Oni czekają na Trumpa, my na Brzezinskiego

Oni czekają na Trumpa, my na Brzezinskiego

Jarosław Kaczyński w stosunkach z USA realizuje politykę przeczekania Joego Bidena i jego partii. Liczy na to, że spadające notowania demokratów spowodują ich porażkę w wyborach do Kongresu na półmetku prezydenckiej kadencji. Jesienią br. wybierana będzie cała Izba Reprezentantów (435 miejsc) i jedna trzecia Senatu (100 senatorów). Kaczyński spodziewa się, że po tych wyborach władza Bidena zostanie ograniczona, co za kolejne dwa lata umożliwi powrót do władzy Trumpa. PiS chce przeczekać do jego powrotu i nie wierzy w skuteczność działań obecnej administracji. Ale czy ta wiara ma realne podstawy? Andrzej Duda swoim wetem wobec nacjonalizacji własności amerykańskiej udowodnił Nowogrodzkiej, że polityka demokratów wobec Polski jest skuteczna. Ta pierwsza potyczka kosztowała USA niewiele: Andrzej Duda, w przeciwieństwie do Orbána, został dopuszczony do udziału w szczycie na rzecz demokracji organizowanym na początku grudnia; szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA w rozmowie telefonicznej z ministrami z KPRP podziękował w imieniu prezydenta Bidena za weto, a minister Rau porozmawiał telefonicznie z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. AMFB (Ambasador Mark Francis Brzezinski) – ten skrót jest używany we wszystkich roboczych materiałach dużego i małego pałacu – przyjedzie, jak wynika z naszych informacji, w drugiej połowie stycznia. Błyskawicznie złoży kopie listów uwierzytelniających w MSZ, a już kilka dni później prezydentowi. Jego pierwszym zadaniem będzie umożliwienie dalszej emisji naziemnej TVN 7, koncesję KRRiTV powinna wydać w lutym. Zapewne jej nie wyda, ale TVN będzie nadawała dalej aż do wyłączenia nadajników przez rząd RP. AMFB będzie musiał wykazać się niemałym kunsztem dyplomatycznym, by przekonać Krajową Radę lub rząd, aby TVN 7 mogła dalej nadawać w dotychczasowej formie. Jego sojusznikiem będzie w tym i innych działaniach Kancelaria Prezydenta. Zwróćmy uwagę, Andrzej Duda i jego współpracownicy bardzo sprawnie ograli Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego „na odcinku amerykańskim”. Wiceministrem spraw zagranicznych ds. polityki bezpieczeństwa i polityki stosunków z USA jest Marcin Przydacz, ambasadorem w USA Marek Magierowski, ambasadorem przy Narodach Zjednoczonych w Nowym Jorku zaś Krzysztof Szczerski. To ludzie prezydenta, którzy do MSZ przyszli z jego kancelarii! Swoje nadzieje w związku z przyjazdem nowego ambasadora ma i władza, i opozycja. Lecz AMFB przede wszystkim będzie dbał o interesy amerykańskie. Naszym jednak zdaniem interesy strategiczne i taktyczne Polski i USA będą w najbliższym czasie jeśli nie tożsame, to bardzo sprzęgnięte. Dlatego w interesie Polski jest wsparcie nowego ambasadora. Nie zapominamy rzecz jasna o lądowaniach w Szymanach czy wizytach niektórych dyplomatów ambasady USA, kiedy próbowali oni np. w departamentach zajmujących się kontrolą eksportu zablokować nasze kontrakty na „ich” rynkach. Nasze oferty były tańsze i lepsze jakościowo, więc urzędnicy MSZ ich bronili. Wówczas jednym z argumentów dyplomatów USA było stwierdzenie: this is not negotiations, this is notification, czyli to nie negocjacje, to powiadomienie o naszej decyzji. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2022, 2022

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany