Polska po roku 1989 jest budowana na negacji Polski Ludowej Jednym z głównych celów prawicowej polityki historycznej w Polsce po 1989 r. jest delegalizacja PRL. Dlatego już na początku lat 90. XX w. ten okres historii Polski został zamknięty w ramach określenia totalitaryzm, które później przejął Instytut Pamięci Narodowej. Nie ma w tej narracji Października ‘56 ani jego politycznych konsekwencji, odbudowy kraju, budowy przemysłu, powrotu Polski na Ziemie Odzyskane ani ich zagospodarowania, likwidacji analfabetyzmu, upowszechnienia oświaty i nauki oraz dostępu do kultury, sukcesów polskiej nauki, polskiego filmu czy polskiego sportu. Jest tylko terror Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa, tłumienie protestów społecznych w 1956, 1968, 1970 i 1976 r., „okupacja sowiecka”, „rewolucja Solidarności” i „totalitaryzm” – nieprzerwanie od roku 1944/1945 do 1989. Dyskredytacja wynika nie tylko z tego, że Polska po 1989 r. jest budowana na negacji PRL, ale także z tego, że potencjalnie krytyczne nastroje wobec projektu III/IV RP najlepiej pacyfikować przez obrzydzanie – zwłaszcza młodemu pokoleniu – przeszłości, czyli Polski Ludowej. Deprecjonowanie dorobku PRL O dorobku PRL najwięcej można się dowiedzieć z publikacji krytykujących transformację ustrojową po 1989 r., takich jak „Patologia transformacji” prof. Witolda Kieżuna, „www.polskatransformacja.pl” prof. Tadeusza Kowalika czy niedawno wydana przez PRZEGLĄD „Prawda i kłamstwa o przemyśle. Polska w obliczu III rewolucji przemysłowej” prof. Andrzeja Karpińskiego. Prof. Paweł Bożyk w książce „Apokalipsa według Pawła. Jak zniszczono nasz kraj” stwierdził m.in.: „W sumie w latach 70. wybudowano łącznie 557 zakładów produkcyjnych, w tym: 71 fabryk domów, 10 fabryk mebli, 16 fabryk odzieżowych, 18 zakładów mięsnych, 14 chłodni, 7 fabryk samochodów (bądź ich części), 5 cementowni, 5 kopalni węgla kamiennego, 8 elektrowni, 8 elektrociepłowni, 7 hut żelaza i metali nieżelaznych. To nie wszystkie osiągnięcia tamtego okresu, ponadto bowiem zelektryfikowano 2 tys. km linii kolejowych, a 10 tys. km dróg uzyskało twardą nawierzchnię. Zbudowano prawie w całości polską energetykę, w tym linie przesyłowe energii elektrycznej. Rolnicy zostali objęci ubezpieczeniem społecznym, co otworzyło im drogę do bezpłatnej opieki lekarskiej. Do użytku oddano 2 mln mieszkań. Stworzono 3 mln miejsc pracy, w tym 800 tys. w przemyśle”. Nie sposób jednak dowiedzieć się tego z narracji rozpowszechnianej po 1989 r., a jeśli wspominano o 1615 powstałych w Polsce Ludowej przedsiębiorstwach, to z komentarzem, że były niewiele warte i dlatego po zmianie ustroju upadły. Zakłamywanie obrazu 45-lecia po II wojnie światowej jest powszechne w przekazach nie tylko wielu mediów i historyków, ale i czołowych polityków. Stało się bowiem częścią państwowej polityki historycznej. Podczas obchodów Święta Narodowego 3 Maja w 2018 r. prezydent Andrzej Duda poruszył m.in. wątek wojennych i powojennych losów Zamku Królewskiego w Warszawie. Stwierdził, że Zamek Królewski został odbudowany „rękami patriotów po II wojnie, mimo braku silnego wsparcia ze strony komunistycznych władz”. Zasugerował tym samym, że odbudowa została wymuszona na władzach Polski Ludowej. Tak to zresztą jest przedstawiane po 1989 r. Popularna teza głosi, że władze zdecydowały o odbudowie Zamku Królewskiego dopiero w styczniu 1971 r., żeby uspokoić nastroje społeczne po krwawych wydarzeniach grudniowych 1970 r. i uwiarygodnić nową ekipę Edwarda Gierka. Narrację tę powiela np. autor podpisujący się inicjałami AS na portalu Interia Nowa Historia: „Po zakończeniu wojny parokrotnie podejmowano próby odbudowy zamku, brakowało jednak poparcia politycznego dla tej idei. W 1945 r. powołano z inicjatywy prof. Jana Zachwatowicza Pracownię Odbudowy Zamku, jednak plany odbudowy zabytku z przeznaczeniem na siedzibę władz państwa spaliły na panewce, gdy konserwatorzy nie zgodzili się, by Gabinet Marmurowy stał się miejscem urzędowania Bolesława Bieruta. W późniejszych latach planowano przeznaczenie odbudowanego zamku na siedzibę Rady Ministrów, rozważano także umieszczenie tam muzeum tysiąclecia. Żaden z pomysłów nie został zrealizowany, plac wyłożono kamiennymi płytami, a o tym, że stał tam kiedyś zamek, świadczyły tylko resztki ruin. Decyzję o odbudowie Zamku Królewskiego w Warszawie podjęło w 1971 r. Biuro Polityczne KC PZPR. Miało to świadczyć o nowym stylu rządzenia ekipy Edwarda Gierka i zjednać towarzyszom ze Śląska mieszkańców Warszawy”. Autor tej informacji pomija istotne fakty. Nie podaje, że pierwszą decyzję o odbudowie