Zaczęły się wakacje. Niestety, tylko dla wybranych. Letni wypoczynek pozostaje dla większości uczniów nieziszczalnym marzeniem. Co roku coraz mniej dzieci wyjeżdża na kolonie i obozy. Według dramatycznych danych CBOS, aż dwie trzecie małych Polaków zostanie tego lata w domach. Hańba i wstyd. Dowód niebywałego egoizmu i zaniku solidarności społecznej zamożniejszych Polaków z tymi, których nie stać na sfinansowanie wyjazdu dziecka. Dziesiątki organizacji pozarządowych kwestują, by móc organizować letni wypoczynek dzieci. Kwesta to zbyt eleganckie słowo. To, co robią wolontariusze, to zwyczajna żebranina. Żebrzą i proszą wszędzie, gdzie tylko się da. Z jakim skutkiem? Wystarczy spytać Wiesława Kołaka, prezesa Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, czy innych, próbujących zmniejszać pole narodowej hańby. Dostają coraz mniejsze kwoty i coraz później. Wakacje już trwają, a jakieś pieniądze mają dopiero być. Nawet za bardzo nie można się skarżyć, bo nic się nie dostanie. Takie teraz mamy jaśniepaństwo. Ten rok zapisze się w pamięci uczniów szczególnie źle. Mają ministra Giertycha, który zdąży obskoczyć parę konferencji prasowych dziennie i pogonić kota wszelkim odmieńcom, wyłamującym się z obrazu idealnego wszechpolaka. Nie zapomni o ściganiu przez prokuraturę i policję buntujących się uczniów. I nie omieszka obciąć ZSMP dotacji na organizację wyjazdów dla dzieci z rodzin patologicznych lub mieszkających na terenach byłych pegeerów. Prawicowy rząd przeznaczył na dofinansowanie kolonii i obozów tylko 10 mln zł, czyli o jedną trzecią mniej niż w ubiegłym roku. To najlepiej pokazuje stosunek tych polityków do rozwiązywania realnych problemów, z jakimi na co dzień borykają się zwykli ludzie. Organizowanie kolonii dla dzieci jest zbyt mało medialne, by mogło zainteresować polityków. Nie to co dokopywanie Janasowi czy publiczne łkanie nad byłą wicepremier Gilowską. Zamieszanie wokół Gilowskiej jest bardzo charakterystyczne dla stylu rządzenia, jaki serwuje nam PiS. Jest to coś w rodzaju opery mydlanej, z dużą dawką histerii i dużą liczbą czarnych charakterów. Znakiem rozpoznawczym tego gatunku jest to, że nikt nie mówi prawdy. Kłamie też bohaterka ostatniego odcinka serialu, czyli Gilowska, mówiąc, że o żadnych zarzutach wobec siebie wcześniej nie słyszała. Wiedziała. Tak jak wiedzieli ci, którzy ją powoływali do rządu, że za jakiś czas zostanie wyciśnięta jak cytryna i wyeliminowana. Taka gra PiS będzie trwała, dopóki będą kandydaci do roli cytrynki. Czyli jeszcze jakiś czas. Trzeba przyznać, że co jak co, ale metodę odwracania uwagi od siebie PiS opanowało perfekcyjnie. Zawłaszcza telewizję publiczną, tak jak kiedyś robili to pampersi, a krzyczy o zamachu Samoobrony i Leppera na TVP. Kto krzyczy i wspiera Wildsteina? Niezależni jak on byli pampersi i dziennikarze „Życia”. Liczą na to, że ludzie kupią tę hucpę! Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański