Co tam, panie, w Ekstraklasie?

Co tam, panie, w Ekstraklasie?

02.03.2018 GLIWICE PIAST GLIWICE GORNIK ZABRZE MECZ ESKTRAKLASA PILKA NOZNA ROZROBA MECZ ZOSTAL PRZERWANY W 80 MINUCIE KIBOLE PIASTA GLIWICE ZACZELI WYLAMYWAC OGRODZENI.KIBLE GORNIKA ZABRZE SPALILI FLAGE FOT. MARZENA BUGALA- AZARKO /DZIENNIK ZACHODNI/ POLSKA PRESS

W Gliwicach kibole „powitali” futbolową wiosnę Zapomnijmy o chronologii, bo porządek (kolejka po kolejce) wywróciły (po śląsku kipowały) do góry nogami wydarzenia, do jakich doszło w sobotni wieczór, 3 marca, na ulicy Okrzei 20 w Gliwicach. Mieści się tam stadion Piasta. Pojemność (co do głowy) 9913, ale wtedy widzów było 5579. Na szczęście tylko niektórzy brali udział w rozróbie. A rozpoczęła się ona, gdy do końca meczu z zabrzańskim Górnikiem pozostało jakieś 10 minut. Gospodarze prowadzili 1:0. W sektorze gości spalono ostentacyjnie flagę Piasta. To rozwścieczyło kibiców z Gliwic, którzy sforsowali bramę oddzielającą trybuny od boiska. Część znalazła się na murawie. Sędzia przerwał spotkanie, na boisku pojawiły się znaczne siły policji, w tym szwadron konny i funkcjonariusze z psami. Tak oto, nie po raz pierwszy, stadionowi troglodyci wygrali ze sportową rywalizacją. Jesteśmy ciekawi jednego – ilu z tych zamaskowanych osobników brało udział w styczniowej pielgrzymce na Jasną Górę. Tytuł naszego tekstu o tamtym wydarzeniu nadal jest jak najbardziej aktualny: „Najpierw modlitwa, a potem bitwa”. Co jeszcze się wydarzy, co jeszcze nam zgotują klubowi terroryści? Strach się bać, skoro za nami dopiero początek ligowej wiosny. Kapitan piastunek apeluje Jak łatwo się domyślić, uwaga mediów i sympatyków futbolu skupiła się na gliwickiej awanturze i jej reperkusjach. Na Instagramie kapitan Piasta Gerard Badía zaapelował: „To, co się stało, przekroczyło granice tego, co racjonalne. W sobotę, na Okrzei, stracił nie tylko Piast, stracili wszyscy, stracił cały kraj. Chcę zaapelować do wszystkich ludzi, których wpisy czytam na portalach społecznościowych (kobiety, mężczyźni, dziewczęta i chłopcy). Piszecie w nich, że przestaniecie chodzić na stadion po tym, co wydarzyło się wczoraj, czy to przez strach, złość czy smutek. Po tym, jak zobaczyliście te wszystkie nieprzyjemne rzeczy. Chcę Wam powiedzieć, że TERAZ potrzebujemy WAS bardziej niż kiedykolwiek! Przemoc w piłce nożnej NIGDY NIE MOŻE WYGRAĆ. Potrzebujemy oglądać stadiony w Polsce (nie tylko w Gliwicach) pełne ludzi, pełne dobrej atmosfery, pełne dobrej zabawy. To jest prawdziwa piłka nożna! Nie możemy pozwolić, aby kilka osób splamiło pozytywny obraz tak świetnego kraju, jakim jest Polska”. Najpierw sami siebie ukarali gliwiczanie, którzy zdecydowali o zamknięciu w tym sezonie sektorów za bramką, przeznaczonych dla szalikowców. Natomiast Komisja Ligi zdecydowała, że „mecz został zweryfikowany jako walkower 0:3 na korzyść gości, ale jednocześnie te trzy punkty zostały odjęte Górnikowi”. Ponadto Piastowi zakazano organizacji wyjazdu kibiców na sześć kolejnych meczów oraz na dwa spotkania z Górnikiem w Zabrzu, nałożono również na niego karę finansową w wysokości 80 tys. zł. Sankcje dotknęły także Górnika. Kibice nie będą mogli wyjechać na sześć kolejnych meczów i na dwa spotkania z Piastem w Gliwicach, a klub musi zapłacić 40 tys. zł grzywny. „Komisja dostrzegła, że zachowanie kibiców Piasta nastąpiło na skutek prowokacji ze strony kibiców gości. Orzeczona kara o docelowym odjęciu trzech punktów ma mieć skutek prewencyjny i ma to być wyraźny sygnał, że Komisja Ligi nie będzie tolerować prowokacyjnych zachowań chuligańskich, ani takich, które miałyby na celu wypaczenie wyniku sportowego”, tłumaczył przewodniczący Komisji Ligi Zbigniew Mrowiec. Decyzję KL odebrano jako wielce kontrowersyjną i do pracy ruszyli klubowi prawnicy. Dziwne jest to, że z reguły najdotkliwsze sankcje dotyczą klubów, a sprawcy ekscesów jakoś się wywijają. Najwyższy czas na poważnie i skutecznie zająć się problemem kibolstwa, i to na wszystkich szczeblach: klubowym, związkowym, państwowym. Lechia mocna na papierze Określenie degrengolada pasuje jak ulał do sytuacji z ostatnich tygodni w gdańskiej Lechii. Gdzieś wyczytałem w prognozach, że na papierze mają zespół zdolny do walki o europejskie puchary. Faktycznie, wyłącznie na papierze! W czterech meczach trzy punkty: trzy remisy i jedna przegrana. Eksperyment z zatrudnieniem Walijczyka Adama Owena, który nigdy nie prowadził zespołu samodzielnie, okazał się totalnym niewypałem. (Oby coś takiego nie przytrafiło się Legii z Chorwatem Romeo Jozakiem – on też dotychczas nie pracował z zespołem jako pierwszy). Było czemu się dziwić. Nawet najtężsi fachowcy nie byli w stanie zrozumieć, że napastnik Grzegorz Kuświk pojawiał się na murawie, chociaż nie był na obozie przygotowawczym z klubową kadrą, trenował z juniorami, a tak w ogóle

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2018, 2018

Kategorie: Sport