Rocznica obchodów „Cudu nad Wisłą” odbywała się w atmosferze spekulacji nad kolejnym metafizycznym wydarzeniem w naszej historii. Tym razem rzecz tyczy sposobu, w jaki rząd Buzka kieruje od czterech lat państwem. Niejeden Polak myśli sobie pewno, że jeśli przy tak wielkim poziomie niekompetencji kraj z trudem bo trudem, ale jakoś funkcjonuje, to musi być w tym coś irracjonalnego. Ale w gospodarce nie ma co liczyć na cuda. Urzędnicy rządowi – którym brak wiedzy, a często i uczciwości, nie przeszkadzały w rządzeniu – szykują się dziś do odwrotu. Nie jest to odwrót chaotyczny. Tu widać, że nie brakuje jednak ekipie Buzka talentu organizacyjnego. Przygotowywanie nowych stanowisk idzie pełną parą. Powołuje się do życia nowe twory administracyjne, urzędy centralne, agendy… Urzędnicy państwowi załatwiają dziś głównie interesy swoich przyszłych pracodawców. Są wśród nich przede wszystkim spółki prywatne, często z udziałem kapitału zagranicznego. Mało kto ma teraz głowę do bieżącej pracy. Na odchodzących urzędników czekają także wielomiesięczne, sute odprawy. Ten proces totalnej prywaty i absolutnego bezhołowia trzeba zastopować. Pierwsze oszczędności budżetowe muszą więc dotknąć tych, którzy najbardziej na kryzys finansów państwa zapracowali. Zamiast odpraw i przywilejów trzeba będzie zdać rachunek ze sprawowanych funkcji. Zwłaszcza że rachunek, który przyjdzie płacić całemu społeczeństwu, będzie bardzo wysoki i bardzo gorzki. Najbardziej niemoralną, porażającą cynizmem i społecznym egoizmem propozycją cięć budżetowych jest projekt zamrożenia rent i emerytur. I pomyśleć, że taki jest finał ekipy, która wygrała wybory na hasłach solidarności. Pełną prawdę o skutkach rządów AWS i jej sojuszników, którzy teraz pochowali się za nowymi szyldami, poznamy dopiero po wyborach. Boję się, że pod dywanem znajdziemy jeszcze dużo śmieci poukrywanych przez tę władzę. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański