Czarna skrzynka prezesa

Czarna skrzynka prezesa

- 23/05/2019 ; Former Nissan Motor Co. Chairman Carlos Ghosn (front L) and his lawyer Junichiro Hironaka (front R) arrive at the Tokyo District Court on May 23, 2019, for the first pretrial procedures in his financial misconduct case. (Kyodo) ==Kyodo, Image: 435795086, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Kyodo/MAXPPP / MAXPPP / Forum

Oskarżony o malwersacje były szef Nissana uciekł z Japonii do Libanu… w skrzyni na sprzęt muzyczny Choć historia ta brzmi groteskowo, więcej w niej momentów wywołujących wściekłość z powodu bezradności organów ścigania niż podziwu dla kreatywności uciekiniera. Carlos Ghosn, 66-letni były już prezes zarządu konsorcjum Nissan-Renault, od ponad roku był wymieniany jako jeden z największych na świecie przestępców finansowych. W listopadzie 2018 r. został aresztowany na tokijskim lotnisku Haneda pod zarzutem defraudacji środków konsorcjum, działania na szkodę firmy i kreatywnej księgowości. Według japońskich służb skarbowych Ghosn przywłaszczył sobie 5 mln dol. ze służbowych kont, obciążając też firmę kosztami nieudanych inwestycji prywatnych. Dodatkowo miał wypłacać sobie premie, o czym nie informował pozostałych decydentów w spółce. Choć dowody jego oszustw były niezbite, on sam twierdził, że padł ofiarą przewrotu pałacowego. Biznesmen pochodzący z Francji i tam przez większość życia mieszkający (legitymuje się też paszportami brazylijskim i libańskim) argumentował, że nóż w plecy wbili mu japońscy członkowie zarządu, którzy sprzeciwiali się jego planom zacieśnienia współpracy japońskiego Nissana i francuskiego Renault. Ghosn najpierw spędził w areszcie w Tokio 108 dni, wyszedł w kwietniu po wpłaceniu prawie 9 mln dol. kaucji. Od tego czasu pozostawał pod ścisłym nadzorem policji. Były szef Nissana wielokrotnie narzekał na warunki aresztu domowego, oskarżając japoński rząd o łamanie praw człowieka i tortury psychiczne. Męki dobiegły końca w sylwestra, kiedy Carlos Ghosn nagle odnalazł się… w Bejrucie. Sam jego pobyt w stolicy Libanu nie wydaje się aż tak dziwny, skoro przedsiębiorca ma legalny libański paszport. Więcej kontrowersji wzbudza sposób, w jaki się tam dostał. Francuz na Bliski Wschód dotarł dwoma prywatnymi odrzutowcami, wynajętymi na dwa różne nazwiska amerykańskich przedsiębiorców pracujących w Japonii. Pierwszy pokonał trasę z Tokio do Stambułu, drugi ze Stambułu do Bejrutu. Już w Bejrucie Ghosn wydał oświadczenie dla prasy, w którym stwierdził, że uciekł z Japonii, bo nie chciał być poddany procesowi w „skorumpowanym wymiarze sprawiedliwości, w którym łamane są prawa człowieka, nie występuje domniemanie niewinności, a dyskryminacja odbywa się na każdym kroku”. Dodał też, że jest świadom konsekwencji ucieczki, ale podtrzymuje, że jest niewinny. Tymczasem trwają spekulacje na temat sposobu, w jaki Ghosn wydostał się z aresztu domowego. Początkowo japońskie władze zakładały, że udało mu się to dzięki pomocy kogoś z aparatu ścigania. Później jednak popularniejsza stała się inna hipoteza, w której ważną rolę odgrywa skrzynia na sprzęt muzyczny. Według najnowszych ustaleń japońskiej policji Carlos Ghosn miał zostać ukryty w kontenerze transportowym po prywatnym koncercie zorganizowanym w jego apartamencie w Tokio. Przypuszcza się, że była to najpewniej skrzynia po głośniku lub dużym instrumencie muzycznym. W niej były prezes miał zostać wyniesiony z apartamentu i przetransportowany na pokład samolotu na mniejszym lotnisku, skąd został wywieziony z kraju. Były prezes Nissana-Renault był jednym z najważniejszych więźniów japońskiego systemu penitencjarnego, trudno więc uwierzyć w tak groteskową ucieczkę. Dlatego eksperci zastanawiają się, czy droga na wolność nie została mu ułatwiona. Robert Dujarric, profesor stosunków międzynarodowych z tokijskiego kampusu Temple University, postawił nawet w wywiadzie dla Deutsche Welle tezę, że władze pozwoliły mu uciec, bo proces byłby kosztowny wizerunkowo dla japońskiej marki narodowej. Dowody przeciwko niemu mogłyby się okazać poszlakowe, a dumna z etyki pracy i siły przemysłu motoryzacyjnego Japonia w oczach świata ryzykowałaby stanie się synonimem prześladowcy europejskich przedsiębiorców. Może więc muzyczne pudło Ghosna okaże się dla japońskiego rządu sądową puszką Pandory – lepiej zbyt szeroko go nie otwierać. Fot. Kyodo/MAXPPP/Forum Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2020, 2020

Kategorie: Świat