Prof. Marek Chmaj, prawnik, politolog, UMK Podział na lewicę, centrum i prawicę nie może być nadal stosowany. Kiedyś był ideologiczny, teraz przebiega na zupełnie innych płaszczyznach. Generalnie obecne partie starają się mówić o sobie, że należą do centrum, aby przyciągnąć do swego programu najwięcej zwolenników. Nawet partie radykalne w poglądach, nie chcąc zrażać wyborców, prezentują się jako centrowe, lecz typowego, klasycznego centrum już nie ma. Partia Demokratyczna, aby być formacją odgrywającą znaczną rolę, dla efektu marketingowego próbowała ściągnąć najbardziej nośne nazwiska, ludzi cieszących się autorytetem społecznym i nieograniczonych przeszłością. Jednakże same elity nie wystarczą, potrzebne są struktury terenowe i program dla wielu grup. Samo mówienie, że się jest przeciw zjawiskom negatywnym, niewiele daje. Wyborcy wolą się utożsamiać z poglądami bardziej wyrazistymi. Dlatego PD ma wciąż niskie notowania. Prof. Janusz Reykowski, psycholog społeczny, PAN W psychologii znane jest zjawisko polaryzacji grupowej. Dzieje się tak, gdy się toczy dyskurs i zaangażowanie uczestników debaty rośnie. Ponieważ każdy chce pokazać swoją wyższość, grupy stają się coraz radykalniejsze. Na polskiej scenie politycznej obserwujemy teraz podobny efekt. Prawa strona w miarę dyskusji ogromnie się zradykalizowała natomiast lewa jest w dekompozycji. Zaczęto się licytować w sposobie stanowczego wyrażania idei, a to prowadzi do zanikania stanowisk umiarkowanych i centralnych. Prof. Jerzy Kozeński, politolog, historyk, WSHiD w Poznaniu Trudno uchwycić istotę tych przemian i nawet najpoważniejsi komentatorzy polityczni sobie z tym nie radzą. Wciąż mamy odpływy i przypływy, np. próby reformowania lewicy, ale i przemiany na prawicy, Trudno natomiast zdefiniować rzeczywiste programy większości formacji. Są one właściwie nieuchwytne. Dr Radosław Markowski, politolog PAN i SWPS W polityce wygrywa ten, kto narzuci temat i ton dyskursu. U nas zwyciężyła dyskusja o teczkach i przeszłości, a nie o programie, o drogach, o funduszach i sojuszach. To musi się odbić na jakości naszej polityki w przyszłości. Oczywiście, sprawa teczek też wymaga wyjaśnienia, a także czy, jak i komu gen. Jaruzelski donosił, ale są sprawy nie mniej doniosłe, które trzeba rozwiązać w najbliższym pięcioleciu. Teoretycznie jeśli scena się polaryzuje, powstaje miejsce dla centrum. Nie sądzę więc, by ono w Polsce całkiem przegrało. Nie mówię tylko o Partii Demokratycznej, ale o tych siłach, które powinny dostrzegać narastanie autorytarnego zagrożenia demokracji. Jest więc czas, by PD, ale przede wszystkim Platforma Obywatelska i być może SdPl odwołały się do rozsądku i zapoczątkowały poważną dyskusję o przyszłości Polski. Centrum ma szanse, jeśli się znajdą liderzy zdolni do przebicia się i przeciwstawienia tej – dominującej obecnie – jednostronnej koncentracji na przeszłości. Leszek Skiba, doktorant w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu Zgodziłbym się z poglądem Tomasza Żukowskiego, który twierdzi, że poparcie dla centrum nie jest tak obszerne, jak by się wydawało. Nie istnieje tak duży potencjał, zresztą jest pewne, że obok centrum liberalnego istnieje też drugie, socjalne. Z jednej strony, Samoobrona, Religa, Tymiński stanowią grupę o charakterze bardziej socjalnym, a mniej nastawioną na przemiany wolnorynkowe, których się boją, dystansują się też wobec starej lewicy i starej prawicy. Centrum socjalne jest według badań empirycznych liczniejsze od liberalnego, w skład którego wchodzą PO, SdPl i PD. Centrum liberalne raczej akceptuje przemiany i jest zainteresowane stanowiskiem wyważonym. Jest to jednak grupa mało konkretna i mniej widoczna, trudniejsza do zdefiniowania. większe powodzenie zyskują profile jasne i zdecydowane, np. na lewicę i prawicę czy zwolenników III i IV Rzeczypospolitej. Takie obozy zyskują większe powodzenie. Prof. Marcin Król, historyk idei, redaktor naczelny miesięcznika „Res Publica Nowa” Centrum to wyimaginowana kategoria, coś ani na prawo, ani na lewo, czyli teoretycznie liberalnie. Takie centrum nigdzie nie istnieje albo jest bardzo marginalne, jak np. FDP w Niemczech. W Anglii też centrum jest ograniczone i nie wchodzi nigdy do rządu. W Polsce zdarzyło się jednak dalekie odsunięcie wszystkich od centrum. Np. Platforma Obywatelska, która powinna być centrowa, robi się radykalnie prawicowa, co jest absolutnie sprzeczne z tendencjami krajów cywilizowanych i demokratycznych. Tam partie są raczej blisko centrum, a różni je bardzo niewiele. W Polsce polityczna gadanina jest
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz