Nasi eksperci zachęcają do zapakowania muzyki Bacha, Biblii, obrazów impresjonistów i filmów Felliniego Rozpoczyna się lato i czas kanikuły. Politycy prawicy toczą jeszcze zażarte potyczki, ale sezon urlopowy tuż-tuż i wszystkich niebawem opanuje wakacyjna senność. Wielu obywateli myśli coraz poważniej o ucieczce od tej rzeczywistości „z Mrożka” i zaszyciu się w jakiejś pustelni, na prawdziwej bądź wyimaginowanej bezludnej wyspie, gdzie nie docierają żadne głosy ze świata polityki i interesów. Tam będzie można w spokoju przeczytać dobrą książkę, posłuchać wartościowej muzyki czy kontemplować piękno dzieł plastycznych. Na „wakacyjną Arkę Noego” nie można zabrać wszystkiego, co piękne i mądre, ale każdy ma kilka rzeczy najcenniejszych, które działają na jego wyobraźnię i są nie do zastąpienia przez jakikolwiek produkt kultury masowej. Gdy jesienią niektórzy z nas wrócą do rzeczywistości publicznej, mogą mieć już problemy z poszukiwaniem wartościowych lektur, filmów czy nagrań, skoro szefem edukacji będzie nadal lider LPR, a walka o stołki w mediach sprawi, że wszystkie środki masowego przekazu upodobnią się programowo do Radia Maryja i TV Trwam. Wtedy też taki kanon wartościowych książek i płyt może się okazać niezbędny. Co zapakować do kufra? Poprosiliśmy o pomoc ludzi nauki i kultury, a więc tych, na których możemy liczyć w sytuacjach ostatecznych. Są to ekonomista prof. Grzegorz Kołodko, fizyk teoretyczny prof. Łukasz Turski, socjolog prof. Ireneusz Białecki, filozof prof. Zbigniew Drozdowicz, teolog Józef Augustyn i arabista prof. Marek Dziekan. Grupę twórców reprezentują dyrygent Jerzy Semkow, rockman Eldo, reżyser Janusz Majewski, fotografik Andrzej Dragan, dramatopisarz Tadeusz Słobodzianek. Oni stanowili naszą kapitułę. Niektórzy sporządzili listę najważniejszych ich zdaniem dzieł, inni pokusili się o mniej lub bardziej wyczerpujące uzasadnienia. Fizyk prof. Turski stwierdził, że dziś wszystko można zabrać w formie zapisu, rejestracji, pliku. – Weźmiemy więc większość tego, co warto. A czego nie warto? Nie warto zapisywać na stałe głupot plecionych nam przez współczesnych polityków, gwiazdy estrady, sportowców i, co dodaję z przykrością, sporą liczbę tzw. uczonych. Literat i krytyk Tomasz Jastrun oddał swoje miejsce w kapitule walkowerem. – Całe szczęście, że nie muszę odpowiadać na tak niemożliwie trudne pytania, że ktoś zrobi to za mnie – odpisał na propozycję dokonania drastycznego wyboru arcydzieł. Teolog katolicki o. Józef Augustyn zabrałby Biblię, natomiast arabista prof. Dziekan – Koran uważany przez wyznawców islamu za Słowo Boże, jeden z najdoskonalszych przejawów kultury i literatury Bliskiego Wschodu, który ukształtował cywilizację obejmującą obecnie ok. 1 mld ludzi, stając się dla nich najważniejszym punktem odniesienia we wszystkich sprawach doczesnych i tamtego świata. Dla byłego wicepremiera Grzegorza Kołodki konieczność wyjazdu stała się nawet pretekstem do stworzenia psychodramy. Profesor długo przymierzał się do podróży i wybrzydzał. Mówił, że chce zabrać ze sobą egipskie piramidy, pomniki przyrody, warszawską dzielnicę Ursynów itd. W końcu przysłał długą listę arcydzieł, a nawet reprodukcje wybranych przez siebie obrazów. Ale na tym się nie skończyło. Tuż przed „odcumowaniem” (oddaniem tekstu do druku) prof. Kołodko „zbiegł z pokładu”, aby skorygować sprawiający mu wiele problemów wybór kompozycji muzycznych. Chopina chciał wymienić na Ravela, a Beatlesów na Prokofiewa. Właściwie nie wiemy, dlaczego w ostatniej chwili dokonywał tej zmiany. Znając jednak talenty sportowe prof. Kołodki, wykluczamy, aby nie zdążył przed odpaleniem silników wskoczyć do arki. DLACZEGO WŁAŚNIE TO? Proponujemy przeczytać uzasadnienia naszych ekspertów, które tłumaczą, dlaczego zdecydowali się na taki, a nie inny wybór. Maestro Jerzy Semkow swoje decyzje argumentował następująco: – Myślę, że z najważniejszych arcydzieł można by hipotetycznie wyprowadzić całą resztę spuścizny muzycznej. Bach zawiera syntezę wieków poprzednich i otwiera się na przyszłość. Nie wybrałem np. Brahmsa, ale ten twórca wywodził swoją muzykę od Beethovena. Nie ma u mnie Haydna, który był nauczycielem Mozarta, nie ma wielu innych. Natomiast Wagner w „Tristanie” doszedł już do absolutnego kresu systemu dur-moll. W konsekwencji powstało miejsce dla Schoenberga, dla dodekafonii i całej współczesności, która jednak nie stworzyła przeciwwagi dla wielkiego dorobku przeszłości. Arabista Marek Dziekan dokonał charakterystyki kultury islamu. – Cywilizacja muzułmańska to cywilizacja Księgi – pisał. – Poprzez swą specyfikę nie tworzyła
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz