Co w kosmosie piszczy

Co w kosmosie piszczy

Warszawa 20.09.2017 r. Marek Sarna – astronom, profesor doktor habilitowany. Dyrektor Centrum Astronomicznego im. Mikolaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk. fot.Krzysztof Zuczkowski

Odkrycia związane z astronomią działają na wyobraźnię bardziej niż te z innych dziedzin Prof. Marek J. Sarna – prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego Jeśli sądzić po wiadomościach publikowanych na stronie internetowej Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, średnio co dwa dni dochodzi do jakiegoś odkrycia astronomicznego lub ważnego zdarzenia. W ostatnich dwóch tygodniach informowaliście np. o końcu misji sondy Cassini, regionach Plutona z oficjalnymi nazwami, kursie kolizyjnym księżyców Urana, pierwszych oznakach wody na planetach TRAPPIST-1, polu magnetycznym bardzo odległej galaktyki, dwóch księżycach planetoidy Florence, Ekstremalnie Wielkim Teleskopie, 15 nowych rozbłyskach radiowych FRB 121102, wynikach przeglądu ciemnej energii i nowych planetach Tau Ceti. Tak wiele się dzieje na naszym niebie? – Wszystko to prawda, a ponieważ odkrycia związane z astronomią działają na wyobraźnię bardziej niż te z innych dziedzin, staramy się ich nie pomijać. Chcemy zainteresować nimi tych, którzy zajmują się zawodowo innymi dziedzinami nauki, a także zachęcić amatorów, zapaleńców do pogłębiania wiedzy na tematy astronomiczne. Gratulując panu niedawnego wyboru na stanowisko prezesa PTA, nie można jednak się pozbyć wrażenia, że to jedno z najbardziej elitarnych stowarzyszeń. Należeć do niego mogą tylko zawodowi astronomowie, ewentualnie osoby, które napisały artykuł na temat astronomii opublikowany w prestiżowym czasopiśmie fachowym. Czy studenci astronomii też są przyjmowani? – Tak, jeśli opublikowali pracę naukową odpowiadającą przyjętym kryteriom. Są studenci, którzy już na drugim czy trzecim roku rozpoczynają na poważnie swoją przygodę naukową. Ale w zasadzie dopiero ukończenie wyższych studiów astronomicznych upoważnia do starania się o przyjęcie do PTA. Czy publikacja w wydawanej przez was „Uranii” też wchodzi w grę? – Nie, ponieważ dwumiesięcznik „Urania” jest czasopismem popularnonaukowym, wydawanym wspólnie przez PTA i Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii. Popularyzacja nauki o gwiazdach, planetach i kosmosie jest jednym z naszych celów statutowych, obok zwoływania co dwa lata zjazdów astronomów, organizowania konferencji naukowych, przyznawania stypendiów itd. Dodam, że towarzystwo zostało założone w 1923 r. i za kilka lat będzie obchodziło 100-lecie. Obcokrajowcy też mogą do was wstępować? – Teraz nie ma z tym kłopotu. Na przykład w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie pracuje wielu obcokrajowców, stanowią 30-40% doktorantów i stażystów przyjeżdżających do nas po doktoracie. Ale przymiotnik polskie w nazwie towarzystwa zobowiązuje. Zdajemy sobie jednak sprawę, że w dzisiejszej dobie nie unikniemy referatów pisanych czy wygłaszanych po angielsku, bo to język międzynarodowej komunikacji. Astronomia jest w doskonałej synergii z nauką europejską i światową. Jesteśmy niewielką grupą, liczącą ok. 200-250 osób, otwartą na kontakty zewnętrzne. Sugeruje pan, że astronomów w Polsce jest za mało? – Pod względem liczby astronomów na 100 tys. mieszkańców na pewno nie możemy się porównywać z Holandią, Francją czy Anglią, ale i tak ktoś może dojść do wniosku, że jest nas za dużo, bo jesteśmy za drodzy. Współczesne eksperymenty satelitarne na pewno nie są tanie, a i urządzenia naziemne pochłaniają ogromne środki. Najnowszy przykład to 39-metrowy Europejski Ekstremalnie Wielki Teleskop (European Extremely Large Telscope – E-ELT), którego budowa została już zatwierdzona przez Europejską Organizację Badań Astronomicznych na Półkuli Południowej (w skrócie Europejskie Obserwatorium Południowe, ESO). Polska jest 15. pełnoprawnym członkiem tej organizacji i partycypujemy w kosztach tego przedsięwzięcia proporcjonalnie do naszego dochodu narodowego. Nasz wkład to tylko 3% budżetu tej organizacji, są to jednak relatywnie duże pieniądze. Za to mamy do naszej dyspozycji przyrządy posadowione w Chile, gdzie znajdują się cztery ośmiometrowe teleskopy w Obserwatorium Paranal oraz dwa mniejsze, 3,6 m, w Obserwatorium La Silla. Na pustyni Atakama mamy dostęp do największego na świecie obserwatorium w zakresie submilimetrowym APEX i ALMA. Za Chile przemówiły wysokie góry, brak dużych aglomeracji oraz suchy, pustynny klimat. A teraz dołożymy się do budowy astronomicznego kolosa. – Będzie to gigantyczny teleskop optyczny o powierzchni zwierciadła 978 m kw., złożony z 798 heksagonalnych paneli o rozmiarach po 1,4 m i grubości po 5 cm, zbierający 15 razy więcej światła niż największe obecnie pracujące teleskopy. Zostanie oddany do użytku w 2024 r., a jego koszt szacuje się na 1,2 mld euro. Nawet najbogatsze kraje świata nie mogłyby samodzielnie pozwolić sobie na takie przedsięwzięcie. Czy polską astronomię czeka ogromny awans? – W czasach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 41/2017

Kategorie: Nauka