kubicki, prawo karne, b. minister sprawiedliwości W metodach wykorzystywania zeznań świadków koronnych trudno coś zmieniać. Nie można tego uregulować jakąś dyrektywą. Istota problemu polega na tym, że organy ścigania zbyt łatwo nadają taki status świadkowi, nie sprawdzają należycie, czy spełnia on wszystkie kryteria, czy nie ma przesłanek negatywnych, np. sprawy o zabójstwo. Błędem jest wykorzystywanie takiego osobowego źródła dowodowego, które mówi to, co prokurator chciałby usłyszeć. Trzeba umieć nie dać się zmanipulować, a zdarzało się, że organ nadający status świadka koronnego był przez tego świadka manipulowany. Wojciech Wilk, prawnik, b. poseł PO, doradca prezydenta Lublina Ta sprawa stała się głośna, kiedy dwóch świadków koronnych zaczęło w jednej sprawie mówić coś innego. Ostatnie wydarzenia nie powinny jednak spowodować zniknięcia tej instytucji z naszego systemu prawnego. Powinna pozostać, bo dzięki niej udało się rozbić wiele zorganizowanych grup przestępczych. Rolą prokuratury jest bardziej wnikliwie weryfikować i oceniać zeznania świadków koronnych, opierać się także na innych źródłach, a nie poprzestawać tylko na jednym. Prof. Aleksander Tobis, prawo penitencjarne, UAM Jest to instytucja w sumie pożyteczna. Nowy przepis przyniósł trochę dobrych wyników w zwalczaniu zwłaszcza przestępczości zorganizowanej. Ujemne strony też występują, bo organy sprawiedliwości ponoszą zbyt duże ryzyko, opierając swoje przekonania na słowie człowieka, który często zaufania nie wzbudza. Może on ukrywać to, co dla niego niewygodne. Wszystko zależy więc od ludzi, którzy takie zeznania oceniają. Powinni to być najbardziej doświadczeni i uczciwi prawnicy, doskonali fachowcy, a nie osoby, dla których jest to pierwsze zetknięcie się ze skomplikowaną materią prawa. Ryzyko błędu zawsze istnieje, ale nie zmieniałbym tej ustawy. Na całym świecie następuje przyśpieszenie w różnych dziedzinach życia, a instrument, jakim jest świadek koronny, przynosi przyśpieszenie w dochodzeniu do rozstrzygnięć w sprawach karnych. Trzeba jednak powiedzieć panom prokuratorom i instytucjom przygotowującym materiał dowodowy danych spraw, takim jak CBA i CBŚ, aby pracowały bardzo porządnie. Instrument jest dobry, ale trzeba go umiejętnie używać i nie wierzyć mu bezgranicznie. Należy szukać dodatkowych dowodów i nowych świadków. Not. BT Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint