Cud kwitnącej wiśni

Cud kwitnącej wiśni

Japonia podniosła się po tsunami zaskakująco szybko. Czy czeka ją teraz nowa era? Rok po katastrofalnym trzęsieniu ziemi o sile 9 stopni i wywołanym przez nie tsunami świat nie może wyjść z podziwu nad tempem japońskiej odbudowy. Wszyscy widzieliśmy zdjęcia tych samych miejsc tuż po przejściu fali i kilka tygodni lub miesięcy później. Na pierwszych były zwały gruzu, śmieci i rozbitych samochodów. Drugie nic by nam nie mówiły, gdyby nie zestawiono ich z wcześniejszymi – pokazywały zwykłe miejsca, w których toczy się normalne życie. Samo trzęsienie ziemi nie było katastrofalne. Falujące przez cały dzień w wyniku wstrząsów wtórnych wieżowce w Tokio wywołały u części osób objawy choroby morskiej, a spadające tu i ówdzie przedmioty spowodowały niegroźne zranienia. Natomiast wysoka miejscami na 12 m fala tsunami pochłonęła prawie 16 tys. istnień ludzkich. 3,2 tys. osób uważa się za zaginione. Rannych zostało 6 tys. Jak w japońskim zegarku Częściowo lub całkowicie zostało zniszczonych 360 tys. budynków, fala uszkodziła 650 tys. nieruchomości. Przed państwem stanęło zadanie odbudowy ze znacznie większych zniszczeń niż te, które spowodowało trzęsienie ziemi w Kobe w 1995 r. W trzech poprawkach do budżetu rząd przeznaczył na rekonstrukcję 18,24 bln jenów (ok. 680 mld zł). Przygniecione bezmiarem klęski społeczeństwo zachowało się jednak stoicko. Ludzie otrząsnęli się z początkowego szoku i w spokoju zajęli się porządkowaniem kraju. Na terenach dotkniętych katastrofą policja nie odnotowała znacznego wzrostu liczby kradzieży, więc fala szabrownictwa, jaka dotknęła Nowy Orlean po huraganie Katrina, nie była tutaj problemem. Przypisuje się to japońskiej postawie gaman, która oznacza „przetrwanie tego, co wydaje się nie do zniesienia, z cierpliwością i godnością”. W zachowaniu tej postawy pomogła Japończykom doskonała technika, przygotowana nawet na takie zdarzenie jak Wielkie Trzęsienie Ziemi Wschodniej Japonii, jak tutaj się je nazywa. Weźmy np. system szybkiej kolei Shinkansen – kiedy tylko sejsmograf na półwyspie Oshika zarejestrował zbliżające się wstrząsy, system wczesnego ostrzegania automatycznie odciął prąd 27 pędzącym pociągom. Awaryjne hamowanie nastąpiło minutę wcześniej, niż zatrzęsła się ziemia. Żadnej paniki, żadnych ofiar, żadnych obrażeń. Ruch na uszkodzonych liniach przywrócono etapami w ciągu zaledwie półtora miesiąca. Z równą sprawnością unormowano sytuację na drogach – zwłaszcza na strategicznej, jeśli chodzi o przewóz towarów niezbędnych do akcji ratunkowej, drodze ekspresowej łączącej Tokio z dotkniętym katastrofą regionem Tohoku. Trasa ma 675 km, z czego obsunięcia ziemi i spękania uszkodziły 374 km. Wyremontowano ją w niecałe dwa tygodnie. Zatopiony pas startowy lotniska w Sendai uporządkowano w miesiąc, a uszkodzony terminal był w stanie ponownie odprawiać pasażerów po kwartale. Tsunami zostawiło po sobie 34 mln t gruzu i śmieci. Krajobraz zalanych prefektur usiany był wrakami samochodów, porozrzucanymi jak resoraki w pokoju bałaganiącego dziecka. Do tego połamane drzewa, ruiny domów, fragmenty infrastruktury, przedmioty codziennego użytku. Wszystko, co porwała ze sobą fala, było segregowane i układane na placach do dalszej utylizacji: osobno samochody, osobno drewno, osobno gruz. Do końca ubiegłego roku usunięto prawie wszystkie drobniejsze śmieci i uporano się z dwoma trzecimi „gabarytów”. Równie błyskawicznie kraj poradził sobie z przywracaniem dostaw elektryczności, wody itp. Tsunami pozbawiło prądu 2,5 mln gospodarstw domowych – do końca listopada zeszłego roku 95% z nich odzyskało możliwość korzystania z energii. Podobnymi statystykami rząd japoński chwali się w odniesieniu do wody, gazu, telefonów stacjonarnych i komórkowych. Placówki bankowe i pocztowe uruchomiono w pół roku. Kiedy tylko drogi stały się przejezdne, w trasę ruszyła flota pojazdów poczty japońskiej, dając mieszkańcom dostęp do gotówki. Łącznie koszty odbudowy sięgną 16 bln jenów (ok. 600 mld zł), choć niektórzy przewidują, że mogą wynieść 25 bln jenów (ok. 930 mld zł). Starzy kontra młodzi Nie wszystko jednak da się odbudować tak szybko jak infrastrukturę. Rolnictwo i rybołówstwo ucierpiały najbardziej. Na zalanych słoną wodą morską polach nie da się niczego uprawiać. Zagrożone są tarasy ryżowe, bardzo podatne na erozję.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2012, 2012

Kategorie: Świat