Czarne widzenie

Czarne widzenie

Powszechne jest przekonanie, że przegramy wybory parlamentarne. Nie spotykam już nikogo, kto by był optymistą. Pan Krzysio, nasz szambiarz, uważa, że sprawa jest beznadziejna. Jak jeździ po prostych ludziach z szambem, to wszyscy, którzy dostają te 500+, boją się, że jeśli nie zagłosują na PiS, stracą te pieniądze. Wzruszenie i wdzięczność, że zostali obdarowani. Poza tym uważa, że opozycja nie ma twarzy. Schetyna słabiak, nawet Tusk się zużył. I już po herbacie. Tak mówi. Nasz pesymizm może być istotnym czynnikiem przegranej. A przecież sprawa nie jest beznadziejna. Problemem jest nie tylko nasze czarne widzenie, ale też impotencja opozycji. A tu coraz wyraźniej widać, że Polska nieuchronnie idzie grecką drogą, wzbogaconą przez wariant węgierski. Wszystko zmierza do duopolu politycznego, kiedy obie partie licytują się, kto da więcej, i żadna nie może zrezygnować z licytacji, bo wtedy na pewno przegra wybory. To śmiertelna spirala rozdawnictwa. Tak właśnie było w Grecji. I ta domieszka autorytaryzmu, podłość władzy, smród kłamstwa. Jeśli dopiero katastrofa ekonomiczna może odsunąć PiS od władzy, biada nam. • Nasi biskupi czują się zaszczuci przez świat liberalny. Liberalizm to dla nich diabeł. Czyli demokracja jest diabelska, bo nie ma jej bez liberalizmu. Wedle abp. Głódzia – to największy magnat i pasibrzuch wśród biskupów – „Kościół staje pod pręgierzem laickich, libertyńskich i kosmopolitycznych środowisk”. Abp Stanisław Gądecki natomiast mówi: „Próba zohydzenia chrześcijaństwa i Kościoła, tak nierozerwalnie w dziejach związanego z Polską i polskością, ma na celu nie tylko osłabienie jego pozycji w społeczeństwie, ale także osłabienie ducha narodu”. No tak, duch polskiego narodu może być tylko katolicki. Ta tradycyjna już fiksacja polskich kapłanów na narodzie, jakby Chrystus był Polakiem, a Matka Boska Polką, jakby chrześcijaństwo z woli nieba było przypisane Polsce szczególnie, a inni dostali ochłapy. Mleko jednak się rozlało, ksiądz kojarzy się teraz z pedofilem, co niewątpliwie jest dla wielu księży krzywdzące, ale Kościół zapracował na taki wizerunek. Polski Kościół nie poradził sobie z erekcją, taka jest prawda. I każdy ją widzi. • Niewątpliwie nastał czas bredzenia, bredzi premier, bredzi prezydent. Premier w retorycznym zapale dołączył prawicowych Polaków do spadkobierców starożytnych Greków, wstrzymujących, jak pod Salaminą, barbarzyńskich Persów, Persowie – czytaj – to zachodnia Europa. Duda uparł się, żeby uwieść prezydenta Trumpa, świetnie wyglądają razem w czasie zalotów, pełna harmonia. Obaj lekceważą zagrożenie zmianami klimatycznymi, nie szanują demokracji, a nawet nią gardzą, obaj wzruszają się do łez swoimi słowami i wpadają w łatwy patos. Z tym że Trump to błazen globalny. • Rodzinny obiad u mojego przyjaciela, lekarza, zostaliśmy zaproszeni jako prawie rodzina. Dzieci, wnuki, dużo dzieci, rodzice głównie rozmawiają o szkołach, gdzie posłać dzieci i jaka bieda z edukacją. Unikamy tematów politycznych, żeby się nie denerwować, ale wszyscy myślą tak samo, to oczywiste, nie może być inaczej. Od córki gospodarza jednak wiem, że jej sędziwy ojciec, który mieszka w małym miasteczku, daleko od Warszawy, jechał specjalnie do stolicy, by zagłosować. Do łez go wzruszyło, że dostał w prezencie od prezesa 800 zł. Są na obiedzie ludzie różnych zawodów. K. zajmuje się prognozami dotyczącymi rolnictwa. Wszystkie dane, analizy i przewidywania brzmią pesymistycznie. I czarne scenariusze sprawdzają się znacznie szybciej, niż prognozowano. • Szczucie na Adama Bodnara, rzecznika praw obywatelskich. Propaganda Kurskiego twórczo korzysta ze znanych wzorów z lat 30. i 50. Wszędzie szukanie spisku, tego, co tajne i złowrogie. Zbieranie paszy, by karmić lęki, fobie, podejrzliwość i nieufność. A pisowski Muppet Show wyjeżdża do Brukseli na występy gościnne. Zalewska wyszczerzona w uśmiechu. Kempa ze swoim kobiecym wdziękiem. Ukochana przez lud Szydło. Czarnecki ociekający konformizmem. Legutko, szkoda gadać. Jaki – jaki jest, każdy widzi. Trochę żenada, a trochę kabaret. Coraz bardziej gniewny i kpiarski ton moich tekstów, tak pisałem chyba tylko w stanie wojennym. Oburzenie i bezsilność. Jak człowiek nienawidzi, to zawsze jakoś głupieje. Przez to, co się dzieje w Polsce, wszyscy jesteśmy jakoś głupsi i gorsi. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 27/2019

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun