Cuda, cuda ogłaszają
Największym problemem Kościoła katolickiego są sprzedawcy fałszywych opłatków. Podszywają się pod parafialnych, kościelnych ministrantów seniorów i oferują niezbędne do świętowania opłatki po promocyjnej cenie. Czasem nawet po rynkowej, licząc, że wtedy wierni na pewno wezmą ich za prawdziwych przedstawicieli Kościoła. Konkurencyjnych kaznodziei, misjonarzy, zwanych „fałszywymi prorokami”, krajowy Kościół tak się nie obawia, bo nie umniejszają oni finansowych wpływów równie dotkliwie jak fałszywi opłatkowcy. Kościół też potrafi cudownie pokuglować. W stolicy od lat budowana jest Świątynia Opatrzności Bożej. Inwestycja kulała, bo społeczeństwo, a nawet prywatny biznes nie miały ochoty finansować kolejnej piramidy. Szukając ratunku, prymas Glemp zaproponował, iż połączy jej sakralną funkcję z komercyjną. Za niemałe pieniądze można kupić w przyszłym panteonie Wybitnych Polaków swoje miejsce. Kryptę większą lub mniejszą. Niedaleko powstaje wielkie luksusowe osiedle, za życia zatem apartament tam, a po chwalebnej śmierci pobliska krypta. I tu, i tam zagwarantowane odpowiednie towarzystwo. Okazało się jednak, że zamożni tego świata woleli kupować apartamenty w Wilanowie niż krypty. Pewnie dlatego, że ich ceny wyżyłowano aż pod niebiosa. I znów kasa inwestycji nie zapełniła się. Wtedy Kościół sięgnął po zawsze niezawodną kasę państwową. Prawicowa większość uchwaliła 40-miliardową dotację dla martwej inwestycji. Zapomniała jednak o nadal obowiązującym prawie zakazującym finansowania nowych obiektów sakralnych z budżetu państwa. Pozostawało czekać trochę, aż usłużny konserwator zabytków uzna inwestycję za zabytkową ruinę albo inny cud. I taki nastąpił. Hierarchowie dokonali cudownej przemiany Świątyni Opatrzności w centrum muzealno-kulturalne. Na takie parlament może już z budżetu nie skąpić. Można było też przemienić ten obiekt w centrum handlowe, ale przyjęta przez poprzednią większość koalicyjną ustawa o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych blokuje każdą, nawet kościelną inwestycję. Cud przemienienia świątyni w centrum muzealno-kulturalne ma pewnie też inne powody. Wedle bliskiego Kościołowi katolickiego Ośrodka Sondaży Społecznych Opinia ludzie określający się jako wierzący selektywnie traktują kanony wiary. Wiarę w Boga katolickiego zadeklarowało 90%, ale już w Trójcę Świętą niewiele ponad 80%. Lenistwo? Chęć uproszczenia życia duchowego? Jeszcze trudniej wierzy się w stolicy katolikom w piekło. Tu odsetek spada poniżej 65%. Przynajmniej raz w miesiącu chodzi do kościoła prawie połowa, a przynajmniej raz w roku spowiada się 37%. Może do Opatrzności Bożej jako centrum muzealno-kulturalnego będą chodzić częściej? Skoro mamy podróbki Polaków katolików, to czemu nie mogą się oni zadowolić podróbką opłatków? Idą święta. Już w centrach handlowych, aktualnych sanktuariach konsumujących Polaków, roi się od świętych Mikołajów wszelkiej maści. Każdy coś wciska w rytm wszechobecnych kolęd. Mało brakowało, a Doda zagrałaby kolędy na flecie, ale telewizja publiczna nie kupiła tego jakże przyciągającego reklamodawców pomysłu. Idą święta. Gazety przestrzegają przed drożyzną, ale supermarketowe aniołki zachęcają. Po świętach nadejdzie czas bilansów budżetu domowego. Tylko deficyt okaże się autentyczny, niepodrobiony. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint