Czas skończyć z kulturą gwałtu

Czas skończyć z kulturą gwałtu

TOPSHOT - Protesters wearing face mask, hold placards and banners outside the Nigerian Police Headquarters in Abuja, Nigeria, during a demonstration to raise awareness about sexual violence in Nigeria on June 5, 2020. - Recent cases of abuse against minors by custodian has spread a wide-ranging protest and demands to create a public register of sexual offenders and also to declare a state of emergency on Gender Based Violence in Nigeria. (Photo by Kola Sulaimon / AFP)

„We Are Tired” (jesteśmy zmęczeni), mówią nigeryjscy aktywiści społeczni. Są zmęczeni kolejnymi historiami brutalnie zgwałconych i pobitych młodych kobiet. W czasie pandemii liczba gwałtów w Nigerii wzrosła trzykrotnie. A to tylko oficjalne statystyki. Ze względu na eskalację przemocy na tle płciowym gubernatorzy wszystkich 36 nigeryjskich prowincji zarządzili stan wyjątkowy. Uwa uczyła się w kościele Vera Uwaila Omosuwa była 22-letnią studentką mikrobiologii na uniwersytecie w Beninie. 28 maja, szukając ciszy i spokoju do nauki, wybrała się do lokalnego kościoła. Tam została brutalnie zgwałcona i pobita. Zmarła po kilku dniach. Przez ostatnie trzy lata Uwa uczyła się w kościele, ponieważ w okolicy nie ma publicznych bibliotek. „Uwa długo nie wracała i miała wyłączony telefon. W końcu do jej matki zadzwoniła żona jednego z duchownych. Znalazła dziewczynę w kałuży krwi”, opowiada mediom Ufuoma Akpobi ze Stowarzyszenia Przeciwko Przemocy Seksualnej. Niecały tydzień później w mieście Ibadan zgwałcono i zamordowano 18-letnią Barakat Bello. Mniej więcej w tym samym czasie media nagłośniły sprawę 12-latki ze stanu Jigawa, którą zgwałciło 11 mężczyzn. Z kolei w kwietniu 18-letnią Jennifer zgwałciło pięciu mężczyzn. Sprawą zainteresowano się szerzej dopiero, gdy bliscy dziewczyny umieścili w sieci wzruszający filmik, na którym pocieszają rozdygotaną nastolatkę. Rodzina zdecydowała się na ten krok w obawie przed ucieczką sprawców. To tylko kilka przypadków przemocy wobec kobiet z ostatnich miesięcy. Tylko od stycznia do maja zgłoszono 717 spraw dotyczących gwałtów i zatrzymano ok. 800 podejrzanych. Na początku czerwca aresztowano m.in. czterech mężczyzn oskarżonych o gwałty na dziewczynkach w wieku od 6 do 15 lat. Amnesty International ostrzega, że statystyki zabójstw i gwałtów są zaniżone, przez co wielu sprawców pozostaje bezkarnych. Za każdą liczbą w statystykach kryje się oddzielna historia bólu, cierpienia i poczucia niesprawiedliwości. To próbują przekazać aktywiści organizujący protesty i stający w obronie wykorzystywanych kobiet. Ze względu na obostrzenia związane z pandemią wiele działań musieli prowadzić zdalnie, co pozwoliło im odkryć efektywność kampanii prowadzonych z domu. #JusticeForUwa, #JusticeForJennifer, #JusticeForTina to hashtagi upamiętniające ofiary gwałtów. Są bardzo popularne w mediach społecznościowych i udostępniane przez kolejne osoby. Dzięki temu historie kobiet poznają ludzie z całego świata i dołączają do apeli rozgoryczonych Nigeryjek: czas skończyć z kulturą gwałtu. Tragiczna śmierć Uwy była impulsem do zorganizowania protestów w całym kraju. W Beninie ubrani na czarno manifestanci przemaszerowali w kierunku posterunku policji, domagając się sprawiedliwości dla zgwałconej dziewczyny. Protestujący z transparentami „Nie znaczy nie” czy „Chcemy sprawiedliwości dla nigeryjskich dziewczynek i kobiet” zebrali się także wokół komisariatu w stolicy kraju, Abudży. Aktywiści chcą nakłonić władze do zwiększenia funduszy na walkę z przemocą i wpłynięcia na efektywność policji. Ludzie od dawna mają żal do służb mundurowych za ich opieszałość. Dowodów zbrodni z miejsca śmierci Uwy nie zabezpieczono przez wiele dni. Przypadek studentki nie jest odosobniony. Policjanci w Nigerii notorycznie ociągają się ze zbieraniem dowodów, czasem  w ogóle nie pojawiają się na miejscu zbrodni. To policzek dla rodzin ofiar jeszcze bardziej zmniejszający szanse na schwytanie sprawców. System prawny nie wystarcza W 2015 r. nigeryjski rząd przegłosował ustawę, której celem było zakazanie wszelkich form przemocy i skuteczne pociąganie sprawców do odpowiedzialności. Poprzedziła to niemal 15-letnia kampania organizacji kobiecych, które domagały się podjęcia przez polityków tematu przemocy ze względu na płeć. Sukces ogłoszono jednak na wyrost. Minęło pięć lat, a prawo zostało ratyfikowane przez mniej niż połowę nigeryjskich stanów. I tylko w niektórych regionach obowiązują przepisy dotyczące przeciwdziałania przemocy domowej. Dostęp do organów sprawiedliwości, porad prawnych czy opieki zdrowotnej (potrzebny przy obdukcji) jest nierówny i niełatwy. W listopadzie 2019 r. w Nigerii stworzono publiczny rejestr przestępców seksualnych. Nie działa on jednak tak jak powinien, podczas czerwcowych protestów organizacje feministyczne domagały się bowiem – po raz kolejny – upublicznienia listy gwałcicieli. Ostatnie wydarzenia pokazują, że obywatelom (a zwłaszcza obywatelkom) skończyła się cierpliwość i państwo musi na poważnie zająć się gwałtami. Minister sprawiedliwości Abubakar Malami zapowiedział powołanie międzyresortowego komitetu, który wypracuje rozwiązania prawne, pomocne w sytuacjach przemocy seksualnej. Także sam prezydent w odezwie do narodu wyznał, że jest „zmartwiony i zdenerwowany” ze względu na ostatnie tragiczne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 29/2020

Kategorie: Świat