„Brzask” czy „Staw wieczorem” – spór o autentyczność obrazu trwa Artykuł „Brzask czy Staw wieczorem” (PRZEGLĄD nr 16) uruchomił rozmaite działania. Właścicielka obrazu zleciła jego specjalistyczne badania w celu stwierdzenia, czy sygnatura Józefa Chełmońskiego wykazuje cechy przerabiania. Eksperci, którzy opisywali zdjęcie wykonane w podczerwieni i ultrafiolecie, wykluczyli, by pod podpisem krył się inny, wcześniejszy. Z pytaniami o autentyczność płótna zwróciliśmy się do specjalizującego się w malarstwie Józefa Chełmońskiego Tadeusza Matuszczaka. I tu znów zaskoczenie. Ekspert nie wyklucza jednak „podrabiania” podpisu. Komu wierzyć? Właścicielka: Badanie potwierdziło autentyczność Oto list pragnącej zachować anonimowość właścicielki obrazu: „(…) Jako właścicielka obrazu (…) informuję, że niemal natychmiast po powzięciu informacji o odnalezieniu pocztówki z rzeczoną pracą Józefa Rapackiego, po raz kolejny skierowałam płótno na badania. Piszę: po raz kolejny, gdyż przed decyzją o sprzedaży przez niemal rok robiłam wszystko, by potwierdzić jego autentyczność, a wszelkie badania zostały wykonane przez wiodących polskich konserwatorów (m.in. panią Teresę Kozieł z Muzeum Narodowego w Poznaniu i pana Piotra Lisowskiego z Muzeum Narodowego w Warszawie). Obraz był też przez kilka miesięcy publicznie eksponowany w Galerii Józefa Chełmońskiego w Radziejowicach, gdzie oglądało go wielu znawców twórczości mistrza. (…) Badania wykonane tym razem w laboratorium w Krakowie jednoznacznie potwierdzają wcześniejsze ustalenia konserwatorów. Cytuję za autorką opisu badań, panią Teresą Pabis, rzeczoznawcą ministerialnym i biegłym sądowym do spraw wycen i ekspertyz dzieł sztuki: »Podczerwień zarówno bliska, jak i daleka, wykazały, że pod sygnaturą nie znajduje się inny napis (sygnatura). (…) Nie stwierdzono obecności żadnych zabiegów mających na celu sfałszowanie autorstwa pracy«. Tym samym chciałabym ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości wokół autorstwa obrazu, które rzuciły cień na dom aukcyjny Polswiss Art, moją osobę, jak i wspomnianych konserwatorów i ekspertów, pana Tadeusza Matuszczaka oraz panią Ewę Nagurską, którzy wydali ekspertyzy dotyczące autentyczności obrazu. Dodam, że płótno zachowało się na oryginalnych krosnach, nie przebijane, a jego wymiary co do centymetra zgadzają się z wymiarami uznawanego za zaginiony obrazu »Brzask« Józefa Chełmońskiego. Zgodny jest też zachowany w dawnych katalogach opis. Ponadto autorstwo Józefa Chełmońskiego zostało potwierdzone już w latach 50. przez ekspertów Desy (zachowała się z tyłu nalepka z opisem: Józef Chełmoński »Świt«). (…) Sam fakt pojawienia się starej pocztówki z innym opisem nie jest w obliczu tylu badań żadnym dowodem, zważywszy na fakt, że w latach 20. zdarzały się pomyłki edytorskie na kartkach pocztowych (np. na wydanej przez BWS pocztówce Politechnikę Warszawską opisano jako Filharmonię Warszawską). Mogło to również nie być wynikiem pomyłki, a celowym działaniem promocyjnym twórczości Józefa Rapackiego (wydaje się co najmniej dziwne, że pocztówka przycięta jest dokładnie w miejscu nad sygnaturą, tak by nie była ona widoczna)”. Ekspert: Poważny znak zapytania A oto komentarz Tadeusza Matuszczaka, który zapoznał się z badaniami wykonanymi na zlecenie właścicielki: – Niestety, myślę, że skala zniszczenia warstwy malarskiej jest tak głęboka, iż zatarciu uległa również pierwotna sygnatura. Mniemam, że pozostało imię Józef i przypuszczalnie pojedyncze litery nazwiska. Motyw obrazu jest dziełem w pełni właściwym zainteresowaniom Chełmońskiego i wspólny tematom widocznym na innych płótnach tego malarza. Mogło to być powodem, że pierwszy konserwator, rekonstruując obraz, do imienia Józef zrekonstruował nazwisko Chełmoński, wydające mu się właściwym w kontekście motywu. Przypuszczam, że obraz wyszedł tak zmasakrowany z czasów II wojny, a konserwacja nastąpiła zaraz po wojnie, w okresie gdy wiedza i umiejętności konserwatorów pozostawiały co najmniej wiele do życzenia. „Ujawnienie się” pocztówki z obrazem Rapackiego postawiło tę atrybucję pod poważnym znakiem zapytania, a obawiam się, że całkowicie ją podważyło. Spór o autentyczność płótna zatem wcale się nie kończy. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz