Czerwony internat

Czerwony internat

Losy i postawy internowanych 13 grudnia 1981 r. działaczy partyjnych w dokumentach Wprowadzając stan wojen­ny, gen. Wojciech Jaruzelski polecił internować, obok tysię­cy działaczy opozycyjnych, także kilkudziesięciu polityków partyjnych i rządowych zwią­zanych z ekipą Edwarda Gier­ka i uznanych za winnych kry­zysowi lat 70. Do dzisiaj nie­znany jest klucz. Po raz pier­wszy publikujemy dwa doku­menty dotyczące internowa­nych działaczy partyjnych. Pierwszy z nich – nie datowany – powstał w Biurze Ochrony Rządu na podstawie rozmów z oficerami BOR-u mającymi kontakt z internowanymi, drugi jest pokłosiem wizyty Kazimierza Barcikowskiego w ośrodku internowania. Jedyna relacja z tej rozmowy znajduje się w je­go wspomnieniach. Oba dokumenty pochodzą ze zbiorów Archiwum Dokumen­tacji Historycznej PRL. NOTATKA INFORMACYJNA Po ogłoszeniu „stanu wojennego” m.in. w: ośrodkach wypoczynkowych URM w Juracie oraz Promniku zosta­ły zakwaterowane osoby internowane z byłego, kierowniczego aktywu pań­stwowego i partyjnego. W Juracie np. przebywali niektórzy byli prezydenci miast, wojewodowie i sekretarze KW PZPR, natomiast w początkowym okresie w Promniku przez kilka dni przypuszczalnie do 17.12:1981 r. członkowie byłego kierownictwa partyjno-państwowego w osobach: E. Gierek, P. Jaroszewicz, E. Babiuch, D. Łukaszewicz, T. Wrzaszczyk, T. Pyka, Z. Grudzień, Z. Żan­darowski, Z, Kaim, oraz J. Szydlak. Po upływie około tygodnia wszyst­kie osoby internowane zarówno z Helu, jak i z Promnika przetranspor­towane zostały śmigłowcami na lot­nisko Mirosławiec, skąd zostały przewiezione transportem samocho­dowym KWMO w Koszalinie do ośrodka wojskowego GŁĘBOKIE na poligonie Drawskim – oddalonym od lotniska około 30 km. (…). Osoby internowane zakwaterowa­no wówczas w hotelu oficerskim, który posiadał pokoje wieloosobowe, bez odrębnych sanitariatów, a ponad­to stołówkę, kawiarnię i świetlicę. Pokoje hotelowe były wyposażone w łóżka, szafki nocne, szafę ubraniową, stół i taborety. Rozmieszczenie internowanych w hotelu przedstawiało się następującą: – E. Gierek i D. Szydlak wspólnie w pokoju 2-osobowym, – P. Jaroszewicz samodzielnie w pokoju 1-osobowym, – pozostałe osoby w pokojach 4 lub 10-osobowych. Kierownikiem administracyjnym hotelu był oficer w stopniu podpuł­kownika WP. Z uwagi na występujące spora­dyczne przypadki niewłaściwego za­chowania się funkcjonariuszy KW­MO Koszalin, pełniących tam służbę, wobec internowanych, przejawy nonszalancji oraz, przesadnego re­spektowania tzw. „Regulaminu inter­nowanego”, decyzją kierownictwa resortu spraw wewnętrznych, do utrzymywania bezpośrednich kon­taktów i pośredniczenia w przekazy­waniu próśb i uwag internowanych na zewnątrz, delegowano funkcjona­riuszy Biura Ochrony Rządu. W wy­niku kilkakrotnego ich pobytu w ośrodku wojskowym Głębokie mieli okazję zaobserwować: Hotel oficerski nie był przysto­sowany do eksploatacji w okresie zi­mowym. Osoby internowane uskar­żały się na panujące w pokojach zim­no – z tego powodu przebywali w po­mieszczeniach w wierzchnich okry­ciach. W stołówce, hotelu, internowani otrzymywali trzy posiłki dziennie, przygotowywane przez wojsko. Ana­logiczne wyżywiania spożywał także personel ośrodka. Posiłki były smaczne, kaloryczne i serwowane w higienicznych warunkach. Internowani jednak uskarżali się na brak owoców. Na terenie hotelu funkcjonowała kawiarnia, z której mógł korzystać wyłącznie personel ośrodka – decyzja ta była krytykowana przez interno­wanych. Internowani posiadali swobodę kontaktowania się między sobą jed­nak tylko w ramach piętra, na którym byli zakwaterowani. W ciągu dnia mogli uczestni­czyć w zbiorowym, 1-godzinnym spacerze na świeżym powietrzu – w ustalonej odgórnie porze – bez możli­wości wyboru innej pory dnia. W Ośrodku nie było stałej opie­ki medyczno-pielęgniarskiej. Każdo­razowo w miarę potrzeb wzywano pogotowie z Wałcza. Po śmierci Z. Grudnia sytuacja zmieniła się – został delegowany do hotelu lekarz, który był w stanie udzielić doraźnej pomo­cy w ciągu całej doby. W początkowym okresie inter­nowani skarżyli się również na brak w dostatecznej ilości środków czy­stości, jak również bagatelizowanie próśb o częstszą zmianę pościeli. In­terwencja funkcjonariuszy BOR u Kierownika administracyjnego hote­lu poprawiła znacznie ten stan rze­czy. Internowani najbardziej uskar­żali się na brak kontaktu ze światem zewnętrznymi tj. spotykania się z ro­dzinami, otrzymywania paczek, ko­respondencji, codziennej prasy i nie­możliwość oglądania w dowolnym zakresie programów telewizyjnych. Zapewnioną mieli jednak możliwość codziennego obejrzenia Dziennika Telewizyjnego. (…) Na początku lutego 1981 r. na prośbę internowanych, w ośrodku ge­neralskim WP w Jaworze (ok. 30 km od ośrodka Głębokie) odbyło się spo­tkanie sekretarza KC. PZPR Mirosła­wa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/1999, 1999

Kategorie: Historia
Tagi: Przegląd