No to Jacek Czaputowicz przeszedł do historii. Tak jak Antoni Macierewicz rozwalił wojsko i tajne służby wojskowe, tak Czaputowicz będzie tym, który do końca wyczyści MSZ. Ma do tego narzędzie – prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustaw o służbie zagranicznej, a także o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów. Ustawy te zakładają m.in., że w MSZ nie będą mogły być zatrudnione osoby, które między 22 lipca 1944 r. a 31 lipca 1990 r. pracowały lub pełniły służbę w organach bezpieczeństwa państwa, bądź były współpracownikami tych organów. I to z automatu, bo ich stosunek pracy automatycznie wygasa po upływie 60 dni od wejścia ustawy w życie. Bardzo to zresztą ucieszyło ministra Czaputowicza, który nie omieszkał powiedzieć, że podpisana przez prezydenta ustawa jest „ważnym, symbolicznym znakiem 30 lat po 1989 roku”. Chociaż, jak ze smutkiem dodał, nowe przepisy będą miały charakter symboliczny, ponieważ osób związanych ze służbami PRL, których dawniej było w resorcie spraw zagranicznych „bardzo dużo”, obecnie „zostało kilkadziesiąt” i odejdą one z MSZ, będąc w wieku „tuż przedemerytalnym”. Czaputowicz, Duda, PiS, a także część PO mają więc radość, że wyrzuci, „tuż przed emeryturą” kilkadziesiąt osób, które pracowały w służbach PRL bądź z nimi współpracowały. Ta radość to albo defekt mózgu, albo jakaś inna gra. Oto bowiem Czaputowicz chce ukarać urzędników za coś sprzed 30 lat. Przedawnienia nie stosuje. Ci ludzie weryfikowali swój patriotyzm i lojalność wobec III RP przez prawie 30 lat, niemal całe zawodowe życie. Wprowadzali Polskę do NATO, do Unii Europejskiej, współpracowali w ramach różnych programów z USA i innymi państwami Zachodu, byli odznaczani, nagradzani. Okazuje się, że nie ma to żadnego znaczenia. Że won. To jest postawa psychopatyczna. Dodam jeszcze, już na marginesie, że więcej Polska zawdzięcza tym, których PiS wywala teraz na zbity pysk, niż Czaputowiczowi i innym pisowskim żołnierzom. Ale w atmosferze dintojry na takie rzeczy mało kto zwraca uwagę. I jeszcze jedna uwaga – służba dyplomatyczna na całym świecie przenika się ze służbą tajną, tego nie da się rozkleić. Także i dziś funkcjonariuszy wywiadu cywilnego i wojskowego jest w MSZ nie mniej niż w czasach PRL. I konflikty są takie same. Po co więc te słowa potępienia? Czaputowicz wprowadza jakieś dziwne kategorie, zamiast jednej, najprostszej – albo ktoś był dobrym dyplomatą i Polska miała z niego korzyść, albo słabym. I tyle. Nie w życiorysach trzeba więc grzebać, ale w nadsyłanych dokumentach i opracowaniach. Nowa pisowska władza tego nie robi, woli wysłać za granicę dyletanta, nawet takiego, który Polskę ośmiesza, niż kogoś nie swojego. Dla niej np. Andrzej Przyłębski w ogóle z SB nie współpracował, jest czysty jak lelija, więc ustawa go nie obejmie, za to ktoś nie z PiS jest z zasady podejrzany. Ot i cały zamysł. Trochę się zemścić, poujadać, zająć czyjeś miejsce i potem iść do kasy. Fuj! Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint