Co wisi w Atmosferze

Od 1996 r. stężenia SO2 i NO2 nieco zmalały, ale daleko nam jeszcze do “krystalicznego powietrza” W naszych miastach jest duszno, wdychamy trujące gazy i pył, od dawna stałe składniki powietrza. W milionach domowych kuchni, pieców i tysiącach osiedlowych kotłowni od pierwszych chłodów pali się węgiel pośledniej jakości, bo tańszy. Mieszanka dymu z tych palenisk i spalin samochodowych jest typowa dla atmosfery miast Górnego Śląska, ale coraz częściej jest dokuczliwa także nad naszymi “uzdrowiskami”. Kożuchy spalin wiszą ciągle nad Krakowem, widać je, gdy patrzy się na miasto z okolicznych wzgórz. Niebieskoszara “czapa” wisi w bezwietrzne dni nad Zakopanem i od wielu lat jest częścią podtatrzańskiego krajobrazu. Zwłaszcza gdy na kilka dni zjedzie pod Giewont kilkadziesiąt tysięcy samochodów z amatorami “górskiego powietrza”. Jak długo będziemy się dusić, narzekać na alergie, słabiej myśleć z powodu zatrucia komórek mózgu obecnymi w powietrzu tlenkami azotu? Niestety, jeszcze dość długo. Powietrze jest ciągle “pod lupą” W całym kraju ocenę jakości powietrza obserwuje aparatura pomiarowa inspektoratów ochrony środowiska w 52 stacjach, ale tylko w 21 z nich robi się to automatycznie, oraz w 35 stacjach sanitarno-epidemiologicznych i 8 w placówkach naukowych. Czułe przyrządy tworzą tzw. sieć podstawową do badania powietrza w miastach, zależnego w znacznym stopniu od zanieczyszczeń z komunikacji. Ta wiedza nie umożliwia wyeliminowania smrodu, tylko pozwala określić ilość substancji trujących w atmosferze. Warto przy okazji wspomnieć, że mamy w kraju 9,5 mln samochodów, z czego większa część szaleńczym ruchem coraz bardziej przepełnia nasze miasta. Wskaźnik liczby samochodów na 1000 mieszkańców sięgnął 220, a w wielu miastach nawet 400 pojazdów. Z rur wydechowych wydostaje się 27 mln ton dwutlenku węgla, a do rzadkości należy zatrzymanie dowodu rejestracyjnego z powodu nadmiernej emisji tego gazu. Nadzór nad tym, co wisi w powietrzu w miastach, ma Instytut Ochrony Środowiska w Warszawie. Wiedzę o tym, co dzieje się w powietrzu “gdzieś w Polsce”, a zwłaszcza na terenach uzdrowiskowych, gdzie z założenia – jako towar do sprzedania – powietrze powinno być krystaliczne (ale to już dawno tylko wspomnienie), ma Instytut Medycyny Pracy w Łodzi. W około 460 punktach obserwacji jakości powietrza poza miastami większość pomiarów wykonuje człowiek, który musi kilka razy na dobę odczytać wskazania aparatury, zanotować dane i przekazać je do wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Co się mierzy, innymi słowy – jak się ustala jakość powietrza w Polsce, ewentualnie co się robi, gdy wystąpi zagrożenie? Głównym kryterium jakości powietrza jest średnie roczne stężenie dwutlenku siarki, dwutlenku azotu i pyłu, czyli jak gruba jest warstwa ciemnego osadu na filtrach aparatury pomiarowej. Normą jest połowa normy, czyli nikt się specjalnie nie przejmuje, gdy na filtrze pozostaje mniej niż połowa wartości dopuszczalnej. Mierzy się także tzw. średniodobowe stężenia dwutlenku siarki i pyłu. Te zaś w ciągu roku są bardzo zróżnicowane. Jeśli zimą w miastach możemy gołym okiem zauważyć zawiesinę, a panowie po południu mają brudne kołnierzyki białej koszuli, to znaczy że stężenia zanieczyszczeń są 4 razy większe niż latem. To cecha typowa miejskiego powietrza w tzw. sezonie grzewczym. Badacze jego jakości twierdzą, że nie ma powodów do alarmu, gdyż tylko w południowych regionach kraju stężenia dobowe przekraczane są… zaledwie przez kilka dni w roku. Cały kraj w spalinowym kokonie Stężenia dwutlenku azotu i pyłu w ciągu doby nie różnią się wyraźniej, gdyż ich stężenia w tym czasie nie maleją. Na ulicach jest już tyle samochodów, że atmosfera sama nie może się oczyścić i w dni bez wiatru robi się po prostu duszno i smrodliwie. Wiadomo, że liczba samochodów w ciągu ostatnich 8 lat zwiększyła się o 100%, a jakie jest natężenie ruchu, każdy widzi w postaci ciągłych korków ulicznych. Nic więc dziwnego, że stężenia dwutlenku siarki, dwutlenku azotu i pyłu rejestrowane przez ruchome stacje pomiarowe w miastach były dwa razy większe. A do prawidłowości – tym nikt się nie martwi – należą duże stężenia zanieczyszczeń w miastach na południu kraju, gdzie jest wiele zakładów przemysłowych. Latem, gdy każdemu marzy się wypoczywanie w czystej atmosferze i w rejonach uchodzących za najbardziej przydatne do tego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 38/2000

Kategorie: Ekologia