Codziennie jesteśmy zabijane

Codziennie jesteśmy zabijane

Thousands of women took to the streets throughout Chile in response to the call for a General Feminist Strike of the 8M Coordinator that summoned women and sexual dissidents to paralyze their activities and participate in mobilizations in different ways throughout the country. The Coordinator defined a demand program based on the fight against the precariousness of life in Osorno, Chile on March 9, 2020. (Photo by Fernando Lavoz/NurPhoto)

Masowe protesty kobiet w Ameryce Łacińskiej 9 marca w Meksyku był dniem bez kobiet. Nie pojawiły się na ulicach, w sklepach ani w kawiarniach. Nie było ich w szkołach, nie przyszły do biur, a w wielkich miastach (jak Mexico City) praktycznie nie korzystały z transportu publicznego. Dziesiątki tysięcy Meksykanek zrezygnowało z uczestnictwa w życiu publicznym w ramach ogólnokrajowego protestu przeciwko przemocy wobec kobiet. „Zniknęły”, bo z reguły pozostają niewidoczne. „Tak wygląda rzeczywistość bez kobiet”, mówiły aktywistki w wywiadach. Te kobiety, które nie mogły zrezygnować z obowiązków zawodowych, dodały do ubrania fioletowe akcenty (np. wstążki), aby wyrazić solidarność z protestującymi. Niektóre gazety poniedziałkowe wydanie wzbogaciły o fioletowe lub puste strony w miejscu, gdzie normalnie pojawiłyby się artykuły napisane przez dziennikarki. W internecie do informacji dotyczących strajku dodawano hashtag #UnDíaSinNosotras („Dzień bez nas”). Meksyk: Kobiety mają dość Protest poprzedziła demonstracja zorganizowana w Mexico City, która zgromadziła ok. 80 tys. osób. Marsz rozpoczął się spokojnie, jednak później doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. Kilkadziesiąt osób zostało rannych. „Przepraszamy za niedogodności, ale codziennie jesteśmy zabijane”, głosił jeden z transparentów. Na manifestacji pojawiła się m.in. Evangelina Lara, która trzymała zdjęcie tragicznie zmarłej córki. Dziewczyna miała 26 lat, kiedy wyskoczyła z taksówki, aby uniknąć molestowania. Wpadła pod inny samochód i zginęła. Zabójstwa kobiet jako często występujące zjawisko doczekały się nawet odrębnego pojęcia – femicide (od ang. homicide – zabójstwo). W ostatnich pięciu latach ich liczba się podwoiła – do ponad tysiąca przypadków rocznie. W Meksyku dziennie ginie 10 kobiet, ale nie wszystkie z tych spraw klasyfikuje się jako femicides. Meksykanki mają dość i domagają się od rządu konkretnych działań. Chodzi o ustanowienie urzędu prokuratora, który koncentrowałby się na rozwiązywaniu spraw zabójstw lub zniknięć kobiet. Wzburzenie potęgują kolejne wstrząsające morderstwa dziewczyn. Ciało 25-letniej Ingrid Escamilli zostało rozczłonkowane i obdarte ze skóry, siedmioletnią Fátimę Cecilię Aldrighett znaleziono martwą w plastikowej torbie. 19-latka Noemi Haydée Hernández Sánchez dwa tygodnie po urodzinach została zgwałcona i uduszona, po czym jej zmaltretowane ciało wyrzucono przy autostradzie. To tylko wierzchołek góry lodowej. Kobiety nie tylko naciskają polityków, ale i same działają. Observatório Ciudadano Nacional del Feminicidio (obserwatorium obywatelskie zabójstw dokonywanych na kobietach) zrzesza 40 organizacji z 22 meksykańskich stanów. Walczy o szerszy dostęp do organów sprawiedliwości dla rodzin ofiar i o rzetelne procesy. Chile: Gwałcicielem jesteś ty! „Czasami problemem nie jest jedynie męski popęd, ale też samo zachowanie kobiety. Owszem, musimy ukarać sprawcę, ale także uczulić ofiarę, by nie dopuszczała do takich sytuacji”, powiedział na początku marca prezydent Chile Sebastián Piñera, wpisując się w klasyczne obwinianie ofiary. Zdaniem Bárbary Sepúlvedy Hales, rzeczniczki feministycznej grupy prawniczej Abofem, obwinianie ofiar i podejrzliwość wobec ich zeznań to stereotyp, jakim kieruje się chilijski wymiar sprawiedliwości. Podobnie jak w Polsce w procesach sądowych analizuje się dotychczasowe życie i zachowania seksualne wykorzystanej kobiety, jakby to miało odebrać wiarygodność jej słowom. Ze statystyk opublikowanych przez Chilijską Sieć przeciwko Przemocy wobec Kobiet wynika, że na policję zgłaszane są codziennie 42 przypadki przemocy seksualnej. Tymczasem w 2018 r. tylko ok. 25% spraw o wykorzystywanie seksualne zakończyło się wydaniem orzeczeń sądowych. Liczba zgłaszanych przypadków przemocy domowej wynosi aż 130 tys. rocznie – to najczęstsze przestępstwo w Chile. W 2019 r. z rąk swoich partnerów zginęło 46 kobiet. Także Chilijki wyszły 8 marca na ulice. Według szacunków La Coordinadora Feminista 8M, największej tamtejszej organizacji feministycznej, w protestach zwołanych w wielu miastach wzięło udział łącznie 2 mln kobiet. Co ciekawe, państwowe służby porządkowe mówią o maksymalnie 150 tys. „Kobiety są stale poddawane różnym formom przemocy patriarchalnej, która stanowi integralną część sposobu funkcjonowania Chile”, mówi Alondra Carrillo, rzeczniczka wspomnianej organizacji. Dyskryminacja ma wiele postaci: od przemocy domowej, przez ekonomiczną, po restrykcyjne prawo aborcyjne. Motywacja Chilijek do działania wpisuje się w szerszy kontekst protestów, które przetaczają się przez kraj (z różną intensywnością) od października 2019 r. Kobiety faktycznie są motorem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2020, 2020

Kategorie: Świat