Co zrobić, by uczelnie przestały być fabrykami bezrobotnych absolwentów?
Prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego Nawet w czasach kryzysu wykształcenie wyższe daje większe szanse na zatrudnienie. Prawdą jest jednak, że zdobycie dobrej pracy po studiach jest dla wielu absolwentów najtrudniejszym krokiem w karierze zawodowej. Niezbędne jest skuteczne powiązanie szkół wyższych z rynkiem pracy oraz rozwijanie umiejętności ważnych w przyszłej pracy. Szkoły wyższe już teraz mają możliwości tworzenia programów studiów, w których będą praktyki i zajęcia rozwijające kompetencje społeczne. Uczelniane biura karier powinny aktywnie wspierać studentów i absolwentów w kontaktach z pracodawcami, docierać z informacjami o programach ułatwiających start na rynku pracy. Muszą wyciągać wnioski z monitoringu losów absolwentów i proponować działania, które ograniczą ich bezrobocie. Akademickie inkubatory przedsiębiorczości i centra transferu technologii mogą inspirować studentów do zakładania własnych firm. Prof. Marek Rocki, senator PO, b. rektor SGH, przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej Po pierwsze, uczelnie w swojej masie NIE SĄ fabrykami bezrobotnych, bo większość absolwentów znajduje pracę, po drugie, nie zawsze uczelnia ma dawać zawód, czasami studiowanie jest realizacją hobby i nic dziwnego, że absolwent egzotycznego kierunku nie pracuje zgodnie z ukończonymi studiami, po trzecie, placówki, których absolwenci mają kłopoty na rynku pracy z powodu niedopasowania oferty dydaktycznej do realiów, utracą dobre imię, bo od tego roku pojawią się dyplomy sygnowane przez uczelnie, a nie przez Rzeczpospolitą. Odpowiedzialność za programy i ich dopasowanie do potrzeb rynku i czasów spadnie na uczelnie, a nie na ministra. Prof. Adam Koseski, rektor Akademii Humanistycznej w Pułtusku Pytanie godne Nikołaja Czernyszewskiego („Co robić?”). Mamy stanowczo za dużo uczelni i szkół wyższych (ok. 450), a także za dużo studentów (2 mln) jak na państwo liczące 38 mln mieszkańców. Nie może być tak, jak trafnie powiedział Oscar Wilde, że każdy, kto nie potrafi się uczyć, może się zabrać do kształcenia innych. Słabe jest powiązanie między uniwersytetami a biznesem. Umiejętności absolwentów nie są dopasowane do potrzeb rynku pracy. Edukacja – na każdym poziomie – była, jest i będzie kluczem do nowoczesnej gospodarki zapewniającej dobrą jakość i styl życia. Kryzys gospodarczy powoduje w dużym stopniu bezrobocie. Jednak może lepiej kształcić młodzież, nawet kosztem braku dla niej miejsc pracy, niż pozbawiać ją szans rozwoju. Prof. Jerzy Woźnicki, elektronik, Fundacja Rektorów Polskich, b. rektor Politechniki Warszawskiej Poziom bezrobocia wśród kończących studia zależy przede wszystkim od stanu gospodarki i rynku pracy, a nie od uczelni. Na rynek pracy trafia pokolenie wyżu demograficznego z dyplomami studiów wyższych i nie jest możliwe wchłonięcie takiej, nadmiernej z punktu widzenia aktualnego stopnia rozwoju kraju, podaży absolwentów. Nie oznacza to jednak, że nie należy znacznie lepiej dostosowywać kompetencji absolwentów do wymagań rynku pracy. To już się dzieje w związku z wdrożeniem Krajowych Ram Kwalifikacji, choć na różnych uczelniach w różnym stopniu. Sprzyja temu zacieśnianie relacji uczelni z pracodawcami i przedsiębiorcami, w tym wspólne prace nad programami kształcenia, staże, prace dyplomowe realizowane w firmach, stypendia fundowane, rozwój doradztwa i pośrednictwa w zakresie zatrudniania się, a także dostęp kandydatów na studia do analiz trendów na rynku pracy. Dominika Kita, przewodnicząca Parlamentu Studentów RP (kadencja 2011-2012) W tej kwestii mamy trzy postulaty: po pierwsze – porządnie zorganizowane i dłuższe niż obecnie praktyki zawodowe podczas studiów, po drugie – lepsza nauka języków obcych i poprawa jakości lektoratów, po trzecie – doskonale funkcjonujące i aktywne biura karier na uczelniach. Notował Bronisław Tumiłowicz Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint