Adam Zieliński, pisarz Polska żyje upiorami, którym już dawno wbiła kołek w piersi. Wisi w powietrzu ogromna, niepojęta potrzeba zemsty. Symbolem naszych czasów stała się „teczka” – Co to jest polskość? – Polskość znaczy rozmaicie w różnych okresach historycznych. Niekiedy musi ona się nasilać, aby umacniać tożsamość narodową, kiedy indziej jest mniej istotna, zwłaszcza jeśli bytowi narodu nic poważnego nie zagraża. Źle mi się kojarzy polskość pobudzana na siłę, np. taka, która ma podgrzać nastroje wygodne dla sprawującej właśnie władzę grupy politycznej. Polskość na użytek rządzącej partii nie może się podobać – a taka przecież istnieje i grozi wyrządzaniem narodowi krzywdy, jako że bezwstydnie się nią manipuluje. Przecież polskość to nic lepszego niż odpowiedniki tego pojęcia u innych nacji. Nie ma narodów gorszych lub lepszych. Wszystkie mają swoją specyfikę, ale ta nie zapewnia im wyższości ponad inne nacje. Polskość nie może więc, jak tego chcą niektórzy, uznać się za coś lepszego; krótko mówiąc za Chrystusa Europy. Przy tym jest jednak oczywiście bardzo ważne, aby zachować i pielęgnować nadwiślańską, regionalną kulturę, źródło narodowej specyfiki, tradycje, legendy, wszystko to, co zadecydowało, że mówimy o sobie: „Jesteśmy Polakami”. Jest niedopuszczalne, abyśmy odrzucali innych, jako że wszyscy wywodzimy się z rodziny narodów, z której wynika specyfika kontynentu europejskiego. W tym mieści się także stosunek do historii. Jeśli będziemy nią żyli i bardzo z jej powodów cierpieli, będziemy zawsze nienawidzić tych, z którymi kiedyś wojowaliśmy czy mieliśmy konflikty, to wrócimy do czasów Bolesława Chrobrego. – A co z antysemityzmem, problemem ponadeuropejskim? – Nie bardzo się zgadzam, że to fenomen ponadeuropejski. Jest to fenomen tych obszarów, gdzie panuje religia katolicka. W Polsce szczególny antysemityzm jest pewnie przez to wzmocniony, że co najmniej od czasów Kazimierza Wielkiego Żydzi osiedlali się tu bardzo licznie. Ponieważ zabroniono im wykonywania takich lub innych zawodów, musieli się skupić na działalności, którą wolno było prowadzić, a więc na szynkarstwie, lichwiarstwie, bankowości, a potem jeszcze na kilku innych, nie bardzo przez społeczeństwo polskie szanowanych zajęciach. Przepisy religijne, które Żydów także pod względem ubioru czy zwyczajów różniły od otoczenia, dokonały reszty. Antysemityzm nasilał się, jako że zarówno Kościół, jak i instytucje państwowe pojęły, że nienawiść do Żydów to zgrabny i doskonały pretekst do odwracania uwagi społeczeństwa od własnych poważnych problemów. Postrzegam tę kwestię głównie w perspektywie Kościoła katolickiego. Trzeba pamiętać, że najgorszą bronią jest własna broń. Przecież znaczna część Biblii, na której opiera się wiara katolicka, to źródła hebrajskie, izraelskie. Dla Kaina nie było większego wroga niż Abel. Dla komunistów sowieckich najniebezpieczniejszą bronią był komunizm europejski, a nie amerykański kapitalizm. W Chinach, w czasach rewolucji kulturalnej, na własne oczy widziałem, że nie kapitalizm światowy, lecz komunizm sowiecki lub jugosłowiański były najbardziej znienawidzone, znacznie intensywniej niż światowy imperializm. Kościół katolicki jako młodszy brat narodu izraelskiego od pierwszej chwili swojego rozwoju „lękał się” konkurencji potomków Mojżesza i Abrahama. Hasło, że Żydzi zabili Chrystusa, okazało się doskonałym cementem własnej, nowej religii. Mija od tamtego czasu 2 tys. lat i prawdę mówiąc, do czasu Wojtyły nikt się w Kościele o sprostowanie lub zlikwidowanie tej nienawiści do Żydów nie starał. Małe i wielkie pogromy okazały się bardzo pożyteczne dla uprawiania codziennej polityki. – Na to nakładają się jeszcze różne mitologizacje i „zamieszania kulturowo-aksjologiczne”; jak wiadomo np. Polacy są skłonni wierzyć, że Pan Bóg jest Polakiem, a polscy górale byli w Betlejem przy narodzinach Chrystusa… – No właśnie… Kościołowi było bardzo niewygodnie przyznać, kim była Święta Rodzina (np. uznanie faktu, że Chrystus był obrzezany jak każdy Żyd). Albo niech pan spróbuje powiedzieć w Zakopanem, że Matka Boska była Żydówką. Na ołtarzach na Podhalu jest ona najczęściej przedstawiona jako góralka. Genetyczne zboczenia Polaków – Wróćmy do polskości. Czy u kogoś takiego jak pan, który jest na emigracji od 1957 r., od półwiecza, pojmowanie i przeżywanie polskości ewoluuje? – Tak, bardzo ewoluuje. Stosunek do kraju, do mojej ojczyzny to sinusoida. Mój wyjazd z Polski był przecież aktem rozpaczy, ucieczką
Tagi:
Leszek Żuliński