Będzie stale drożał jeszcze przez trzy lata? Szybki wzrost detalicznych cen cukru, o kilkadziesiąt groszy za kilogram w ciągu dwóch miesięcy, każe nam spojrzeć z troską na ten sektor gospodarki. Dziś już nikt nie wyobraża sobie sprzedaży kartkowej, ale z pewnością problemy tej „strategicznej branży” budzą zainteresowanie. Trzecia słodka potęga Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej nasze cukrownictwo zostało poddane ścisłej regulacji, otrzymaliśmy więc nieprzekraczalne limity i tzw. cenę referencyjną, która obowiązuje w skupie buraków cukrowych. Rynek wewnętrzny UE jest dodatkowo chroniony taryfami celnymi przed napływem nieograniczonej ilości cukru trzcinowego spoza UE. Polska z limitem produkcji na poziomie 1,4 mln ton (łącznie dla wszystkich producentów działających na rynku) ma ponad 10% udziału w unijnym rynku cukru i zajmuje pod względem produkcji trzecią pozycję w całej Unii Europejskiej, po Niemczech i Francji. W tym rankingu Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” plasuje się na siódmym miejscu w UE. Ograniczenia unijne precyzyjnie określają potencjał rynku i nakładają limity produkcyjne, które są dzielone na poszczególne kraje Wspólnoty, a następnie na poszczególnych producentów cukru działających na polskim rynku. Krajowa Spółka Cukrowa SA ma limit produkcyjny w wysokości ok. 40% polskiego rynku, czyli może wyprodukować tylko ok. 550 tys. ton cukru. Czy Unia zbytnio nas nie krępuje w słodzeniu? Działania Komisji Europejskiej miały na celu ograniczenie produkcji cukru, wyeliminowanie regionów niekonkurencyjnych pod względem produkcji oraz przygotowanie UE – w dłuższej perspektywie – do konkurowania z cukrem trzcinowym. Przeprowadzona przez KE reforma rynku cukru miała też zapewnić funkcjonowanie jedynie najsilniejszym producentom cukru, którzy byli w stanie do tego stopnia ograniczyć koszty produkcji, aby jak najbardziej zbliżyć koszty wytwarzania cukru z buraka cukrowego do kosztów cukru trzcinowego. Uruchomiono zatem liczne narzędzia administracyjne, które skłoniły producentów cukru do ograniczenia produkcji. Gdyby tego nie zrobili, straciliby wielomilionowe rekompensaty z UE. Dodatkowo KE utrzymuje w sposób sztuczny konkurencyjność produkcji cukru z buraka m.in. przez blokadę za pomocą ceł napływu cukru trzcinowego. Buraki w kleszczach Cokolwiek by powiedzieć o cukrze, światowy popyt na ten produkt znacznie przewyższa podaż. Z analiz przeprowadzonych przez International Sugar Organization wynika, że w latach 2009-2010 produkcja światowa wynosi 157 mln ton cukru, a konsumpcję szacuje się na poziomie 166,5 mln ton. Co oznacza, że część zjadanego cukru pochodzi z zapasów. Deficyt cukru na świecie w latach 2009-2010 analizowany przez wspomnianą organizację wynosił 9,42 mln ton, w sezonie 2008-2009 – 11,67 mln ton. Co się tyczy Polski – przy limicie produkcji na ustalonym przez UE poziomie, czyli 1,4 mln ton, zapotrzebowanie wynosi ok. 1,65 mln ton. To oznacza, że w Polsce brakuje ok. 200 tys. ton cukru, a mimo to cukrownie nie mogą przerabiać buraków pełną parą. W całej UE według ISO popyt wynosi ok. 17 mln ton, a produkcja ok. 14 mln ton. Słodycz drożeje To wszystko częściowo tłumaczy ekonomiczny fenomen drożenia cukru. Produkcja, która jest ściśle uzależniona od warunków pogodowych, reaguje na skutki powodzi, suszy, tajfunów, trzęsień ziemi w krajach największych producentów, np. Indii czy Brazylii, ale tam wyrabia się cukier z trzciny cukrowej. Mimo to „kłopoty indyjskie” wywołują duże perturbacje na światowym rynku cukru. Szkody w uprawach wprost proporcjonalnie przekładają się na produkcję cukru i w konsekwencji jego cenę na świecie. A dodatkowo mieszkańcy Azji i Afryki o dziwo chcą słodzić coraz więcej, choć to niezdrowe. Cukier jest bowiem najtańszym źródłem energii. Kiedy ceny cukru mogą się ustabilizować? Sytuacja jest bardzo dynamiczna, ale wymienia się tutaj rok 2014. Gwałtownym podwyżkom cen na świecie często towarzyszy ich późniejszy gwałtowny spadek. Jednak – co podkreślają eksperci rynku cukrowego – warunki na światowych rynkach niemal nie przekładają się na ceny cukru w polskich sklepach. Co najwyżej działa czynnik psychologiczny u klientów wystraszonych publikacjami prasowymi na temat szybujących cen cukru na giełdzie w Londynie. Prognozy mówią, że sytuacja ustabilizuje się po 2014 r., kiedy to planowane jest otwarcie rynku unijnego na cukier trzcinowy. – U nas
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz