Czego brakuje lewicy w Polsce?

Czego brakuje lewicy w Polsce?

Trzeba przyjąć do wiadomości realne potrzeby ludzi, a nie pracować z myślą o wyśnionym elektoracie Robert Walenciak pyta w PRZEGLĄDZIE (nr 42), czego brakuje lewicy. Polska lewica w swojej praktyce politycznej zdradziła klasę robotniczą, uznając, że już jej nie ma, w zamian wstawiając pojęcie prekariatu albo inne modne hasło – progresywność. Klasy robotniczej faktycznie w tradycyjnym ujęciu jest coraz mniej, ale ludzie pracy najemnej nadal stanowią przytłaczającą część aktywnego społeczeństwa. Realne potrzeby ludzi, którzy na co dzień martwią się, jak związać koniec z końcem, jak utrzymać lub zdobyć przyzwoicie płatną robotę, jak spłacić kredyt, jak zapewnić bezpieczeństwo socjalne i zdrowotne rodzinie – są inne niż garstki inteligencji z wielkich miast, która nadaje dzisiaj ton na lewicy. Trzeba przyjąć do wiadomości te potrzeby, a nie pracować z myślą o wyśnionym elektoracie ukształtowanym według własnych progresywnych wyobrażeń. Nie wszyscy będą weganami czy cyklistami. Nie chodzi tylko o program polskiej lewicy, ale również o przekaz, który trafia do potencjalnego elektoratu. A jest on koncentrowany na kwestiach społeczno-kulturowych, a w szczególności na ochronie środowiska, feminizmie i LGBT, problemach ważnych, ale politycznie nośnych przede wszystkim na warszawskich salonach i w części środowisk inteligenckich innych wielkich miast, z pewnością nie są to główne bolączki zwykłych ludzi. Dobrym przykładem, jak uproszczona narracja dominuje dzisiaj na lewicy, są zmiany w sektorze energetycznym. Lewica, zamiast przedstawić własny projekt sprawiedliwej transformacji energetycznej, skoncentrowała się na żądaniu jak najszybszej likwidacji kopalń, a więc miejsc pracy klasy robotniczej. Nie bierze pod uwagę kosztów społecznych i politycznych, ani ogromnych kosztów wybudowania nowych źródeł mocy w energetyce, które nie powstaną z dnia na dzień. W krótkim czasie można tylko zwiększyć import węgla, a więc wspierać gospodarki innych krajów. Najpilniejszą sprawą w tym obszarze jest realna eliminacja niskiej emisji (palenisk węglowych, ale też starych diesli), bo to ona naprawdę truje ludzi. Podobnie jest z walką o wolności i prawa obywatelskie. Koncentracja na prawach środowiska LGBT, czynienie z nich symbolu wszelkich praw człowieka i obywatela, powoduje, że giną z pola widzenia inicjatywy na rzecz praw ekonomicznych, socjalnych, zdrowotnych czy edukacyjnych, nie widać zaangażowania na rzecz praw rodziny, w tym samotnych rodziców. Dodatkowe wyzwania stwarza pandemia. Lewica powinna być partią pielęgniarek, ekonomicznych ofiar COVID-19, samotnego rodzica, kasjerki pracującej po godzinach, rodziny szukającej mieszkania, właściciela kafejki, który właśnie swój interes zamyka, emeryta, któremu nie starcza na wykupienie lekarstw czy zakup pampersów. Partia lewicowa musi oczywiście nie tylko proponować sprawiedliwy podział dochodu narodowego, rozmaitych świadczeń socjalnych, ale także wzmacniać ludzkie aspiracje i ambicje, wydajna praca musi się opłacać! Lewica powinna pracować na obraz twórczej siły politycznej, którą inni muszą traktować poważnie, która sama akceptuje politykę jako sztukę możliwego. To oznacza również konieczność wystawiania w wyborach, zwłaszcza prezydenckich, ludzi poważnych i powszechnie szanowanych. Dualizm społeczno-kulturowy i socjalny na lewicy jest faktem, który trzeba przyjąć do wiadomości, ale też wyciągnąć wnioski i zrównoważyć przekaz. Dopuścić do głosu realnych, charyzmatycznych i wiarygodnych liderów prezentujących wrażliwość skierowaną do różnych środowisk. Polska lewica odnosiła największe sukcesy wtedy, gdy obok Aleksandra Kwaśniewskiego czy Leszka Millera byli Włodzimierz Cimoszewicz, Izabella Sierakowska, Anna Bańkowska czy Krystyna Łybacka. Porozumienie na lewicy jest potrzebne, ale autentyczne i zapraszające wszystkie środowiska, a nie wykluczające. Potrzebni są marzycielscy idealiści i pragmatycy polityki. Potrzebni są młodzi entuzjaści, ale też doświadczeni życiem i polityką ludzie w średnim i starszym wieku. W programie przy odrobinie dobrej woli można pogodzić realia gospodarcze z bezpieczeństwem socjalnym i zdrowotnym. Można połączyć ochronę środowiska z ochroną miejsc pracy i budową przyszłościowych gałęzi gospodarki. Można nawet pogodzić humanitarną troskę o dobrostan zwierząt z respektowaniem interesów polskiej wsi. A zwolenników aktywnej polityki historycznej z sympatykami lewicy zafascynowanymi walką o prawa kobiet, ochroną klimatu czy cyfryzacją. Trzeba tylko zerwać z wodzowskim systemem budowania partii, poważnie potraktować zasady demokracji, przyciągać ludzi zdolnych i aktywnych, a nie odpychać, obrażając różne środowiska. Trzeba zerwać z metodami uprawiania polityki, które dominują na polskiej scenie politycznej, demokracji i praworządności bronić nie tylko przed rządem, ale również we własnych organizacjach. Wolność, równość i braterstwo czy – jak kto woli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 44/2020

Kategorie: Opinie