Czerwony Oskar wraca

Czerwony Oskar wraca

Niemiecka partia Lewica chce walczyć o demokratyczny socjalizm Rozwiązanie NATO, upaństwowienie banków i koncernów energetycznych, zakaz bojowych operacji Bundeswehry za granicą, zbudowanie demokratycznego socjalizmu – to najważniejsze punkty programu, który niemiecka Lewica (Die Linke), bardziej radykalna od socjaldemokracji, przyjęła w Erfurcie. Lewicowcy nie chcą naprawiać obecnego systemu gospodarczego i społecznego, który uważają za błędny. Zamierzają zastąpić go nowym. Die Linke definiuje swój program jako „konsekwentnie antyneoliberalny”, czym odróżnia się od „różowo-żółto-zielono-czarnego partyjnego kartelu” (czyli wszystkich ugrupowań politycznych w Niemczech). „Obiektywna sytuacja jest taka – my przeciw wszystkim innym”, oświadczyła Sahra Wagenknecht, wiceprzewodnicząca ciemnoczerwonych (tak nazywani są lewicowcy). W rewolucyjnym zapale delegaci na zjazd, który odbył się w dniach 21-23 października, uchwalili nawet legalizację wszystkich narkotyków. Jednak kierownictwo przytomnie wprowadziło poprawkę: „Oznacza to dekryminalizację osób uzależnionych oraz zorganizowanie dla nich pomocy, jak również wydawanie im narkotyków pod kontrolą”. Jest to pierwszy program Lewicy. Opracowano go po czterech latach istnienia partii. Spośród 570 delegatów tylko czterech było przeciw, 12 zaś wstrzymało się od głosu. Zebrani entuzjastycznie potrząsali czerwonymi flagami, odśpiewano Międzynarodówkę. Zjazd nie przypadkiem odbył się w Erfurcie. W 1891 r. właśnie tam niemiecka socjaldemokracja przyjęła program oparty na fundamentach marksistowskich. Lewicowcy chcą zaakcentować, że to oni są prawdziwymi spadkobiercami wartości socjaldemokratycznych i ruchu robotniczego. Na zjeździe chętnie cytowano fragmenty erfurckiego programu SPD, po 120 latach wciąż brzmiące aktualnie, a mówiące np. o „powiększającej się przepaści między posiadającymi a pozbawionymi własności”. Wielu komentatorów dochodzi do wniosku, że radykalna ideologia lewicowców utrudni lub wręcz uniemożliwi im zarówno wchodzenie w koalicje rządowe, jak i udział we władzy. Monachijski dziennik „Süddeutsche Zeitung” napisał, że Die Linke mówi o walce z kapitalizmem, w rzeczywistości natomiast występuje przeciwko gospodarce rynkowej i pragnie stworzyć złagodzoną wersję socjalizmu z klasą średnią i bez Stasi (służba bezpieczeństwa w NRD). „Partia musi jeszcze tylko znaleźć wyborców, którzy taki program poprą”, stwierdził nie bez ironii komentator. Inni jednak zwracają uwagę, że w tym szaleństwie jest metoda. Ciemnoczerwoni zamierzają wykorzystać obecny kryzys finansowy i dołączyć do ruchu oburzonych. Dzięki radykalnemu programowi staną się najważniejszą w RFN siłą polityczną przeciwną systemowi. Dzięki temu chyląca się ku upadkowi partia uniknie katastrofy w wyborach parlamentarnych w 2013 r. Ale jeszcze większe zainteresowanie niż ideologia Die Linke wzbudził powrót na scenę polityczną byłego przewodniczącego tej partii, Oskara Lafontaine’a, który w trakcie burzliwej kariery był także szefem SPD, federalnym ministrem finansów oraz najbliższym współpracownikiem, a potem zaciętym wrogiem kanclerza Gerharda Schrödera. W lutym 2010 r. zmagający się z chorobą nowotworową Lafontaine wycofał się z życia politycznego, a nawet oddał mandat do Bundestagu. Obecnie jednak Czerwony Oskar, jak go nazywają, czuje się dobrze. Oficjalnie nie pełni we władzach partii żadnych funkcji, jest jedynie przewodniczącym frakcji Die Linke w parlamencie Saary. A jednak to 68-letni Lafontaine grał na zjeździe w Erfurcie pierwsze skrzypce. Miał swój udział w przygotowaniu programu i czuwał, aby przyjęli go skłóceni „towarzysze”. Lafontaine jako ostatni wygłosił płomienną mowę, w której potępił „dyktaturę rynków finansowych”. Wystąpienie przyjęto burzą oklasków. „Wszyscy słuchają rozkazów Lafontaine’a”, skomentował dziennik „Die Welt”. Napoleon z Saary, jak z powodu niskiego wzrostu i ogromnych ambicji nazywany jest Lafontaine, w marcu 1999 r. zrezygnował ze stanowiska przewodniczącego SPD i federalnego ministra finansów w gabinecie Gerharda Schrödera. Od tej pory bezpardonowo atakował Schrödera za zdradę ideałów lewicy na rzecz ideologii neoliberalnej. Zdaniem niektórych publicystów, Czerwony Oskar wciąż czuje nienawiść do socjaldemokracji, która poszła za Schröderem. W 2005 r. Lafontaine oddał legitymację SPD i stanął na czele partii Alternatywa Wyborcza Praca i Sprawiedliwość Społeczna (WASG), skupiającej różne lewicowe grupy z zachodniej części Niemiec, od związkowców po komunistów. Napoleon z Saary doprowadził do połączenia WASG z Partią Demokratycznego Socjalizmu, wywodzącą się z SPJN Ericha Honeckera. Matecznikiem PDS były tereny dawnej NRD. Na czele tego ugrupowania stał elokwentny i utalentowany, choć nieco chimeryczny prawnik Gregor Gysi, także gorący rzecznik zjednoczenia z WASG. Tak narodziła się Die Linkspartei,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 44/2011

Kategorie: Świat